Przejdź do głównej zawartości

Nie potrzebuję pośredników !

Kiedy liderzy gorzowskiej Platformy Obywatelskiej produkowali „martwe dusze” – on zgodnie z prawem i bez „podróbek” - zbudował największe w mieście koło tej partii. Gdy okazał się niebezpieczny, podjęto próbę wyeliminowania go. Dzisiaj jest jednym z niewielu, który ma bardzo dobre kontakty z szefową partii w regionie oraz szefem Sejmiku Wojewódzkiego. „Nie potrzebuję pośredników” – mówi lekarz, menadżer oraz komentator PIOTR DĘBICKI.


Poseł Bożenna Bukiewicz oraz Piotr Dębicki podczas spotkania
z pracownikami szpitala w Drezdenku.

NAD WARTĄ: Co to jest ten cały "gorzowocentryzm", bo zarzuca pan politykom, że poza rogatkami miasta niczego już nie widzą?
PIOTR DĘBICKI: A widzą ?
NW: ...to pan zna odpowiedź na to pytanie...
P.D.: W Gorzowie jest mało ludzi, którzy myślą kategoriami regionalnymi. Tymczasem, żeby żyć i myśleć w kategoriach regionu, to trzeba niejako dotykać instytucji, które mają taki charakter. To wiąże się również z kontaktami z ludźmi z powiatów, wyjazdami poza własny „matecznik”.
NW.: Pan był w środku tego gorzowskiego piekiełka, ale dziś nie ma już pana w głównym nurcie wydarzeń politycznych. Pytanie brzmi: nie chce pan czy nie chcą pana ?
P.D.: Ja znam mechanizmy funkcjonowania lokalnej polityki i dobrze mi z tym, że jestem tylko obserwatorem. Z racji pełnionych obowiązków bywa jednak tak, że wiele rzeczy muszę załatwiać z politykami...
NW.: ...i jak to wychodzi ?
P.D.: Politycy są chętni do współpracy na poziomie deklaratywnym, ale potem okazuje się, że nie mogą, nie potrafią lub nie ogarniają tematu. Bywa też tak, że ich ręce są zbyt krótkie.
NW.: Pan nie oszczędza swoich kolegów w wywiadach czy też felietonach ?
P.D.: Czy ja wiem, mnie irytuje to, że nie dostrzegają oni faktu iż dookoła są jeszcze inne społeczności, które mają swoje interesy i potrzeby.
NW.: Akurat panu zarzuca się, że poszedł w tym wychodzeniu poza rogatki zbyt daleko i ściągnął na "żerowisko" polityków z południowej części regionu - Tomasza Możejko czy Bożennę Bukiewicz...
P.D.: Mają mi to za złe, ale sami tam jeżdżą. Zauważyłem w Platformie Obywatelskiej takie zjawisko, że niektórzy gorzowscy liderzy chętnie jeżdżą do Zielonej Góry do przewodniczącej Bukiewicz, próbują załatwić różne rzeczy, które sygnalizowali im wcześniej członkowie partii. Ja uznałem, że nie potrzebuję pośredników...
NW.: ...i wszedł pan w diabelską komitywę z przewodniczącą Bukiewicz, która nie kocha Gorzowa ?
P.D.: Nie zauważyłem u niej negatywnych emocji w stosunku do Gorzowa. Spostrzegłem jednak wśród gorzowskich polityków myślenie, iż przewodnicząca Bukiewicz lub marszałek Polak budzą się rano i zastanawiają nad tym, jak tu dopieprzyć Gorzowowi. Tak przecież nie jest i mówię to nie dlatego, że oczekuję osobistych korzyści, bo mam zawód dający mi przyzwoite dochody oraz spełnienie - niczego dodatkowo nie potrzebuję. Jeśli czegoś szukam, to wsparcia w rozwoju szpitala, którym współzarządzam i do tego bezpośrednie wsparcie władz partii i regionu jest mi potrzebne.
NW.: Tylko, że te relacje są dziwne. Pan przecież nie należy do lubuskiej Platformy Obywatelskiej...
P.D.: Ja przez ponad dwa lata byłem członkiem gorzowskiej platformy, a nawet szefem dużego koła. Oczywiście, tu były frakcje i polityczne walki, na nieszczęście byłem w grupie, która nie żyła dobrze z ówczesnym panem senatorem... A który to senator świetnie współpracował z marszałkiem Jabłońskim... Ponieważ pracowałem w instytucji marszałkowskiej, rezultat był oczywisty. Pretekst znaleziono po dłuższych poszukiwaniach.
NW.: Polityka w szpitalu? Przecież to miejsce, gdzie tylko leczy się ludzi i to chyba nie tylko z politycznego nadania...
P.D.: W szpitalu jest mnóstwo ludzi, którzy przyszli tam z powodów politycznych. To nie są ludzie tylko z PO, ale jest wielu z nadania SLD, PiS czy też innych partii. Zjawisko było spowodowane problemami na rynku pracy, a szpital był doskonałym miejscem do zagospodarowania swoich ludzi. Szpital jest bardzo dużym pracodawcą i w tym kontekście te kilkadziesiąt osób to szczegół. Wszystko jest dobrze, gdy ci ludzie mają kwalifikacje, ale zaobserwowałem, iż  często szukano miejsca dla ludzi bez niezbędnych umiejętności, w skrajnych przypadkach nawet tworzono dziwne, nieproduktywne stanowiska.
NW.: Dyrektor Twardowski powiedział o poważnych nieprawidłowościach...
P.D.: O tym właśnie mówię, że szukało się miejsca pracy dla ludzi bez kwalifikacji, a zwalniało tych, którzy je posiadali.
NW.: Ciekawe kogo będzie zatrudniał obecny dyrektor. Pan powiedział kiedyś w "Gazecie Lubuskiej", że Gorzowem rządzi układ polityczno-biznesowy.
P.D.: Nie tylko ja tak uważam, mówią to oficjalnie lub nieoficjalnie wszyscy i ma to oczywiście również związek z sytuacją obecnego prezydenta Gorzowa Tadeusza Jędrzejczaka. Ja tego człowieka z jednej strony podziwiam jako osobę zdeterminowaną i skuteczną w działaniu, a z drugiej uważam, że w pewnym momencie zatracił zdolność słuchania otoczenia, co mogło go uchronić przed problemami.
NW.: Może coś się zmieni, bo wybory chyba pewne, a miasto pełne jest dywagacji, kto po Tadeuszu Jędrzejczaku...
P.D.: Mam uśmiech na twarzy jak czytam i słyszę to wszystko. To jest śmieszne. Zbyt dużo zmiennych do ogarnięcia, zaś sytuacja zbyt mało stabilna, aby móc powiedzieć, jak to się może rozstrzygnąć. Rozgrywka, która się dzisiaj toczy, dotyczy głównie Platformy Obywatelskiej i wykonywana jest często rękami ludzi z innych partii . Dobrym przykładem jest są ostatnie ataki Marka Surmacza. Jestem przekonany, że będą kolejne, mające zdestabilizować PO na poziomie regionalnym. Sterowanie odbywa się również z południa województwa, bo jest tam człowiek, który z różnymi ruchami ma wiele wspólnego...
NW.: ...przewodniczący Tomasz Możejko ?
P.D.: Nie, nie, trochę bliżej, bardziej w kanale...
NW.: ...czy mówi pan o pracy byłego senatora ?
P.D.: ... chodzi o człowieka doświadczonego politycznie, chwilowo w kanale, który ma precyzyjny cel i uważa on, że im bardziej mętnie będzie, tym lepiej dla niego.
NW.: Z szefa wodociągów trudno zostać kandydatem na prezydenta ?
P.D.: Nie jestem o tym wcale przekonany i uważam, że gdyby nawet wystartował z własnego komitetu, to nie byłby bez szans, a co dopiero jako oficjalny kandydat PO. Wiem jedno: steruje i zależy mu na destabilizacji politycznej w regionie, bo przy obecnym szefostwie lubuskiej Platformy takie wsparcie jest mało realne. Ma duże doświadczenie i umiejętności, że nie wspomnę o ogromnym archiwum, a więc nie przekreślajmy go.
NW. Jest jeszcze "Tylko Gorzów" z Jackiem Bachalskim...
P.D.: Jacek Bachalski to niezwykle interesująca osobowość, ale z osobistej z nim współpracy odnoszę wrażenie, iż po wykreowaniu świetnego pomysłu, potem brakuje mu determinacji, aby pociągnąć go do końca. Poza tym, jest mi obojętne, kto będzie po Jędrzejczaku. Chciałbym, aby był po nim ktoś, kto będzie potrafił coś zrobić. Na dzisiaj taką osobą jest na przykład wójt Deszczna Jacek Wójcicki. Podoba mi się jego skuteczność i sposób działania. Jeśli Platforma zaproponuje kandydata o podobnym profilu, z chęcią będę uczestniczył w jego kampanii.
NW.: Przecież PO ma kandydata i jest nim Krystyna Sibińska ?
P.D.: Platforma nie ma kandydata i to, że pani Sibińska tak sobie uważa, wcale nie jest powiedziane, że dostanie oficjalne poparcie, bo PO może równie dobrze poprzeć Jacka Wójcickiego czy nawet Władysława Komarnickiego.  Wszystko jest otwarte.
NW.: Chce się panu bawić w politykę ?
Ja się w politykę nie bawię, ale ją komentuję. Bardziej się koncentruję na opisywaniu zjawisk, ale ponieważ niektórzy lubią spiskowe teorie dziejów, to jak coś zobaczą lub przeczytają, dorabiają dziwne teorie, jakoby moje felietony były atakami właśnie na nich.
NW.: Przyjaciele polityczni... Jest w polityce przyjaźń, czy to jakaś abstrakcja ?
P.D: Myślę, że jest, ale w bardzo wąskim zakresie. Częściej występuje zjawisko, że trudno coś załatwić, bo ten kogoś lubi albo nie lubi, temu obrobi tyłek, a tamtemu nie. Z tego wynika też ta dziwna i niepotrzebna wojenka gorzowsko-zielonogórska, która bazuje na osobistych sympatiach i antypatiach.
NW.: No to kocha ta Bukiewicz Gorzów i północną część regionu czy nie ? Pan ją zna - demonizowana czy autentyczna?
P.D.: Jej wizerunek jest w Gorzowie absolutnie demonizowany. To jest po prostu skuteczny polityk, a ponieważ przywództwo zawsze budzi emocje, to jak ktoś nie jest dostatecznie efektywny i z nią przegrywa, to dorabia ideologię, mającą usprawiedliwić własną porażkę.
NW.: Jest ktoś w Gorzowie, kto mógłby stanąć z nią w szranki o przywództwo w PO ?
P.D.: Na tę chwilę nikogo takiego nie ma, bo mało jest osób myślących w kategoriach wojewódzkich. W Gorzowie? Hmmm, takimi osobami mogliby być Tomasz Możejko lub Witold Pahl, ale nie sądzę, aby mieli takie ambicje. Na marginesie przykład Możejki, to kolejny dowód na to, że jak ktoś jest skuteczny w działaniu, to dorabia mu się "łatę". Kiedy sekretarzował u Jacka Bachalskiego, to dla gorzowskich polityków był świetnym kumplem, gdy robił to samo dla nowej przewodniczącej regionu, to stał się „czarnym ludem”. Przydałoby się trochę konsekwencji w ocenach...

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...