Cyniczna gra gorzowskiej posłanki musi zostać zdemaskowana. Porzucenie przez nią mandatu posła i kandydowanie na stanowisko prezydenta, to będzie polityczny szwindel i oszustwo. Powinna zostać synonimem politycznego nepotyzmu, a nie włodarzem miasta. Jej jedyny sukces polityczny, to... załatwienie roboty córce.
Sprowokowaliście mnie. Dziwi mnie lekkość z jaką autor tekstu pt. "Zatrudniają nawet narzeczone" przeszedł obok osoby ewentualnej kandydatki Platformy Obywatelskiej na prezydenta Gorzowa. Zwłaszcza, że to Krystyna Sibińska, a nie Bożenna Bukiewicz, powinna się stać w naszym mieście synonimem nepotyzmu i partyjniactwa. Formułuję ową tezę w oparciu o jej postawę i publiczne wypowiedzi na temat głośnej ostatnio "afery taśmowej", która wywołała falę dyskusji na temat wykorzystywania koneksji partyjnych do zatrudniania członków rodzin w administracji oraz spółkach z udziałem pieniędzy publicznych."Są pewne nieprawidłowości i muszą być one sprawdzone. Zdarzyło się jak zdarzyło. To może niepotrzebne puszczanie neewsów(...). Zawsze wśród osób, które ciężko pracują znajdują się osoby sfrustrowane utratą koneksji i wywołują one takie, a nie inne działania" - z całą mocą broniła 30 lipca br w programie gorzowskiej telewizji polityków i działaczy Polskiego Stronnictwa Ludowego, oskarżanych właśnie o nepotyzm i partyjniactwo. Mniemam więc, że koledzy i koleżanki poseł Krystyny Sibińskiej, a także członkowie ich rodzin - od Grażyny Ćwiklińskiej zaczynając, a na Jerzym Sobolewskim kończąc - nie mają się czego obawiać, a nawet powinni na coś liczyć, bo standardy ewentualnej prezydent Gorzowa będą identyczne lub nawet gorsze, niż w przypadku PSL-u. Zresztą pierwsze kroki już poczyniła, a dzieki temu jej córka Aleksandra Sibińska-Strzelecka bez konkursu została szefową gorzowskiej filii Urzędu Marszałkowskiego. "Jeśli córka pani Sibińskiej okazałaby się najlepszą kandydatką przed bezstronną komisją, to nie widzę problemu. Ale tak nie było. Mamy w Gorzowie do czynienia z polityczną sitwą made in PO" - mówił na ten temat rok temu ekswiceminister Marek Surmacz, który nepotyzm zarzucił ostatnio szefowej lubuskich struktur PO B. Bukiewicz. Nie dziwi więc jej telewizyjna ucieczka przed oceną sytuacji: "Nie będę dyskutować na temat pomysłów radnego Surmacza". Dopytywana przez dziennikarza, czy to jednak nie nadużycie, aby w specjalnym konkursie i na specjalne stanowisko powoływać męża liderki PO powiedziała: "Ja nie znam tych mechanizmów, nie pracuję tam i nie mam wiedzy". Rzeczywiście, bo w przypadku Mirosława Bukiewicz zorganizowany był chociaż konkurs, a jej córka dostała posadę po prostu za lojalność mamy. Teraz otrzyma finansowe wsparcie zielonogórskich polityków w kampanii wyborczej, a wszystko po to, aby zwolnić miejsce dla Klaudiusza Balcerzaka - bynajmniej nie z północy województwa. Inaczej mówiąc - już dzisiaj należy mocno krzyczeć, że kandydowanie K. Sibińskiej na urząd Prezydenta Miasta i porzucenie w związku z tym mandatu posła, to będzie jej największy szfindel i polityczne oszustwo. Cyniczna gra poseł Sibińskiej musi zostać zdemaskowana i zakończona, bo pod jej niewinnym uśmieszkiem kryją się jedynie prywatne ambicje, ambicje jej kolegów i koleżanek oraz polityczna prywata. Obserwuję Gorzów z oddali, ale bardzo dokładnie i nie przypominam sobie jednej sprawy, przedsięwzięcia lub sukcesu poseł Sibińskiej, który służyłby rozwojowi Gorzowa. Można oczywiście przyjąć - jak chce tego autor "Nad Wartą" - że czymś takim jest pozakonkursowy awans córki tego polityka...
KUBA