Nie wiadomo wszystkiego do końca, ale nie jest wykluczone iż prawdziwym spiritus movens dramatycznych wydarzeń w gorzowskim szpitalu nie jest wcale marszałek, ale szefowa lubuskiej Platformy Obywatelskiej. Choć faktem jest, że syn marszałek Polak pracuje w podległej jej jednostce i ma się dobrze, a w Gorzowie ludzi wywalają…
Obserwatorzy zastanawiali się nad tym już dawno: Elżbieta Polak jest samodzielna, czy raczej pełni funkcję narzędzia w rękach makiawelicznej poseł Bożenny Bukiewicz. „Ich stanowiska nie są jednolite we wszystkich sprawach, a Ela potrafi się Bożennie mocno postawić, zwłaszcza wtedy, gdy sprawa dotyczy ważnych dla niej osobiście kwestii” – mówi samorządowiec PO z południowej części województwa. Przykładem jest właśnie służba zdrowia oraz trwające wokół niej chochole tańce, gdzie marszałek Polak angażuje się często po stronie, która nie do końca jest kompatybilna do oczekiwań poseł Bukiewicz, ale z drugiej strony – odpuszcza tam, gdzie sprawa jest ważna z politycznych względów dla tej drugiej. „Przejęcie przez zarząd województwa 105 Szpitala Wojskowego w Żarach, to jest seppuku dla budżetu województwa, ale za to ukłon w stronę Bożenny, która przecież tam się urodziła, ma tam rodziców i bez elektoratu z tego regionu nie będzie reelekcji” – mówi polityk zielonogórskiej PO. Więc kiedy marszałek Polak postawiła się szefowej partii ? Jego zdaniem poseł Bukiewicz nie znosiła i nie znosi Waldemara Taborskiego i odwołanego wczoraj Tadeusza Grabskiego, ale oni sami mogli liczyć na przychylność marszałek. „Jak Bożenna chciała wywalić Taborskiego, to Ela go broniła, aż w końcu uciekła na urlop i chciała wszystko załatwić rękami Gierczaka, a ten się postawił”- mówi polityk i podaje kolejny fakt, który raczej źle świadczy całej formacji. „Jej syn pracuje w Szpitalu Wojewódzkim w Zielonej Górze” – ujawnia. Blog Nad Wartą potwierdził informację i jest faktem, że pracuje tam od marca 2011 roku. Nie jest tajemnicą, że rolę rozprowadzających służbę zdrowia w regionie sprawują dwie osoby: dyrektor Marek Twardowski, który liczy się z tym, że po „sierpniowo-wrześniowej rewolucji” odejdzie z Gorzowa oraz zielonogórski lekarz i polityk PO Robert Sapa, który był też przedmiotem pierwszej decyzji kadrowej nowej marszałek, która zatrudniła go na pół etatu w charakterze doradcy za prawie 5000 brutto. Największe wątpliwości budzi jednak w Gorzowie M. Twardowski, który jest też… pełnomocnikiem rektora Uniwersytetu Zielonogórskiego ds. Wydziału lekarskiego. „Zadanie ma proste – rozwalić co się da w Gorzowie i wrócić do Zielonej Góry” – mówi polityk Platformy Obywatelskiej. Informacje płynące z gorzowskiego szpitala potwierdzają nawet pewne „sukcesy” w powyższym zakresie. „Zabronił nam pisemnie kontaktu z mediami oraz spotykania się na temat szpitala. Jedyna dozwolona forma naszych spotkań to konsylia lekarskie” – mówi bardzo ważny i znany lekarz. Są też mniejsze „perełki”. Na najbliższą sesję Rady Miejskiej dyr. Twardowski przesłał wniosek o wyrażenie zgody na wypowiedzenie dotychczasowych warunków pracy zatrudnionemu w szpitalu radnemu Markowi Koseckiemu. „Raczej jako cały klub zagłosujemy przeciw” – powiedział Nad Wartą jeden z radnych PO.