Przejdź do głównej zawartości

Bajdziński: Róbmy sport profesjonalnie !

Nikt nie ma wątpliwości - nawet ci, którzy nie interesują się sportem - że jest on ważnym fragmentem życia społecznego. Nie ma chyba gazety, portalu informacyjnego lub stacji radiowej czy telewizyjnej bez działu sportowego. Nie ma również miasteczka ani gminy, które w swojej polityce społecznej pomija sport. Mamy piękne nowiutkie stadiony i boiska, nakłady na szkolenie zawodników na najwyższym poziomie sportowym, a jednak czujemy powszechnie, że czegoś nam brakuje, aby zbierać worki medali.
Dr Michał Bajdziński jest pracownikiem naukowym Uniwersytetu Zielonogór-
skiego, obserwatorem życia społecznego oraz osobą zaangażowaną w sprawy
związane z krzewieniem kultury fizycznej. Drugi rok z rzędu wybierany najle-
pszym wykładowcą wydziału pedagogiki  UZ.
Cieszy ogromnie, że w społeczeństwie, gminach, czy ministerstwie sportu wreszcie zaczyna się myślenie nowymi kategoriami o wychowaniu fizycznym i sporcie. Pojawia się rozumienie, że zawody sportowe wygrywają ludzie a nie obiekty i pieniądze. Jest nadzieja, że piłkarska i olimpijska klęska sportowa Polaków czegoś nas wszystkich nauczyła. Stopniowo dociera do świadomości, że sport jak każda inna dziedzina kultury jest tworzony przez ludzi i dla ludzi. Niemały udział w przeszłości, w tworzeniu sukcesów sportowych Polski, mieli również sportowcy trenerzy i działacze z Gorzowa. Pozornie wydaje się, że mamy wszystko czego potrzeba do powiększania sukcesów sportowych. Mamy wielu trenerów, którzy byli lub obecnie są trenerami kadr narodowych w wielu dyscyplinach sportu, mamy kilka obiektów sportowych na dobrym, a nawet wysokim poziomie funkcjonalnym, mamy uczelnię kształcącą na wysokim poziomie od ponad czterdziestu lat nauczycieli wychowania fizycznego i trenerów, a jednak narasta poczucie, że coś w tym systemie wymaga naprawy. Celowo użyłem słowa „naprawy”, bo jestem przekonany, że coś zostało zepsute. Kształcąc specjalistów sportu i wychowania fizycznego, badając naukowo związanym ze sportem, jestem przekonany, że problemy polskiego sportu nie muszą nas dotykać w takiej skali. Co robić? Czasem kończę swoje wykłady żartobliwym pytaniem do studentów: Czy mają państwo jakieś pytania, bo mam przygotowane bardzo wiele odpowiedzi. Studenci najczęściej nie zadają pytań na wykładzie, lecz dopiero po nim, jakby z obawy, że pytanie przyniesie im jakąś ujmę. Tu nasuwa się refleksja odnosząca się w innej skali do miejskiego sportu, związków sportowych, klubów. Również nie pyta się o opinie i rady jak rozwiązać problemy, bo jak pytania miałby zadawać doradca prezydenta lub wojewody do spraw sportu? Tworzone gremia debatujące nad sportem nie spełniają społecznych oczekiwań, bo jak wiele dziedzin życia i ta jest przesiąknięta wpływami partii politycznych. Może receptą na problemy jest hasło „róbmy swoje”. Jest to rozsądne pod warunkiem, że wiemy „jak robić”. Przypuszczam, że przeciętny kibic, były zawodnik, osoba interesująca się sportem jest w stanie określić kilka strategicznych oczekiwań wobec sportu, jednak wątpię aby potrafił to organizacyjnie wdrożyć i zaproponować coś więcej niż tylko żądanie większych nakładów finansowych. Z czasem przyzwyczaiłem się, że oględnie mówiąc nie cenimy nauki, wiedzy fachowej, ale w przeszłości doświadczyłem również czegoś innego będąc na stażu na Uniwersytecie w Dortmundzie. Kiedy trenerzy dowiedzieli się, że przyjechał profesor specjalista od teorii treningu ze swoimi asystentami, to nasze rozmowy toczyły się godzinami. Interesowało ich wszystko, wyniki badań, jak jest zorganizowany trening, szkolenie, finansowanie. Niestety my wolimy postępować według zasady: „tak robił mój ojciec, dziadek, tak zrobię i ja”, a przecież do chorego wzywa się lekarza, a nie kogoś kto był chory na coś podobnego.
Dr MICHAŁ BAJDZIŃSKI

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...