Zaraz zderzymy się z kryzysem tak mocno, że zobaczymy gwiazdki. Wszyscy – no może prawie wszyscy. Pracownicy sektora prywatnego, urzędnicy, emeryci, a nawet politycy. I zapewniam o jednym – wyjątków nie będzie
Od chwili, kiedy otworzyliśmy się gospodarczo na świat, korzystamy ze światowej koniunktury, ale też i cierpimy, gdy gospodarka światowa się zwija. Inaczej mówiąc – obowiązuje nas swego rodzaju wspólnota bytu na dobre i złe. Nie chcę dokładać razów rządowi Donalda Tuska, nawet jeśli mu się to należy, ani ganić banków za kunktatorstwo. Dziś myślę o nas – gorzowianach! Tym samym apeluję: zaufajmy sobie ! Zaufajmy sobie nawet licząc się z ryzykiem! Tak, kimkolwiek jesteśmy, jakąkolwiek społeczną czy gospodarczą rolę pełnimy w naszym społeczeństwie, musimy sobie zacząć wreszcie ufać. Wtedy życie zrobi się znośniejsze, łatwiejsze i przyjemniejsze. Więc pierwszy konkret – ułatwiajmy sobie życie tam, gdzie tylko możemy. Potańmy sobie to, co jesteśmy w stanie zrobić taniej. Zróbmy to, co możemy – szybciej. Niby banały – wiem! Ale przecież nasz dobrobyt zależy w dużej mierze właśnie od tego wzajemnego szacunku do siebie. Tak, szacunku i zaufania, które może być drogie i trudne do okazania. Pamiętajmy jednak, że brak zaufania wydłuża nam każdą sprawę – biznesową, społeczną czy iście obywatelską. Brak zaufania czyni ją droższą, a mimo to, my Polacy, nie lubimy sobie ufać. Niestety my gorzowianie nie jesteśmy inni. Niemal na każdym kroku można dostrzec nieufność, a nawet wrogość. A przecież zależymy od siebie na każdym kroku i nie ma sukcesu jednego człowieka, bo zawsze obok lidera jest drużyna, grupa czy zbiorowość. Nie funkcjonujemy na Księżycu, ale w Gorzowie i działamy w otoczeniu od którego zależymy i na który mamy wpływ…
JACEK BACHALSKI