Kiedy partyjny nepotyzm dotyczy urzędów i spółek państwowych, nie zawsze jest to niebezpieczne. Najbardziej zadłużony w Polsce szpital w rękach politycznych nominatów, to jednak poważne zagrożenie dla życia i zdrowia mieszkańców…
Gra pozorów skończona, a gorzowska Platforma Obywatelska nie może powiedzieć, że nie ponosi odpowiedzialności za bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańców. Politycy PO wzięli cały zarząd Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie. Ostatnie zmiany nastąpiły kilkanaście dni temu. „Mamy we władzach szpitala dwie najważniejsze osoby i błędy Twardowskiego będą bezpośrednio rzutować na postrzeganie partii w regionie” – mówi samorządowiec PO. Jego zdaniem, objęcie przez Jarosława Hajduka funkcji dyrektora ds. lecznictwa oraz przez Alicję Osińską –Cegielnik posady głównej księgowej, to faktyczne wzięcie przez gorzowskie struktury partii odpowiedzialności za szpital. „Nas nikt o zdanie nie pytał i to że tam są, to ich prywatna sprawa” - oburza się jeden z radnych Platformy, który sugeruje by o partyjny nepotyzm pytać przewodniczącego Sejmiku Województwa Tomasza Możejkę. „Osińska-Cegielnik... tylko z grzeczności nie pytam dlaczego, to jego sprawa i tu dam sobie odciąć rękę” – mówi. Szefowa gorzowskiej PO Krystyna Sibińska, bojąc się zapewne o posadę córki w delegaturze Urzędu Marszałkowskiego, na przesłane w piątek w przedmiotowej sprawie zapytanie, nawet nie odpowiedziała. Najgorsza dla mieszkańców wiadomość brzmi tak, że politycy PO obsadzili swoimi członkami absolutnie cały zarząd i uważają to za rzecz naturalną. Oprócz wymienionej dwójki, dyrektorem ds. organizacyjno – eksploatacyjnych została działaczka PO ze Skwierzyny Agnieszka Jamrowska, a ich szefem jest były wiceminister w rządze PO-PSL – Marek Twardoski. Tajemniczy charakter ma inna nominacja - tutaj tropy wiodą do prokuratorskiego śledztwa z udziałem marszałek Elżbiety Polak - na stanowisko dyrektora ds. ekonomicznych Stefana Urbicha. Choć gorzowski szpital nie jest mu obcy, bo pełnił w nim kiedyś funkcję dyrektora finansowego, to cieniem na jego awansie może się położyć fakt, że ze stanowisko głównego księgowego w Szpitalu Powiatowym w Śremie stracił… na mocy art. 52 Kodeksu Pracy. Inaczej mówiąc został z niego wyrzucony dyscyplinarnie. „Został zwolniony z bardzo wielu różnych powodów” – mówiła w TV Relax ówczesna dyrektor szpitala Jolanta Bokiej. W jego obronie można użyć argumentu, że ona sama straciła posadę trzy miesiące później, a on procesuje się ze szpitalem w sądzie drugiej instancji. Tak czy siak, ma rację lekarz i publicysta Piotr Dębicki, że szpital to doskonałe żerowisko dla polityków, a spora część jego pracowników pochodzi z nadania politycznego. Kiedyś gorzowscy politycy PO mieli tylko radę społeczną szpitala, ale dziś godzą się na to, by członkowie struktur obejmowali najwazniejsze posady. Inaczej mówiąc - nie ma zmiłuj się: biorą na siebie pełną odpowiedzialność...