Przejdź do głównej zawartości

Eksmarszałek Bocheński mamrocze

Milczenie jest złotem, mowa zaś srebrem – stare polskie przysłowie w polityce sprawdza się doskonale, a w przypadku byłego marszałka województwa, można nawet dodać, że jego mowa - jest jak „krowi placek”, którego obstawił kilka lat temu w Słońsku, ale wygraną musiał mu do urzędu dowieźć przewodniczący „Solidarności”...
Można krytykowac marszałek Polak, że wszystko jest trochę "do góry nogami",
ale nie można jej odmówic tego, że chce miec sukces. Marszałek Bocheński za -
służył się dla województwa tylko jednym - był pierwszym marszałkiem. Nic więcej ...
Medialnie i politycznie wygląda to tak, że to ja zniszczyłem ten szpital. To jest totalna bzdura” – uważa były marszałek i polityk SLD Andrzej Bocheński, który nie zgadza się z opinią, że jest osobą odpowiedzialną za obecny stan w gorzowskim szpitalu, a gdyby nie brak stosownego nadzoru ze strony włądz województwa wiele lat temu, to dzisiaj sytuacja wyglądałaby inaczej. „Bzdura, bzdura! Pan senator, przewodniczący i <prezydent dwojga imion Woźniak>, skierował kiedyś przeciwko mnie doniesienie do prokuratury. Prokurator na kilku stronach odmowy wszczęcia śledztwa zdiagnozowała i opisała wszystkie związane z tym szpitalem sytuacje” – broni się marszałek Bocheński, który przypomina jednocześnie, że wszystko zaczęło się od połączenia trzech gorzowskich szpitali, które dublowały się oddziałami, ordynatorami i dyrekcją, a taki stan generował zbędne koszty. „Normalnie podchodzący do biznesu urzędnik nie będzie czegoś takiego utrzymywał, bo po co komu dublujące się oddziały, ordynatorzy oraz dyrektorzy? To nie było jednak takie proste, bo połączyć te szpitale udało się Sejmikowi Województwa Lubuskiego dopiero w trzecim roku. Skumulowały się długi, ale można było zacząć w końcu działać– przypomina były marszałek i wytyka ignorancję swojej politycznej konkurentce, a w przeszłości szefowej Lubuskiej Regionalnej Kascy Chorych Helenie Hatce. „Chora Kasa Chorych kierowana wówczas przez obecną senator Hatkę niedoszacowała potrzeb województwa prawie na 100 milionów złotych i te pieniądze nigdy do województwa lubuskiego nie trafiły, mimo iż Naczelny Sąd Ad ministracyjny przyznał nam rację. Nie było następcy prawnego tej kasy i tepieniądze przepadły” – broni się marszałek. Nie wszystko złoto co się świeci, a winny nigdy nie powinien być sędzią w swojej sprawie. Więcej – w polityce, jak nigdzie indziej, sprawdza się powiedzenie, że milczenie jest złotem, a mowa tylko srebrem. Lewicowy marszałek województwa chciałby zapomnieć o faktach, a o tych mówił raport Najwyższej Izby Kontroli i nie pozostawił wątpliwości: po połączeniu trzech szpitali dług wynosił 80 milionów, a trzy lata później już 200 milionów. Czy były marszałek powinien mieć sobie coś do zarzucenia ? „Nadzór marszałka nad szpitalem w Gorzowie był niewystarczający, a w latach 2002 – 2005 nie przeprowadzono w nim ani jednej kontroli(...)Nie zlikwidowano żadnych oddziałów, nie poprawiono organizacji i nie zmniejszono zatrudnienia” -  – to tylko ułamek z raportu NIK, który oceniał sytuację gdy dyrektorem połączonych szpitali w Gorzowie został dobry znajomy byłego marszałka Adam Fras. Mimo to, sam Bocheński kreuje się na doradcę: Niestety widzę podział na <my> i <wy>(...). Radziłbym rządzącym zbliżyc się do tych problemów i będzie im łatwiej(...). Szpital w ostatnich latach dostał około 180 milionów pomocy i krótko mówiąc, gdybym miał te pieniądze na ręku i pokazał wierzycielom(...)”. Platon mawiał, że „truteń” to człek mający dużo czasu i mało pieniędzy, a więc ma czas na gadanie od rzeczy ...

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...