Nie każdy polityk Prawa i Sprawiedliwości musi być nadmuchany jak balon,
smutny jak poniemiecki nagrobek i nudny jak „Gazeta Lubuska”. Niektórzy potrafią łamać
stereotypy i pokazywać tą partią jako formację ludzi błyskotliwych, pełnych
poczucia humoru, a także skutecznych w działalności publicznej. W wymiarze
politycznym i społecznym wszyscy zyskują maksimum możliwego...
Przykład pierwszy z brzegu. Nie
dzieje się to w Gorzowie często, ale bez wątpienia było tak w audycji Radia
PLUS i Telewizji TELETOP „Fabryczna 19”, której gościem był Robert Jałowy – radny PiS, były szef
Stowarzyszenia Rodzin Katolickich i członek Rady Programowej Telewizji Gorzów. „Słuchajcie, on się próbuje ze mną spoufalać”
– wypalił już w pierwszych sekundach, mocno zwracając na siebie uwagę i kreując
pozytywny wizerunek partii, która w mieście kojarzona jest głównie przez
pryzmat smutnych i szarych ekszwiązkowców: Marka
Surmacza, Romana Sondeja, Elżbiety Płonki czy Elżbiety Rafalskiej. Błyskotliwa wymiana
zdań pomiędzy R. Jałowym z PiS, a prowadzącym program red. Romanem
Błaszczakiem, przyniosła partii więcej korzyści niż najmądrzejsze wykłady tyleż
zasłużonych, co zblazowanych, „Hawelańczyków”. Ponadto, to dowód tego, że pierwsze
skrzypce nie zawsze grają ci, którzy wizerunkowo partię wspierają. „To, że jesteśmy na ty, to nie oznacza iż
będę ci zadawał łatwe pytania. Zadaj mi pytanie pierwszy, to ja na takim samym
poziomie zadam tobie” – zagaił red. Błaszczak. „Ile jest dwa razy dwa ? Proszę teraz o pytania na takim samym poziomie”
– szybko ripostował radny Jałowy, co mocno odróżnia go od
siermiężno-patriotycznych konstatacji partyjnych kolegów z ul. Hawelańskiej. „Komedia i brak powagi” – powiedzą złośliwi,
ale nie trzeba doktoratów, by udowodnić iż taka forma i przekaz są znacznie
skuteczniejsze, aniżeli pełne powagi konferencje w nielegalnie podnajmowanym przez
M. Surmacza lokalu. Więcej – politycy pokroju Jałowego, obecnie skupieni wokół
przewodniczącego Sebastiana
Pieńkowskiego, to przede wszystkim działacze skuteczni, którzy milczą w momencie,
gdy gadanie nic nie daje i zabierają głos wtedy, gdy można coś ugrać dla
innych. „Pełen szacunek za twoją troskę o
duże rodziny” – skonstatował w audycji R. Błaszczak, nawiązując tym samym
do inicjatywy R. Jałowego i S. Pieńkowskiego z lipca 2012 roku, która właśnie –
pewnie ku zdziwieniu samych inicjatorów - staje się powoli faktem. Władze
miasta rozpoczęły konsultacje społeczne, by zainicjowany przez nich pomysł „Karty
Dużej Rodziny” mógł wejść w życie i stał się wsparciem dla rodzin
wielodzietnych. Chodzi o szereg zniżek i ulg dla rodzin, które mogłyby z nich
korzystać w instytucjach kultury, obiektach infrastruktury sportowej lub w
komunikacji miejskiej. Czy Karta Dużej Rodziny jest cudownym i szybkim
lekarstwem ? „Tego nie wiemy, natomiast z
pewnością jest dzisiaj najskuteczniejszym instrumentem zapobiegania i
zwalczania ubóstwa, poprzez system ulg i zwolnień precyzyjnie wycelowanych w
najbardziej potrzebującą grupę społeczną” – mówił kilka miesięcy temu, ale
trzyma się tego również dzisiaj, radny R. Jałowy. Jeśli za miarę skuteczności
polityków przyjąć zdolność do zarażania swoimi ideami innych, to bez wątpienia
gość audycji R. Błaszczaka należy do grupy bardzo skutecznych – inaczej niż „sieroty”
po Kazimierzu Marcinkiewiczu, które „ojca”
wyparły się już dawno, a dzisiaj po prostu egzystują. Nawet prezentowana przez
R. Sondeja prezentacja na temat uchwały śmieciowej nie powstała w lokalach przy
ul. Hawelańskiej, ale w siedzibie PiS przy ul. Borowskiego. Czy kogoś jeszcze
dziwi, że radni z kilkunastoletnim stażem i bez żadnych dokonań na miarę
Jałowego i Pieńkowskiego, nie są poważnie traktowani przez prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka ? Nie można pojęcia
zmiany pokoleniowej postrzegać tylko przez pryzmat wstawienia na listę córki
wiceministra, syna byłego premiera lub innych i tym podobnych. W Gorzowskim
PiS-ie spod znaku „Hawelańska”, to standard, ale zdaje się iż idzie nowe i nikt
już nie będzie żebrał posad w miejskich spółkach za reklamówkę „tego i owego”, po czym został wyrzucony
za drzwi...