Przejdź do głównej zawartości

Wendeta jak na Sycylii. A było tak fajnie...

Polowanie na byłego dyrektora rozpoczęte. Urząd Marszałkowski już dawno przestał przypominać organ samorządowej administracji, a panujące tam zwyczaje bardziej przypominają opis działania sycylijskiej Cosa Nostry, niż urzędniczego teamu działającego na rzecz dobra wspólnego. „Dajemy ci wsparcie i ochronę do czasu, gdy jesteś z nami, ale jak powiesz za dużo po odejściu, to cię dopadniemy” – zdają się myśleć lubuskie femme fatale. Przejaskrawione, ale coś w tym jest...

A było tak fajnie ...
Dyrektor Twardowski celowo utrudniał przeprowadzenie procesu przekształcenia w spółkę” – oznajmiła w sobotę w specjalnym oświadczeniu marszałek Elżbieta Polak, a na reakcję nie czekał długo i to ze strony swoich partyjnych kolegów. „Ela, a kto osobiście nadzoruje Szpital Wojewódzki w Gorzowie ? Chciałbym wiedzieć, jeśli mozna” – napisał na swoim profilu facebookowym były senator i przewodniczący lubuskiego Sejmiku Wojewódzkiego, a dzisiaj główny doradca wojewody Henryk Maciej Woźniak. Marszałek skonstatowała, że Zarząd Województwa przygotował zawiadomienie do prokuratury, bo: „Marek Twardowski działał na szkodę szpitala i województwa”. Brzmi jak mafijna wendeta i choć prokuratorzy potrafią być „błyskotliwi inaczej”, to z trudem będzie udowodnić karkołomną tezę, że - nawet gdyby – nie działał w zorganizowanej grupie i na polecenie. Mozliwość jest jeszcze inna – marszałek Polak może zgłosić się do prokuratury jako pierwsza i poddać dobrowolnie karze, bo skala jej bezeceństw oraz działań na szkodę województwa, porównywalna jest tylko z wyciekiem wody z reaktora atomowego w Fukushimie. A przecież w okresie, gdy dyrektor Marek Twardowski był w podgórzańskiej Cosa Nostrze, wypowiadała się o nim całkowicie inaczej. „Pan Twardowski wykonał dużą pracę i funkcja prezesa nie jest nagrodą, ale kontynuacją i gwarancją dla szpitala” – to już wypowiedź marszałek Polak z 2 kwietnia br., gdy ogłosiła, że prezesem nowej szpitalnej spółki będzie M. Twardowski. Kilka miesięcy wcześniej, bo 20 września 2012 roku spotkała się z gorzowskimi samorządowcami i nie pozostawiła żadnych watpliwości, że na dyrektora szpitala wybrała najlepszego z najlepszych. „Pan dyrektor Marek Twardowski z pewnością przeprowadzi szpital przez te trudne chwile, a jego kompetencje i umiejętności nie mogą byc podważone” – powiedziała wówczas marszałek, która w duchu sycylijskiej wendety, teraz zamierza wysłać do niego prokuratora, a jak to nie poskutkuje - to pożyczy od partyjnego kolegi Tomasza Możejki groźnego wilczura, który odgryzie mu język. „Stałem się niewygodny. Pani marszałek myślała, że wykorzysta mnie do celów politycznych i tej marnej propagandy sukcesu, której efekty mamy w postaci porozumień z wierzycielami” – stwierdził na konferencji ustępujący dyrektor szpitala i przyszły więzień kolonii karnej w Małomicach M. Twardowski. Teraz czas na politykę i wszyscy zastanawiają się, czy jeśli dojdzie do głosowania nad wnioskiem o odwołanie marszałek Polak ze stanowiska, to mogą liczyć na głos Mirosława Marcinkiewicza z Gorzowa. Odpowiedź i uzasadnienie znamy. Nie wystarczy udwołać, trzeba wiedzieć co potem, teraz wazny jest szpital, doprowadźmy sprawę do końca – i takie tam „Ble”,  „Ble”, aby tylko nikomu się nie narazić i znaleźć się w przyszłym roku na listach wyborczych. Kiedy okręt tonie, ludzie Platformy Obywatelskiej bawią się we własnym gronie, a stawką jest władza w partii. Nadzieja w opozycji i związkach zawodowych, które na poniedziałek zwołują w szpitalu nadzwyczajne posiedzenia, a regionalny szef „Solidarności” Jarosław Porwich przygotowuje ekstra list otwarty. Mafia bywa jednak podejrzliwa. "Zachowanie dyrektora świetnie się wpisuje we wniosek PiS-u w sprawie odwołania marszałka. Dyrektor Twardowski pomaga PiS-owi zatrzymać proces przekształcenia szpitala w spółkę" - uważa E. Polak.

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...