To jeden z najbardziej żenujących wywiadów, których udzielił jakikolwiek
urzędujący wojewoda w powojennej Polsce. Może urzędowi specjaliści od trików z zakresu public –
relations powinni wyłączać mikrofony, a pozostawiać tylko
wizję. Tu można dużo podrasować...
![]() |
Bez złudzeń - to nie jest niewinny romantyk, który trafił do polityki. Brutalnie zagrywa od co najmniej dwudziestu lat, ale zawsze brak temu odpowiedniej formy... |
Trudno oczekiwać od Jerzego Ostroucha retorycznych popisów
oraz semantycznej ekwilibrystyki, ale jego wywiad dla Telewizji TELETOP
powinien przejść do annałów wodolejstwa, braku empatii dla zwykłych
ludzi, urzędniczego asekuranctwa oraz politycznego koniunkturalizmu. „Jestem przekonany, że działania związane z przekształceniem szpitala są
realizowane przez organ prowadzący pod kontrolą Sejmiku Województwa i przy
współpracy z Ministerstwem Zdrowia. Urząd Wojewody nadzoruje bieżące
bezpieczeństwo i jeśli chodzi o
bezpieczeństwo Lubuszan oraz mieszkańców
Gorzowa, to przekształcenie nie powoduje jakichkolwiek zawirowań” – powiedział
w płatnej audycji „Z okien LUW” J. Ostrouch, który przemówił po wyrażeniu
stosownej zgody przez wiceministra Marcina
Jabłońskiego. Ten ostatni ubiega się o posadę szefa lubuskiej PO i zrobi wiele,
aby jego „namiestnik” nie powiedział czegokolwiek, co mogłoby zostać negatywnie zinterpretowane wśród
platformerskich urzedników z południowej części regionu - to przecież elektorat. Można skonstatować
jedno: jest ślepy i „ten
tego” – ale to
wykluczone bo. J. Ostrouch to człowiek bardzo inteligentny, lub po prostu: udaje iż trzyma rękę na pulsie, ale do połowy
września nie może drażnić, bo województwo jest zakładnikiem prywatnych ambicji
polityka ze Słubic oraz nieudanego „inwestora” z firmy w Starym Kurowie. Czy
wojewoda J. Ostrouch rzeczywiście cokolwiek nadzoruje czy nadzorowanie tylko pozoruje? Mimo braku leków w
szpitalu, absolutnie złej atmosfery w której pracują lekarze, powszechnego i
publicznego mobbingu, odchodzenia kolejnych lekarzy, a także problemów z otrzymaniem pomocy na SOR-ze,
wojewoda konstatuje to, co włożono mu do głowy: „W trakcie spotkania padło zapewnienie pani
marszałek, że zdrowie i życie
mieszkańców naszego miasta jest zabezpieczone i nie ma żadnej groźby”. Czyli
odrobina asekuranctwa, spora doza ucieczki od ewentualnej odpowiedzialności
oraz maksimum tego, co zaprezentował swego czasu likwidując niektóre gorzowskie firmy. Poddrezdneckie „opcje walutowe” - to już inna sprawa. Czyli w gorzowskim szpitalu
wszystko jest w porządku, a politycy SLD, PiS, a nawet PO nie rozumieją
sytuacji, bo nie są tak genialni jak wojewoda ? „Sytuacja nie wzbudza
niepokojów, które wymagałoby natychmiastowego przeciwdziałania. Jednocześnie
chciałbym podkreślić, że
projekt biznesowy i gospodarczy, którego celem jest oddłużenie szpitala
jest czasami wykorzystywany do działań politycznych” – powiedział wojewoda
i chyba zapomniał, że za plecami ma
tylko polityczną ścianę, a przed sobą niepewną przyszłość wiceministra Jabłońskiego. Co
tam oni – czy mieszkańcy mogą liczyć na pomoc wojewody ? „Jesteśmy rozwiniętym krajem, obowiązują w
Polsce ustawy, sa określone procedury i jestem przekonany, że jeśli ktokolwiek
chciałby zrobić złą procedurę dla przekształcenia, to
natychmiast będą działania odpowiednich służb. Nikt na złamanie takich procedur
się nie odważy” – odwaznie skonstatował reprezentant rządu – a więc także
premiera i ministra zdrowia – w regionie lubuskim. Chyba lepsza bezczelna
marszałek Elżbieta Polak, niż
konformistyczny, pozbawiony charyzmy i do szpiku kości cyniczny wojewoda J. Ostrouch.
Dowody ? Proszę bardzo: „Jednostka w Gorzowie świadczy takie standardy na jakich
opierają się wszystkie jednostki lecznictwa w Polsce”. Koniec. Kropka. Niech
wojewodę pokazują, ale nie włączają mikrofonów...