Przejdź do głównej zawartości

Trafiłem tu dosyć banalnie...

Klawe życia maja politycy po utracie pracy. Wystarczy przypadkiem gdzieś zajechać , a propozycje sypią się jak z rękawa. Tak przynajmniej swój „skwierzyński sen” opisuje w jednym z lokalnych portali były senator Platformy Obywatelskiej…
Jak  widać w  promocję  skwierzyńskiego Zakładu Wodociagów i Kanalizacji
"zaangazował się" również były  premier oraz szef Parlamentu Europejskiego
Jerzy  Buzek. A  tak na poważnie - przecież  człowiek  z tak duzymi kompeten-
cjami nie musi  opowiadać takich pierdoł, aby  wyjaśnić sprawę swojej nowej
pracy....
Jedni mówią o „prawie przyciągania”, inni o filozofii Taoizmu, która stanowi, że „nic nie dzieje się bez celu, sensu i przeznaczenia - nawet przypadkowe spotkanie. Tymczasem były senator PO Henryk Maciej Woźniak miał po prostu … szczęście. Wszyscy zachodzili w głowę, jak to się stało, że ów polityk po utracie parlamentarnego mandatu oraz odejściu z banku, odnalazł się nagle w skwierzyńskim Zakładzie Wodociągów i Kanalizacji. Rąbek tajemnicy próbował uchylić – jakby sugerując iż to zasługa partii – przewodniczący Sejmiku Województwa Lubuskiego Tomasz Możejko, który na pytanie dotyczące troski PO o swoich członków odpowiedział: „Jak przestał być senatorem i skończyła mu się odprawa, to został prezesem spółki i zarabia tam całkiem przyzwoite pieniądze”. Ta wypowiedź nijak się ma do wyjaśnień samego ekssenatora Woźniaka, który w wywiadzie dla skwierzyna.eu opowiada wersję jeszcze bardziej komiczną. „Trafiłem tu w sumie dość banalnie, bo wracając z Poznania, zatrzymałem się w Skwierzynie, aby odwiedzić burmistrza Tomasza Watrosa. Na koniec długiej rozmowy o  skwierzyńskich problemach, burmistrz zapytał mnie, czy nie pomyślał bym o osobistym zaangażowaniu się w ich rozwiązywanie. Odpowiedziałem, że pomyślę i po pewnym czasie otrzymałem zaproszenie na posiedzenie Rady Nadzorczej Zakładu Wodociągów i Kanalizacji. Przyjechałem na to posiedzenie,  przedstawiłem swoją koncepcję zarządzania spółką, no i…  tak to się stało”. Inaczej mówiąc – warto odwiedzać znajomych. Ważne jest to, że byłemu senatorowi jest w Skwierzynie dobrze, co powinno ucieszyć tych, którzy obawiają się jego popularności w ewentualnych wyborach samorządowych. „Podoba mi się tu, podoba, gdyby było inaczej, to by mnie tu nie było” – mówi były prezydent Gorzowa.

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...