Przejdź do głównej zawartości

Jastrząb czy jeleń ? Oby nawet orzeł !

Pierwszy prezes szpitalnej spółki to postać wieloformatowa i niejednoznaczna. Nie jest polityczną dziewicą, ani też osobą, która szpitalem by jeszcze nie współzarządzała. Być menadżerem to jedno, a pieniądze z Ministerstwa Zdrowia to drugie. Dopiero wtedy będzie można ocenić czy Dębicki 2.0 okaże się pozytywnym „jastrzębiem” czy naiwnym „jeleniem”.

Piotr Dębicki jest człowiekiem bardzo ambitnym, a przy tym posiada wszelkie
 predyspozycje, aby byc dobrym menadżerem. Na zdjęciu z poseł B. Bukiewicz
oraz T. Możejko, którzy wypowiedzi w sprawie szpitala raczej unikali...
Dyrektorska nominacja dla Piotra Dębickiego, to niespodzianka, ale tylko dla słabo wtajemniczonych. Bez wątpienia jest to lekarz dobrze wykształcony i choć mało kto chce się na jego temat wypowiadać pod nazwiskiem, to niemal wszyscy uważają iż był to wybór dobry. „Jeśli Piotrek jest takim <asem> na jakiego sam się kreuje, to powinno mu się udać i wcale tego nie wykluczam” – mówi ważny polityk PO, na co dzień krytyczny wobec tego, co działo się w gorzowskim szpitalu. Łatwiej niż w przypadku Marka Twardowskiego określić „akuszerów” tej nominacji. Skąd ta kandydatura ? „Piotrek wręcz adorował kontakty z Bożenną i Możejko, a oni sami byli w jego szpitalu w Drezdenku częstymi gośćmi. Piotrek chciał wrócić do lubuskiej platformy i podporządkował temu nawet osobiste przyjaźnie” – mówi jeden z polityków, wskazując na poseł Bożennę Bukiewicz i przewodniczącego Tomasza Możejkę, jako inicjatorów powołania P. Dębickiego na prezesa przyszłej spółki. Ciekawostką jest to, że nowy szef lecznicy ma świetne kontakty nie tylko z liderami wrogimi gorzowskim strukturom PO, ale także posłem Witoldem Pahlem czy wojewodą Jerzym Ostrouchem. „A przecież Dębicki zapraszał Bożennę i Możejkę na polityczne łowisko Pahla, skąd pochodzi i gdzie uzyskuje zawsze bardzo duże poparcie” – rozmyśla jeden z działaczy. Tak, bo Piotr Dębicki to postać złożona i niejednoznaczna, a jego wiedza nie jest nawet w ułamku tak wielka jak ambicje polityczne, rozbudowane „ego” oraz przekonanie o wyjątkowości, które graniczy z dogmatem o nieomylności Papieża. „No Piotr jest ciężki pod względem charakteru i to bardzo, ale to nie zmienia faktu, może być najlepszym lekarzem wśród prezesów i najlepszym prezesem wśród lekarzy” – z sarkazmem mówi polityk dobrze go znający. To jest rzeczywiście problem, bo dla  przeciętnego socjologa lub psychologa zdefiniowanie jego profilu osobowości nie jest trudne: ma duży potencjał, którego nie dostrzegają inni, czuje potrzebę publicznej ekspresji, nie boi się wzywań, ale przy niewielkiej dozie krytyki „wymięka”. Przykładów nie trzeba szukać daleko - dyrektorem gorzowskiego szpitala P. Dębicki już był, ale odszedł w 2009 roku po tym, jak lokalna gazeta ujawniła, że zadłużony szpital finansował jego studia menadżerskie. Wtedy wypowiedziała się nawet obecna marszałek, a wówczas wicemarszałek Elżbieta Polak. „To niedopuszczalne, by tonący w długach szpital finansował studia zastępcy dyrektora, który na dodatek sam ma kilka umów o pracę” – mówiła wówczas w jednym z artykułów, który pisała obecna urzędniczka Departamentu Zdrowia Mirosława Dulat. Bohater medialnej afery nie czekał długo. „Nie chcę  być dyrektorem, skoro się mnie obraża” – mówił wówczas. Jest subarytą i uwielbia się obrażać, jak wtedy gdy ogłosił mediom iż za pracą emigruje do Anglii, bo tam szanuje się lekarzy i dobrze im płaci. „Pracuję codziennie po 8 godzin do soboty. W sobotę wsiadam do samolotu i wieczorem jestem w Gorzowie. Nie zmęczony, wręcz zrelaksowany” – mówił w 2006 roku w „Gazecie Wyborczej”,a w szystko w formie i przekazie: jestem w Anglii, bo mam talent i wiedzę, tam mnie szanują, a Gorzów to głęboka prowincja, gdzie lekarze są zerem. Nie inaczej było z polityczną karierą P. Dębickiego w charakterze samorządowca i działacza partyjnego, który mandat radnego zdobył w 2002 roku z listy Sojuszu Lewicy Demokratycznej, uzyskując „imponujacy wynik” 170 głosów. Mimo to, w 2007 roku – tuż przed wyborami do Sejmu i Senatu – ogłosił, że nie chce mieć z lewicą nic wspólnego i popiera Platformę Obywatelską, a konkretnie W. Pahla. Z tych też powodów znalazł się w lubuskiej Platformie Obywatelskiej, ale nie trwało to długo i po zbyt ambitnym budowaniu struktur w białychy fartuszkach, swoją karierę w Lubuskiem musiał zawiesić, a dziś jest członkiem PO w województwie zachodnipomorskim. Możliwe, że teraz – gdy zgodził się zostać prezesem spółki w dramatycznym momencie, zostanie anektowany znów do lubuskich struktur partii. Od kilku lat z sukcesem dyrektorował w Wielospaecjalistycznym Szpitalu w Drezdenku i jeśli tylko uda mu się wdrożyć tamtejsze praktyki do molochu jakim jego lecznica w Gorzowie, to sukces ma gwarantowany. Jedno jest pewne – on nie da sobie łamać kręgosłupa i jak będą naciski, to po prostu rzuci zabawki i pójdzie swoją drogą. W końcu – jak sam o sobie mówi - ma misję, talent, wiedzę i umiejętności niespotykane w tej części świata...

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...