Gorzowski szpital czekają poważne turbulencje. Zwolnienie odważnego ordynatora, to jedynie wstęp do „wewnętrznej rewolucji”, która może się zakończyć paraliżem placówki. Jeszcze w poniedziałek stosowne decyzje podejmą szpitalne związki zawodowe. Tymczasem Platforma Obywatelska dalej handluje posadami w służbie zdrowia, a w międzyrzeckim sejfie leży 200 tysięcy złotych, których związki nie chciały dać ludziom…
Bieżąca pragmatyka bierze górę nad interesem pacjentów, a szpital w wyniku zwolnienia opuszcza nie tylko ordynator chirurgii dziecięcej dr Piotr Gajewski, ale również ordynator oddziału rehabilitacji Irena Sosińska – Małyszko. „Pan dyrektor powiedział, że nie będzie ze mną rozmawiał i to świadczy odpowiednio o stronie” – powiedział dr Gajewski, który jest też konsultantem wojewódzkim w zakresie chirurgii dziecięcej. Zwolnienie ordynatorów, to niemal prowokacja wobec zapowiedzi szpitalnych związków zawodowych, które grożą zablokowaniem szpitala. „Twardowski zrobił blokadę informacyjną i ma nas za głupków, ale wysłaliśmy do niego pismo i w poniedziałek mija termin odpowiedzi, po którym nie ręczymy za siebie, bo może dojść do rozwiązań siłowych” – mówi Nad Wartą jeden ze związkowców. Tym samym, działacz nie kwestionuje iż w przeszłości w szpitalu działo się źle, ale podkreśla iż można i powinno się wrócić do źródeł, które niegdyś były już wynegocjowane. „Mamy już dużą wiedzę na temat zarządzania szpitalem i wiemy, że patologiczno-bandyckie rozwiązania miały w nim miejsce” – tłumaczy. Związkowiec informuje, że jeśli do poniedziałku nie zostanie udzielona odpowiedź, a w szpitalu dalej będą zwalniani ludzie, to podjęta zostanie decyzja o wejście z dyrektorem Markiem Twardowskim w spór zbiorowy. „Jeśli nie będzie rozmowy, to nie ręczę za ludzi i dojdzie do rozwiązań siłowych” – dodaje. Tymczasem służba zdrowia wciąż jest w cenie i w obiegu politycznych handryczeń – tym razem również z udziałem gorzowskiej „Solidarności”, która ma już swoje wpływy w Szpitalu Wojewódzkim. W handlowym „koszyku” znalazł się Międzyrzecz, a dokładniej dwa istniejące tam szpitale. Dyrektorem pierwszego został Kamil Jakubowski z Platformy Obywatelskiej, a w drugim – nie bez wsparcia „Solidarności” –odwołano dzisiaj Tadeusza Grabskiego. Wiadomo, że jego odwołanie było dealem, który zrobiła „Solidarność” z marszałek Elżbietą Polak, po tym jak związkowcy zawiadomili prokuraturę o możliwości popełnienia przez nią przestępstwa. Początkowo szef „S” Jarosław Porwich prężył pod publiczkę muskuły, ale po kilku skrytych spotkaniach z marszałek Polak - w obecności posła Longina Komołowskiego - po prostu o wszystkim zapomniał. „Nie pamiętam o którą sprawę sądową czy prokuratorską chodzi” – mówił dzisiaj Nad Wartą. Za to suchej nitki na związkowcach nie pozostawił sam T. Grabski, który rozmawiał z naszym blogiem 10 minut przed uzyskaniem informacji o odwołaniu. „Związkowcy bawili się w kotka i myszkę, a ludzie od lutego nie dostawali zapomogi, bo związki nie chciały tego zaopiniować. Na Wielkanoc kupiłem za 200 tysięcy talony dla ludzi i do dzisiaj leżą bezużyteczne w sejfie, bo wielcy związkowcy nie chcą ich dać ludziom, a idzie już Boże Narodzenie” – mówił Grabski. On sam – z osobistych i prywatnych powodów ważnych dla marszałek województwa – o pracę bać się nie musi, bo jak poinformował nas jeden z pracowników departamentu zdrowia w Urzędzie Marszałkowskim: „Grabski za miesiąc będzie dyrektorem w zielonogórskim ośrodku uzależnień i wtajemniczeni wiedzą, dlaczego wbrew poseł Bukiewicz, cieszy się zaufaniem marszałek”. I najsmutniejsze jest to, że dotychczas w politycznym rozszarpywaniu posad i majątku udział brali tylko politycy, a teraz dołączyli do nich związkowcy. „To gadanie szefa waszej solidarności po spotkaniu w Zielonej Górze, że ę lub ą i trzeba analizować, to był efekt politycznej transakcji” - mówi działacz PO. Tak więc po dyrektorze ekonomicznym w Gorzowie, będzie kolejny protegowany tych, którzy jeszcze niedawno wieszali na drzewach plakaty z napisem: „Oni was zdradzili”, a pod urząd wojewódzki chodzili z planszami polityków PO z dorobionymi nosami a’la Pinokio…