Przejdź do głównej zawartości

Kolejny termin obsunięty

Kolejny raz zmianie poddany zostaje harmonogram przekształcenia Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie i nikt nie ma odwagi powiedzieć wprost: nie jesteśmy przygotowani i na tym etapie rejestracja szpitalnej spółki przyniesie więcej szkód niż pożytku. Mimo to, dalej trwa szukanie winnych...
Może warto przyznac się, że wszystko zostało przygotowane źle i wspólnie
ze wszystkimi - politykami, lekarzami, specjalistami, przygotowac proces
przekształcenia porządnie, a nie po łebkach...
Z dużej chmury mały deszcz – zapowiadane od dawna na 19 sierpnia br. posiedzenie Zarządu Województwa Lubuskiego w sprawie gorzowskiego szpitala nie przyniosło żadnych efektów. To znaczy przyniosło – coraz bardziej staje się oczywiste, że winni kolejnych przesunięć terminu rejestracji spółki są poza ścisłymi władzami województwa, a do ich grona – oprócz dyrektora lecznicy Marka Twardowskiego – dołączyli jego poprzednicy. „Niestety po raz kolejny Zarząd Województwa nie mógł dokończyć procedowania nad nową spółką. Mamy przygotowany akt założycielski spółki, zmieniony harmonogram i  gotowe wnioski do KRS-u oraz notariusza .Oczywiście zarząd województwa przeprowadza przekształcenie, ale wszystkie dokumenty znajdują się w szpitalu” – mówiła w poniedziałek wieczorem w „Lubuskim Ringu” RTV Lubuska marszałek Elżbieta Polak. Jej zdaniem sytuacja jest poważna, bo brakuje bardzo wielu dokumentów księgowych, a bez nich rejestracja spółki jest niemożliwa. Według marszałek w wykazie 120 milionów zobowiązań znajduje się 8 tysięcy pozycji, ale brakuje z tego aż 5 tysięcy faktur. „Byliśmy gotowi przyjąć uchwałę o rejestracji, ale niestety brakuje dokumentów księgowych, a bez nie ma naszej zgody na przekształcenie” – powiedziała, zaznaczając przy tym iż winę za taki stan rzeczy ponoszą przede wszystkim poprzednicy dyrektora Twardowskiego. Co teraz ? „Dyrekcja szpitala poprosiła o czas na skompletowanie dokumentów” – dodała marszałek.

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...