Po epoce, w której na kongresach i konferencjach ludzi aktywnych
występowali najlepsi z nich – ludzie czynu oraz autorytety, nadeszła epoka
plastiku i botoksu. Zamiast liderów opinii i poszczególnych środowisk,
zapraszane są sztuczne lalki spod lubuskiego Pszczewa. Panie z lokalnych kół
gospodyń wiejskich, stowarzyszeń i klubów, zapewne dowiedzą się od niej bardzo
dużo…
Małomiasteczkowe kompleksy są jak
duży pryszcz na gładkiej buzi. Można zużyć tony pudru, ale czerwony intruz
wychodzi na wierzch, niczym słoma z butów. „Ewa
Minge przyjęła nasze zaproszenie na Regionalny Kongres Kobiet w Zielonej Górze”
– napisała na swoim facebookowym profilu marszałek Elżbieta Polak, szczycąc się tym, że młodsza od niej o całe 8 lat Ewa Minge, zechciała poświecić jej pięć
minut w żużlowej budzie senatora Roberta
Dowhana. „Plastikowy maszkaron na
imprezie dla oddanych i zaangażowanych kobiet. To ma być impreza dla luźnych
panienek czy osób, które przez cały rok zasuwają dla innych ? To tak, jakby
premier zaprosił Kasię Cichopek” – słusznie się bulwersuje zielonogórski
dziennikarz. Tym samym marszałek Polak staje się grabarzem tego co w aktywnych
kobietach najpiękniejsze i nieprzemijające: naturalności, spontaniczności oraz zaangażowania
ponad oczekiwania. Jej ekspresja i pomysłowość zdają się nie mieć końca, ale
widać pewną konsekwencję, co kobiety na Regionalnym Konkgresie z pewnością
docenią: była krowa, teraz znana celebrytka i aż strach się bać, co będzie
później. Nie ma za to wątpliwości, że jeśli symbolem „wontorowskiej” lewicy
jest beton, to już lubuskich „platformersów” symbolizuje plastik. Pierwsze
skutecznie cementuje rozum, a drugie potrafi wybuchnąć. Na upublicznionym
zdjęciu o imprezie i z Ewą Minge pojawia się senator Dowhan, a złośliwi
twierdzą, że ma na nią chrapkę. Cóż, kto nie ma chrapki na udział w tak ważnej
imprezie jak Regionalny Kongres Kobiet...