Przejdź do głównej zawartości

Wojewoda na miarę sołtysa !

Śmieci stały się niestety „argumentem politycznym” i szkoda, że - pozbawiony kompetencji, politycznych wpływów oraz możliwości bycia aktywnym poza Katedrą i parafialnymi kościołami -wojewoda, udaje iż ma hektar, choć może uprawiać co najwyżej doniczkę na drugim piętrze Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego. Tak osamotnionego i pozbawionego swobody działania wojewody nie było od czasów PRL-u, przy czym nie można obrażać wojewody Stanisława Nowaka…

Wojewoda J. Ostrouch jest zbyt inteligentnym i mądrym człowiekiem, by nie
wiedzieć, że wykonuje pracę nie na rzecz tych, którzy mu w przeszłości dobrze
życzyli. Gdyby chociaż byli uczciwi - a przecież im nie chodzi o region i miasto,
ale o siebie oraz partyjne interesy. Wojewoda na miarę sołtysa...
Obserwatorzy nie mają najmniejszych wątpliwości, że wojewoda Jerzy Ostrouch bardzo się czegoś boi lub po prostu bezwolnie zgodził się pełnić rolę politycznej marionetki dosłownie każdego – już nie tylko swojego poprzednika wiceministra Marcina Jabłońskiego, ale także zwykłych „majorów”, „kapitanów” i „sierżantów”. Ilustracją był teatr wokół śmieci: dramaturgia godna reżyserii Krzysztofa Kononowicza z Bydgoszczy, aktorstwo na miarę Borysa Sycza z Warszawy oraz ekranizacja na poziomie Marcina Kluwaka z Gorzowa. „Wojewoda chciał sobie zrobić promocję, ale wyszło śmiesznie. My w urzędzie jesteśmy wręcz w szoku całą tą postawą wojewody Ostroucha i tym co wyprawiał w ostatnich dniach” – mówi bardzo ważny urzędnik miejski. Inaczej mówiąc, podczas, gdy w biznesie – w którym wojewodzie J. Ostrouchowi na przykładzie „Meprozetu” i „Stolbudu” jednak nie szło – zasada jest zasadnicza, że kreacja i public-relations idą w ślad za efektami działania, a każdy jest promowany proporcjonalnie do zaangażowania. W polityce pchają się „na plakat” dosłownie wszyscy i najczęściej  nie ci którzy powinni. Mistrzem medialnych „wtop” jest wojewoda Ostrouch, ale nie dlatego iż brak mu wiedzy, doświadczenia oraz umiejętności, ale dlatego iż daje sobą manipulować politykom od siebie mniej zdolnym. „W sprawie śmieci Ostrouch ośmieszył się dwa razy. Najpierw tą konferencją, gdy wywiózł nas pod Kłodawę, a teraz tym zespołem kryzysowym” – mówi dziennikarz jednej z redakcji. Śmiesznie jednak nie jest, bo całość wygląda na dobrze zaplanowaną akcję samorządowych politykierów z Platformy Obywatelskiej: najpierw radni PO świadomie opóźniali przegłosowanie „śmieciowych” uchwał, potem nie pomagał buszujący w kłodawskich śmietnikach wojewoda – który jednak do ostatniej chwili udawał kumpla prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka – a potem podjął propagandowe działania, które normalnym ludziom nie mieszczą się w głowie. Przykłady ? W sprawie zagrożenia zdrowotnego mieszkańców w związku z wydarzeniami w szpitalu posiedzeń Wojewódzkiego Zespołu ds. Zarządzania Kryzysowego nie zwoływał, ale już śmieci stały się na tyle ważne iż zwołał te posiedzenia w piątek dwukrotnie: rano i wieczorem. „Było trochę śmiesznie, to znaczy śmiali się z naszego wojewody. Rano służby wojewody nie odnotowały żadnych problemów, zresztą nie przyszedł nawet nikt z prezydentów, a zatem cały dzień szukano, by problemy były. Wieczorem o 19-ej się podobno się znalazły, a o 20.30 wojewoda poinformował o nich nielicznych dziennikarzy” – mówi NW uczestnik posiedzenia z ramienia wojewody. Dziwnym trafem już w poniedziałek, a wiec nikogo nie powinna dziwić późnowieczorna konferencja wojewody J. Ostroucha w piątek, do Gorzowa przyjechała ekipa TVN by pokazać jak to w mieście jest źle. Nikt się jednak nie zająknął iż mogło być lepiej, gdyby radni wyrazili wolę współpracy. „Co pan im powiedział, że mamy burdel w archeo?” – dopytywał w swoim programie wiceprezydenta Stefana Sejwę autor i prowadzący „Fabryczną 19” red. Roman Błaszczak. „Może nie, nie w tym kontekście. Rozmowa była poświęcona bieżącej ocenie związanej z odpadami komunalnymi w mieście i skutkami wprowadzania w życie ustawy?” – powiedział wiceprezydent. A jak całą sytuację ocenia wiceprezydent tak poza mikrofonem ? „Sukcesywnie realizujemy założony plan i w tym tygodniu wszystko zakończymy. Kreowanie katastroficznych wizji nie ma potwierdzenia w rzeczywistości i ewidentnie ktoś to wszystko podkręca. Pytanie tylko po co ? Wydaje mi się, że wiem komu i dlaczego zależy na tym, aby tak to przedstawiać” – powiedział wieczorem NW wiceprezydent Sejwa.

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...