Przejdź do głównej zawartości

Cyrkowa sesja szpitalna

Kiedy pierwszoplanowi aktorzy usunęli się na bok, swoje pięć minut próbują ugrać statyści. „Objazdowy cyrk szpitalny” ma się dobrze, ale jak to w branży bywa – prawdziwe tajemnice objezdnej trupy trzymane są w szafie. Dziesiątki komunikatów, kilkanaście konferencji, debata wczoraj i dzisiaj – oto repertuar na pierwsze dni szpitalnej spółki…

Statystyki nie kłamią - nawet te "googlowskie": ten cyrk ze szpitalem jest
już nudny. Niestety pewnie to nie koniec. Związki zawodowe milczą ...
Analizując harmonogram publicznych występów dyrektora Piotra Dębickiego, można się zastanowić, czy pomiędzy kolejnymi debatami, konferencjami i spotkaniami z marszałek Elżbietą Polak ma jeszcze czas na zajmowanie się przejętym szpitalem. „Nie będziemy ograniczać usług medycznych dla pacjentów i nie ma też mowy o obniżeniu poziomu referencyjnego szpitala” – mówił podczas dzisiejszej sesji Rady Miasta i było to wystąpienie o wiele bardziej stonowane, niż wczorajsze w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej. Tam nie pozostawił wątpliwości, że kolejne zwolnienia jednak będą. „Nie mogę powiedzieć, ze nie będzie zwolnień, ani też tego, że nie będzie kolejnych zatrudnień. To wymaga analizy” – mówił do uczestników debaty, aby dziś powtarzać scenariusz napisany przez innych: „Pacjenci nawet nie zauważą zmian związanych z przekształceniem szpitala w spółkę”. Czytaj – ludzie dostaną w kość, ale pacjenci będą zadowoleni. Szkoda, że w takich sytuacjach zawodzą związki zawodowe, które wychylają głowę dopiero wtedy, gdy nie uda się „ugrać tego i owego”. Kiedy więc zawodzi przewodniczący Jarosław Porwich i Andrzej Andrzejczak, a oddelegowany przez wojewodę anonimowy urzędnik duka coś o „głębokim zainteresowaniu wojewody”, „głębokiej trosce wojewody”, „monitorowaniu przez służby wojewody” – nie zawodzą politycy lewicy. „W tym szpitalu przez 25 lat jako lekarz pracował mój ojciec, a teraz pracuje tam mój brat. On może naprawdę upaść, bo może się tak stać, gdy nie będzie regulował zobowiązań, a to działo się w ostatnim czasie bardzo często” – mówił radny wojewódzki SLD Paweł Tymszan. „Nie zapominajmy o historii oraz o tym, kto jest odpowiedzialny za dzisiejszą sytuację” – mówiła z kolei radna Grażyna Wojciechowska. Wcześniej wystąpił wicemarszałek Romuald Kreń i jak zawsze kreował się na zatroskanego i osobiście dotkniętego, ale w całej tej propagandzie nie zagubił głównego wątku, którego werbalnej realizacji z ław dla publiczności osobiście pilnował przewodniczący Tomasz Możejko. „Dyrektor szpitala w Zielonej Górze powiedział prezydentowi: <Pomóżcie nam, bo mamy jeden szpital w mieście>. Ja też się zwracam do Miasta Gorzowa z takim apelem, bo powinno ono spojrzeć na swój szpital tak samo” – mówił wicemarszałek Kreń, jakby zapominając, że prezydent Gorzowa Tadeusz Jędrzejczak wiele lat temu proponował przejęcie budynków po szpitalu przy ul. Warszawskiej z przeznaczeniem ich na szpital miejski, ale wtedy władze województwa miały inne zdanie – chciały te nieruchomości sprzedać, co jednak się nie udało. „Mam trudne zadanie i gdy rozmawiam z poprzednikami, to każdy podkreśla, że największą uciążliwością jest potem chodzenie po prokuraturach. Ja takich wizyt w ABW miałem już wiele” – mówił wicemarszałek Kreń, czego w rozmowie nie potwierdził żaden z jego poprzedników. Wniosek ? Wzywają tylko jego, bo też taka jest jego misja w Zarządzie Województwa – być „jeleniem” wszystkich przedsięwzięć i jeśli coś nie wyjdzie, to siedzieć cicho…

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...