Przejdź do głównej zawartości

Debata, której sędziowie się przestraszyli

Mówienie o kulturotwórczej roli sędziów to kpina z kultury, a traktowanie tej jednej z monteskiuszowskch władz jako lepszej od ustawodawczej lub wykonawczej, to absolutne nieporozumienie. Sędziowie nie są mniej zdemoralizowani niż jakakolwiek inna grupa społeczna, ale chroni ich mir hipotetycznej niezależności, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Wystarczy prześwietlić składy gorzowskich sądów, by wiedzieć, że ta władza musi podlegać takiej samej krytyce jak dwie pozostałe…

Debata Stowarzyszenia "Tylko Gorzów" miała być próbą zmierzenia się z problemem
społecznej oceny wymiaru sprawiedliwości. "Pseudoelyta" z sądów, prokuratur i biur
poselskich jednak nie przyszła - taka ich kulturotwórcza rola...
…albo i większej, bo przykład prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka pokazał, że błyskotliwy sędzia może zniszczyć każdego i nie potrzebuje do tego dodatkowego składu. Naiwnością jest traktowanie gorzowskich sędziów jako ludzi poważnych i zdolnych do dyskusji na jakikolwiek temat, a polityczne argumenty z okazji reorganizacji siatki sądów rejonowych - że sędziowie, to „kulturotwórczy element w lokalnych środowiskach”, brzmią jak konstatacja, że słońce świeci na ciemno lub woda jest sucha. Pokazała to debata, którą zignorowali. Można bowiem politykowi i przedsiębiorcy Jackowi Bachalskiemu zarzucać wiele – jak każdemu – ale nie można nie docenić dużej wartości debat, które z determinacją i przy zaprogramowanej obojętności lokalnych mediów i polityków, organizuje od miesięcy, a nawet lat. Ta ostatnia – na temat gorzowskiego wymiaru niesprawiedliwości – porażała szczerością, ale także nieobecnością tych, którzy być tam powinni:  sędziów, prokuratorów i polityków, którzy na co dzień kreują się na zainteresowanych tworzeniem prawa. „To źle, że nie ma tu osób do których państwo chcieliście mówić, zresztą ja też chciałem zadać im kilka pytań. Mam na myśli sędziów, prokuratorów, także parlamentarzystów. Sędzia jest osobą służebną i nie jest dla sądu, ale dla obywateli. Podobnie z parlamentarzystami, bo poseł Pahl też nie raczył się pojawić, mimo iż nie było posiedzenia Sejmu ani Senatu” –mówił były parlamentarzysta i uznany prawnik Jerzy Wierchowicz, który po chwili dodał: „Użyję mocnych słów: to skandal!”. Dziwnym trafem, ta wypowiedź koreluje z tym, o czym blog Nad Wartą wiedział kilkanaście dni przed samą debatą. „Dzwonił i sugerował, że nie warto iść, bo taka debata służy de facto interesom politycznym” – mówił jeden z rozmówców Nad Wartą, udzielając tej informacji niemal „pod ścianą” i z dużym obrzydzeniem. Takie telefony wykonywane były krzyżowo i świadczą o gorzowskim wymiarze sprawiedliwości jak najgorzej, a ponieważ interlokutorem był polityk, to określenie: „neapolitańska Comora” - pasuje jak ulał, choć jest oczywiście sporą przesadą i przejaskrawieniem. O co chodzi ? Niech zainteresowani położą się z tym spać, a jeśli mają odwagę, to spróbują to wyjaśnić. Nie inaczej sprawę komentował obecny na debacie nestor gorzowskich adwokatów Jerzy Synowiec. Być może to drobna sprawa, choć wcale mi się nie wydaje, ale dobitnie świadczy o syndromie oblężonej twierdzy, który rodzi w obywatelach poczucie, że sąd jest czymś obcym, że nie ma tam po co iść, bo i tak sprawa będzie trwała sto lat, a człowiek nie znajdzie tam sprawiedliwości” – mówił prawnik i samorządowiec o reputacji lepszej niż wszyscy gorzowscy sędziowie. Nie wiedzieć dlaczego, nikt z dziennikarzy – pewnie z obawy o ewentualne konsekwencje – nie przyglądnął się do dzisiaj rodzinnym powiązaniom sędziów gorzowskiego Sądu Rejonowego i Sądu Okręgowego, bo nie trzeba doktoratu ani nawet licencji detektywa, by znaleźć tam więcej powiązań, nepotyzmu i dziwnych układów niż w administracji oraz polityce. Gdyby taki poziom powiązań i rodzinnych korelacji – co łatwo zidentyfikować na podstawie umieszczonych na stronach internetowych informacji oraz nazwisk– miał miejsce w Radzie Miasta, Sejmiku, Urzędzie Wojewódzkim lub jakimkolwiek urzędzie, to byłby skandal. Sprawa dotyczy sędziów, którzy są czynnikiem „kulturotwórczym”, a więc dziennikarskich pytań nie będzie. A przecież sędziowie to taka sama – a może nawet znacznie gorsza, bo wyalienowana – władza, jak posłowie, senatorowie, czy ministrowie. Monteskiusz zakładał, że podział władzy wpłynie na sprawiedliwe sądy: mylił się, ale na szczęście te również podlegają krytyce. Wyroki są ostateczne i dobrze, ale ocenie podlegają dosłownie wszyscy...

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...