Przejdź do głównej zawartości

Bachalskiego recepta by przetrwać kryzys...

 Zaraz zderzymy się z kryzysem tak mocno, że zobaczymy gwiazdki. Wszyscy – no może prawie wszyscy. Pracownicy sektora prywatnego, urzędnicy, emeryci, a nawet politycy. I zapewniam o jednym – wyjątków nie będzie
Nie ma wątpliwości, że rady Jacka Bachalskiego są jak najbardziej na miejscu.
On sam udowodnił, że potrafi gromadzić wokół siebie innych oraz orientować
ich na wspólny cel. Lider Stowarzyszenia "Tylko Gorzów" proponuje rzecz
banalną, ale wcale nie łatwą - zaufajmy sobie...
Od chwili, kiedy otworzyliśmy się gospodarczo na świat, korzystamy ze światowej koniunktury, ale też i cierpimy, gdy gospodarka światowa się zwija. Inaczej mówiąc – obowiązuje nas swego rodzaju wspólnota bytu na dobre i złe. Nie chcę dokładać razów rządowi Donalda Tuska, nawet jeśli mu się to należy, ani ganić banków za kunktatorstwo. Dziś myślę o nas – gorzowianach! Tym samym apeluję: zaufajmy sobie ! Zaufajmy sobie nawet licząc się z ryzykiem! Tak, kimkolwiek jesteśmy, jakąkolwiek społeczną czy gospodarczą rolę pełnimy w naszym społeczeństwie, musimy sobie zacząć wreszcie ufać. Wtedy życie zrobi się znośniejsze, łatwiejsze i przyjemniejsze. Więc pierwszy konkret – ułatwiajmy sobie życie tam, gdzie tylko możemy. Potańmy sobie to, co jesteśmy w stanie zrobić taniej. Zróbmy to, co możemy – szybciej. Niby banały – wiem! Ale przecież nasz dobrobyt zależy w dużej mierze właśnie od tego wzajemnego szacunku do siebie. Tak, szacunku i zaufania, które może być drogie i trudne do okazania. Pamiętajmy jednak, że brak zaufania wydłuża nam każdą sprawę – biznesową, społeczną czy iście obywatelską. Brak zaufania czyni ją droższą, a mimo to, my Polacy, nie lubimy sobie ufać. Niestety my gorzowianie nie jesteśmy inni. Niemal na każdym kroku można dostrzec nieufność, a nawet wrogość. A przecież zależymy od siebie na każdym kroku i nie ma sukcesu jednego człowieka, bo zawsze obok lidera jest drużyna, grupa czy zbiorowość. Nie funkcjonujemy na Księżycu, ale w Gorzowie i działamy w otoczeniu od którego zależymy i na który mamy wpływ…
JACEK BACHALSKI

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...