Zeznania zdają się mocno rozmijać, ale funkcjonariusze Policji są
bliżsi prawdy niż myśli ich były cywilny przełożony. Medialny przekaz
ekswiceministra i poseł Prawa i Sprawiedliwości w sprawie „Afery
Surmacza” ma się nijak do policyjnego śledztwa. Mimo to – jest w Gorzowie
redaktor, który poczuł skąd wieje wiatr jego dalszego trwania na stanowisku.
Tymczasem prezydent nie wybiera się na kawę do wiceszefowej lubuskiego PiS-u…
![]() |
Każdy popełniał i popełnia błędy, ale sprawa wyglądałaby inaczej, gdyby Marek Surmacz powiedział wprost: "Popełniłem błąd". Ale to nie w jego stylu... |
Były wiceminister i radny PiS Marek Surmacz udaje, że nie ma sprawy,
a jego partyjna koleżanka poseł Elżbieta
Rafalska publicznie głosi, że jej kolega nikogo nie naciągnął, bo chodzi o
małe i nikomu niepotrzebne pomieszczenie w przejściu z jej gabinetu do toalety.
Nie potwierdzają tego informatorzy z Policji oraz Zakładu Gospodarki
Mieszkaniowej, a to oznacza iż politycy Prawa i Sprawiedliwości najzwyczajniej w
świecie mataczą. „Jak słucham coś
takiego, że miasto poniosło jakieś gigantyczne straty, to jestem rozbawiona.
Zapraszam tam tych wszystkich, którzy twierdzą – łącznie z prezydentem
Jędrzejczakiem – na dobrą kawę do mojego biura poselskiego, żeby zobaczył jaki
to jest lokal. Jest to pomieszczenie przechodnie w drodze do aneksu kuchennego
i toalety” – mówiła tuż po wybuchu „Afery Surmacza” poseł Rafalska.
Prowadzący postępowanie policjanci, a także urzędnicy gorzowskiego ZGM-u są
innego zdania. „To chyba jakieś
nieporozumienie, bo my prowadzimy postępowanie w sprawie powierzchni, gdzie
siedzą asystenci pani poseł i nie jest to lufcik pomiędzy jej biurem, a toaletą”
– mówi anonimowo funkcjonariusz Policji. Podobnie urzędnicy Zakładu Gospodarki
Komunalnej, który – według prokuratury – mógł zostać naciągnięty na ponad 23
tysiące złotych z powodu nielegalnego uzyskiwania przez M. Surmacza korzyści z
tytułu dzierżawienia pomieszczenia z bonifikatą, choć nie miał do tego prawa. „Nie o to pomieszczenie chodzi, co Surmacz i
Rafalska głoszą, a więc najlepiej, gdyby
zorganizowali tam konferencję i pokazali na podstawie umowy za którą pan
Surmacz płacił” – mówi urzędnik ZGM, który był już w tej sprawie przesłuchiwany.
„Działanie pana Surmacza, to
poświadczenie nieprawdy i wprowadzenie do obrotu fikcyjnej faktury” –
powiedziała NW rzeczniczka zielonogórskiego Urzędu Kontroli Skarbowej Anna Baran. I tylko red. Piotr Bednarek uważa, że sprawy nie ma
i warto dalej „udawać Greka”, a właściwie – „Konia Trojańskiego” w ekipie Donalda Tuska. Nie da się o nim powiedzieć,
że jest PiS-owcem w platformerskich mediach. Łatwiej o konstatację, że jest
koniunkturalistą na kolejnym etapie trwania i podlizywania się kolejnym ekipom,
aby tylko być. „Złapaliśmy go kiedyś na
tym, że zamiast pracować i rozdawać ulotki, siedział w domu” – żartuje w rozmowie z NW
polityk Ruchu Palikota, co zresztą tłumaczy, dlaczego polityk ten nie jest
zapraszany do studia. "Byłem dziś w radiu i myślałem, ze red. Bednarek zapyta mnie o sprawę, ale konsekwentnie milczy" - mówi NW szef SLD Marcin Kurczyna, który był jednym z inicjatorów pisma w sprawie "Afery Surmacza". Czy prezydent Tadeusz
Jędrzejczak skorzysta z zaproszenia poseł PiS ? „Mam dużo pracy i obowiązków. W przeciwieństwie do polityków nie mam
czasu na bezsensowne pogawędki i nie zajmuję się plotkami, ale konkretną pracą
na rzecz mieszkańców” – powiedział NW. Ktoś jednak mataczy i trudno posądzać o to funkcjonariuszy Policji. Wnioski są proste i znajdują się w prokuratorskich aktach. Były wiceminister nie jest o nic oskarżony, a ni nawet - na tym etapie - podejrzany, bo śledztwo jest w sprawie, ale mógłby mówić mniej i bardziej pokornie...