Przejdź do głównej zawartości

Akademia Gorzowska ? Prezydent wkracza do gry...

Politycy wytarli sobie „Akademią Gorzowską” buzię wielokrotnie, ale -  jak zwykle - konkretną pracę wykonują miejscy urzędnicy. Czy komuś się to podoba czy nie, dzisiaj najważniejsze decyzje dotyczące miasta zapadają przy udziale prezydenta Gorzowa. Parlamentarzyści unikający spotkań powinni się wstydzić lub po prostu milczeć. Ratusz jest w grze na każdym obszarze...
To nie pierwszy raz, gdy prezydent Gorzowa przejmuje działania w obszarze
w którym politycy partyjni dali plamę. Będzie krytykowany, ale jak zwykle
sprawę dociągnie do końca. Gdyby nie był krytykowany za koncepcję utworze-
nia na ul. Warszawskiej małego szpitala miejskiego, to dzisiaj byłby on faktem,
a mieszkańcy nie mieli by obaw o przyszłośc. Jedynym parlamentarzystą sku-
tecznie i regulanie działającym na rzecz Akademii Gorzowskiej była poseł
Krystyna Sibińska...
Dzisiaj głównym ośrodkiem polityki w północnej części regionu jest prezydent Gorzowa Tadeusz Jędrzejczak, który – inaczej niż politycy partyjni – nie odmawia nikomu prawa do udziału w ważnych dla miasta i jego mieszkańców przedsięwzięciach. Więcej – na tą chwilę jest tym, który kreuje, inicjuje i popycha do przodu to wszystko, co parlamentarzyści próbują sabotować tylko dlatego, że w gabinecie prz ul. Sikorskiego nie urzęduje polityk Platformy Obywatelskiej lub Prawa i Sprawiedliwości. „Nie jestem zwolennikiem opowiadania, ale konkretnych działań, które służą mieszkańcom. Nie można w nieskończoność o czymś tylko mówić, gdy potrzeba realnych działań” – mówi NW prezydent T. Jędrzejczak. Słowa są zbędne i nie wymagają komentarza, bo gołym okiem widać, że to co nieudolni politycy próbują robić na poziomie werbalnym od lat – spotykając się, powołując zespoły i organizując kolejne debaty - prezydent T. Jędrzejczak realizuje w praktyce tu i teraz. Środowa konferencja z rektorem poznańskiej Akademii Wychowania Fizycznego prof. Jerzym Smorawińskim przejdzie do historii jako początek realnych, a nie tylko wirtualnych, działań na rzecz powołania Akademii Gorzowskiej. Miasto przekazało AWF-owi środki finansowe na rozwój kadry naukowej. Dlaczego nie PWSzZ-owi ? „Ze szkołą zawodową wielokrotnie podpisywaliśmy takie porozumienia i przekazywaliśmy środki, ale doszliśmy do wniosku, że trzeba wspomagać jedną uczelnię w mieście, która ma prawo do doktoryzowania, bo naszym celem jest powołanie Akademii Gorzowskiej i jako miasto chcielibyśmy ten proces przyśpieszyć” – uważa prezydent. Od razu zakomunikował konkrety, których nie są w stanie wypracować politycy Platformy Obywatelskiej w ramach powołanego przez wojewodę Jerzego Ostroucha  specjalnego zespołu.  Naszym marzeniem jest Akademia Gorzowska za trzy lata. Jesteśmy zdeterminowani i bliższa nam droga we współpracy z AWF. I my to zrobimy, czy PWSzZ będzie chciała się włączyć, czy nie” – podkreśla T. Jędrzejczak. Watpliwości na konferencji prasowej rozwiał prof. Smorawiński. „Poznań  nie chce na Gorzowie zarobić, ale wspólnie chcemy stworzyć nową jednostkę i będziemy wdzięczni za pomoc, która pozwoli postawić na nogi ten ośrodek” – powiedział rektor AWF. Przesłanie spotkania i podpisanego porozumienia jest jednoznaczne: politycy używają sformułowania „Akademia Gorzowska” tylko do bieżącej promocji i działalności politycznej. Tymczasem potrzebne są konkrety, a tych nie zapewnią posłowie, wojewoda ani nawet ekscentryczna i kontrowersyjne rektor PWSzZ Elżbieta Skorupska – Raczyńska. Mozna robić politykę tylko w radiu, telewizji i gazetach, ale można też realnie pracując i nie bojąc się krytyki...

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...