Przejdź do głównej zawartości

Z myśli liderów zielonogórskiej PO: Dorżnąć Gorzów !

Nie wiadomo wszystkiego do końca, ale nie jest wykluczone iż prawdziwym spiritus movens dramatycznych wydarzeń w gorzowskim szpitalu nie jest wcale marszałek, ale szefowa lubuskiej Platformy Obywatelskiej. Choć faktem jest, że syn marszałek Polak pracuje w podległej jej jednostce i ma się dobrze, a w Gorzowie ludzi wywalają…
Syn marszałek pracuje w szpitalu, który jej podlega. Szefowa PO kroi budżet
województwa pod siebie - i nakazuje przejęcie 105 Szpitala Wojskowego w
Żarach. Dyrektor Twardowski - przy wsparciu gorzowskiej "Solidarności"
- dożyna tutejszych lekarzy i zostaje pełnomocnikiem Uniwersytetu Zielo-
nogórskiego. A kto straci ? Wszyscy - nawet radny PO Marek Kosecki.
Obserwatorzy zastanawiali się nad tym już dawno: Elżbieta Polak jest samodzielna, czy raczej pełni funkcję narzędzia w rękach makiawelicznej poseł  Bożenny Bukiewicz. „Ich stanowiska nie są jednolite we wszystkich sprawach, a Ela potrafi się Bożennie mocno postawić, zwłaszcza wtedy, gdy sprawa dotyczy ważnych dla niej osobiście kwestii” – mówi samorządowiec PO z południowej części województwa. Przykładem jest właśnie służba zdrowia oraz trwające wokół niej chochole tańce, gdzie marszałek Polak angażuje się często po stronie, która nie do końca jest kompatybilna do oczekiwań poseł Bukiewicz, ale z drugiej strony – odpuszcza tam, gdzie sprawa jest ważna z politycznych względów dla tej drugiej. „Przejęcie przez zarząd województwa 105 Szpitala Wojskowego w Żarach, to jest seppuku dla budżetu województwa, ale za to ukłon w stronę Bożenny, która przecież tam się urodziła, ma tam rodziców i bez elektoratu z tego regionu nie będzie reelekcji” – mówi polityk zielonogórskiej PO. Więc kiedy marszałek Polak postawiła się szefowej partii ? Jego zdaniem poseł Bukiewicz nie znosiła i nie znosi Waldemara Taborskiego i odwołanego wczoraj Tadeusza  Grabskiego, ale oni sami mogli liczyć na przychylność marszałek. „Jak Bożenna chciała wywalić Taborskiego, to Ela go broniła, aż w końcu uciekła na urlop i chciała wszystko załatwić rękami Gierczaka, a ten się postawił”- mówi polityk i podaje kolejny fakt, który raczej źle świadczy całej formacji. „Jej syn pracuje w Szpitalu Wojewódzkim w Zielonej Górze” – ujawnia. Blog Nad Wartą potwierdził informację i jest faktem, że pracuje tam od marca 2011 roku. Nie jest tajemnicą, że rolę rozprowadzających służbę zdrowia w regionie sprawują dwie osoby: dyrektor Marek Twardowski, który liczy się z tym, że po „sierpniowo-wrześniowej rewolucji” odejdzie z Gorzowa oraz zielonogórski lekarz i polityk PO Robert Sapa, który był też przedmiotem pierwszej decyzji kadrowej nowej marszałek, która zatrudniła go na pół etatu w charakterze doradcy za prawie 5000 brutto. Największe wątpliwości budzi jednak w Gorzowie M. Twardowski, który jest też… pełnomocnikiem rektora Uniwersytetu Zielonogórskiego ds. Wydziału lekarskiego. „Zadanie ma proste – rozwalić co się da w Gorzowie i wrócić do Zielonej Góry” – mówi polityk Platformy Obywatelskiej. Informacje płynące z gorzowskiego szpitala potwierdzają nawet pewne „sukcesy” w powyższym zakresie. „Zabronił nam pisemnie kontaktu z mediami oraz spotykania się na temat szpitala. Jedyna dozwolona forma naszych spotkań to konsylia lekarskie” – mówi bardzo ważny i znany lekarz. Są też mniejsze „perełki”. Na najbliższą sesję Rady Miejskiej dyr. Twardowski przesłał wniosek o wyrażenie zgody na wypowiedzenie dotychczasowych warunków pracy zatrudnionemu w szpitalu radnemu Markowi Koseckiemu. „Raczej jako cały klub zagłosujemy przeciw” – powiedział Nad Wartą jeden z radnych PO.

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...