Przejdź do głównej zawartości

Ostatnie dni Twardowskiego. Lewa wycena majątku i kilka innych...

Lewa wycena majątku, uchwała sejmiku, bezprawne oświadczenia i wiele innych. Nie da się obronić tezy, że dyrektor Marek Twardowski jest dramatycznym bohaterem całej zawieruchy w gorzowskim szpitalu, ale nie można też nie przyznać mu racji, że stał się jej kozłem ofiarnym. Zbyt późno zrozumiał, że jest narzędziem w rękach cynicznych politykierów, którym los gorzowskiego szpitala jest obojętny, a liczy się jedynie zamknięcie budżetu województwa oraz przyszłoroczne wybory.

To nie tylko marszałek województwa jest winna całej sytuacji - winna jest cała
Platforma Obywatelska i tutaj nie ma podziałów na tych z Gorzowa i Zielonej
Góry, posłów i radnych, samorządowców i ludzi wojewody. Winny jest każdy,
kto wspiera swoim uczestnictwem partię, która spaprała robotę. Teraz chcą
obrócic "kota ogonem", że zły PiS chce odwołac marszałek Polak. No tak, skoro
wy sami nie potraficie...
Niestety, propagandowa narracja marszełek Elżbiety Polak, że dyrektor Marek Twardowski świadomie i wbrew obowiązującemu prawu czegoś nie podpisał, zdaje się w przestrzeni publicznej dominować. „Odmówił Zarządowi Województwa podpisania oświadczenia, że dokumenty księgowe znajdują się w szpitalu” – stwierdza marszałek, próbując w ten sposób zakomunikować, że były dyrektor czegoś nie dopełnił i działał wbrew prawu. Fakty i dokumenty tego nie potwierdzają, a nawet świadczą na korzyść M. Twardowskiego, który w pismach do dyrektor Departamenu Zdrowia Łucji Wojewódzkiej (09.08.13 i 13.08.2013) oraz do wicemarszałka Romualda Krenia (12.08.2013) sygnalizował problemy związane z ustaleniem salda i prosił o wsparcie marszałkowskich urzędników . „Zgodnie z opinią firmy doradczej Morison nie mając ustalonej daty przejęcia zobowiązań i bez rozliczenia komornika, nie można wystawić szeregu żądanych dokumentów z powodów formalnych i merytorycznych(...). W dniu dzisiejszym do szpitala w Gorzowie nikt do pomocy ze strony Urzędu Marszałkowskiego nie przyjechał” – pisał w piśmie (SpSzW.02./2013) do wicemarszałka Krenia dyrektor lecznicy. Podobną korespondencję, ale już bardziej szczegółową, prowadził tego dnia z dyrektor Wojewódzką. Nie dziwi zaangażowanie przewodniczącego Tomasza Możejki, bo tego samego dnia dyrektor szpitala wysłał do Urzedu Marszałkowskiego pismo (SPSzW/E/479/13) w którym podważył mertoryczne uzasadnienie uchwały Sejmiku Wojewódzkiego na mocy której radni przekazali majątek województwa na rzecz przyszłej spółki. Stwierdził w nim, że „wycenione i przekazane przez sejmik nieruchomości nie są własnością szpitala(...), a niektóre zostały wycenione podwójnie”, co oznacza iż radni przekazali majątek, którego nie byli właścicielami. Urząd Marszałkowski postanowił całą sprawę zatuszować i w piśmie z dnia 14 sierpnia (DN.II.2500.25.4.2013)zarzucił niedopatrzenie kierownictwu szpitala, konstatując iż: „Rzeczoznawca majątkowy w wyjaśnieniach napisał, że szpital nie zgłaszał żadnych uwag do wyceny i zestawienia budynków i budowli”. Dyrektor Twardowski wiedział jednak co mówi i zdawał sobie sprawę z ewentualnych konsekwencji takiego poświadczenia nieprawdy. „Rzeczoznawca mija się z prawdą, bo nikt ze szpitala nigdy nie potwierdzał zgodności spisu. Szpital nie jest właścicielem budynków i rzeczoznawca nie działał na jego zlecenie” – napisał w piśmie z dnia 20 sierpnia br. (SPSzW/E/23/13), a więc na trzy dni przed rezygnacją, dyrektor szpitala. Na potwierdzenie przedstawił pismo dyrektora rejonu ENEA Operator Sp. Z o.o. „Budynek zlokalizowany na działce nr ew. 109/5 przy ul. Dekerta jest własnością naszej spółki, a nie szpitala” – napisał dyrektor Feliks Jacko. Radni przekazali więc przyszłej spółce również parking, który de facto parkingiem nie był, ale nienależącą do województwa nawierzchnią utwardzoną - choć został wyceniony na blisko ćwierć miliona (225,296,12 zł) i to dwukrotnie. Nie trudno o wniosek, że przekazany przez radnych majątek od samego poczatku nie był "znaczny", ale „znaczony”, a wszystko jedną wielką grą – przekazano przyszłej spółce pięć nieruchomości o wartości ponad pół miliona, które nie były własnością województwa. Marszałek E. Polak twierdzi, że dyrektor niezgodnie z prawem czegoś nie podpisał i działał na szkodę szpitala, a zatem będzie miał problemy. Nic bardziej mylnego, a opinie prawne nie pozostawiają wątpliwości. „Kierownictwo szpitala nie może złozyć oświadczenia, w którego treści stwierdzają, że wykaz zawiera zobowiązania najdalej wymagalne oraz że wykaz ten będzie stanowił podstawę do przyjęcia zobowiązań przez województwo lubuskie w związku z przekształceniem szpitala w spółkę(...). Brak podstaw do zastosowania w oświadczeniu rygoru z art. 233 kk(...). treść oświadczenia powinna zawierać stan rzeczywisty, bo nie można przejmować zobowiązań, które są zaspokojone np. Wyegzekwowane przez komornika” – napisali w swojej opinii radcowie prawni: Konrad Birecki oraz Maciej Stechny. Wniosek może być jeden – od poczatku do końca całe to przekształcenie to jedna wielka lipa opierająca się na lewej wycenie majątku, zmuszaniu do poświadczania nieprawdy. Jak w bajce, już witała się z gąska, gdy wpadła w beczkę co w ziemię wkopano.Nie trzeba być Kasandrą ani Pytią aby widzieć niedaleki kres marszałkowania Elżbiety Polak. W obu powyższych scenariuszach nie ma bowiem dla niej miejsca” – pisze w swoim felietonie pt. „5 lat, i starczy” -  zielonogórski dziennikarz i publicysta Krzysztof Chmielnik. Kto w takim razie nadzoruje szpital ? „Szpital nadzoruje firma ochroniarska Herkules” – puentuje żartobliwie sprawę na Facebooku naukowiec i członek rady społecznej szpitala dr Michał Bajdziński.

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...