Przejdź do głównej zawartości

Działajmy "za czymś", a nie tylko "przeciw czemuś"

Nie wystarczy protestować, bo działanie wymaga rozmowy i kooperacji, której związkowcy permanentnie unikają. Nie inaczej jest w kwestiach ważnych dla regionu przedsięwzięć, a także przywództwa w samej Platformie Obywatelskiej. „Potrzebna jest drużyna do działania za czymś, a nie przeciw czemuś” – uważa gorzowski poseł Witold Pahl.

Parlamentarzysta unika bezsensownych starć i deprecjonowania innych, ale
potrafi powiedzieć ostro, gdy sprawa jest tego warta. 
Lubuski poseł i szef parlamentarnej Komisji Kodyfikacyjnej Witold Pahl nie pozostawia wątpliwości, że ostatnie protesty związków zawodowych, to tania propaganda z której nie wynikają żadne merytoryczne wnioski, a inicjatorzy protestów są motywowani politycznie. „Ręka wyciągnięta przez rząd i pracodawców zawisła w próżni, a strona związkowa chce iść na konfrontację. Jest stanowisko rządu w sprawie minimalnego wynagrodzenia, ale nie ma stanowiska związku” – uważa jeden z najaktywniejszych lubuskich parlamentarzystów. Nie szczędzi przy tym przykładów, a jednym z nich jest fakt, że od 2007 roku – gdy władzę w kraju przejęła Platforma Obywatelska – wynagrodzenie minimalne wzrosło z niespełna 900 złotych do 1600 zł, ale mimo tego organizatorzy protestów nie chcą rozmawiać. „Debaty na ulicy nigdy nic dobrego nie przynoszą. Związki zaczynają uprawiać politykę, bo widzą brak zainteresowania związkami do których zapisuje się coraz mniej osób” – uważa poseł Pahl.  Tym samym wyraził oburzenie działaniami swojej partyjnej koleżanki poseł Bożenny Bukiewicz, która formułując interpelację do ministra Sławomira Nowaka w sprawie Kolei Dużych Prędkości, posunęła się do działań kontrowersyjnych i nie służących budowaniu atmosfery jedności i współpracy w jednym regionie – dezawuowała atuty północnej części województwa. „Trzymam rękę na pulsie i wystąpiłem z pismem do ministra, ale wydaje mi się, że próba nagłaśniania tego przedsięwzięcia jest próbą konfliktowania południowej i północnej części województwa. Martwi mnie to, że jest próba antagonizowania mieszkańców województwa w ten sposób” – stwierdził wiceprzewodniczący lubuskiej Platformy Obywatelskiej. Czy w lubuskiej PO powinny nastąpić zmiany personalne, a co za tym dalej idzie – odejść powinna dotychczasowa liderka ?  „Widzę konieczność zmiany sternika, co widzą także działacze z południowej części regionu – od Nowej Soli, Żagania, a na Zielonej Górze kończąc” – powiedział polityk, którego przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi, nie bez istotnej aktywności gorzowskich polityków tej partii, przewodnicząca B. Bukiewicz próbowała zmarginalizować i przesunęła go na dalekie 17 miejsce na liście wyborczej, z którego – co jest ewenementem na skalę kraju – do Sejmu RP się dostał. Sam ma receptę na nowe przywództwo: „Warunek jest jeden - musi być drużyna posiadająca rozeznanie i chęć działania za czymś, a nie przeciwko czemuś”.

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...