Przejdź do głównej zawartości

Ciężkie czasy dla dziennikarzy...


Szpitalny „namiestnik” wykańcza swoich antagonistów, śle tomy listów i udowadnia tym samym, że jest mniejszy niż wskazywałby na to wzrost, a jego mocodawcy przegrupowują siły przed potyczką ważniejszą dla nich niż szpital – wyborami samorządowymi. Dziennikarska jest szykanowana, bo zrobiła coś za darmo, a sprytna doradczyni deklasuje całkiem fajną rzeczniczkę…
Dziennikarka się zagubiła, bo nie można służyć dwóm panom: niezależności
i ekscentrycznemu dyrektorowi, ale tak naprawdę "wygryzła" ją była koleżan-
ka, która została marszałkowskim doradcą, a teraz zmienia angaż na szefa biu-
ra prasowego. Szkoda tylko, że kosztem zdolnej rzeczniczki Bilewicz, która naj-
lepiej działała wtedy, gdy jej szefowej nie było...

Historia redaktor Hanny Kaup z portalu egorzowska.pl, to przykład beznadziejności sytuacji dziennikarza, który daje się uwieść etatowi oraz publicznym zleceniom, a na kołku zawiesza niezależność. Sytuacja o tyle dziwna, że rzecz dotyczy osoby o niezwyklej błyskotliwości oraz ponadprzeciętnych umiejętnościach komunikacyjnych. Nie mogę dojść do siebie po informacji, jakie przesłał w mojej sprawie do Prezydenta, Zastępcy, Radnej Dyrektora Wydziału Edukacji i Dyrektor IV LO w Gorzowie dyrektor szpitala Marek Twardowski” – napisała redaktor Kaup na swoim facebookowym profilu, dając przy tym do zrozumienia innym dziennikarzom, by zajęli się sprawą jej zwolnienia z pracy oraz dziwnych, jeśli nie najzwyczajniej głupich, działań podejmowanych przez dyrektora szpitala Marka Twardowskiego. Oto najbardziej zapracowany w regionie szef placówki medycznej znajduje czas na to, by napisać pięć różnych pism do urzędników i dyrektora szkoły, a wszystko po to, aby zdeprecjonować wizerunek dziennikarki, którą najpierw zwolnił z pracy w promocji szpitala, a następnie przeszkodzić jej w realizacji prowadzonych przez nią nieodpłatnie programów służących innym. Problem w tym, że przy okazji wyszło na jaw, iż niejednoznaczną rolę w całej sprawie – zwłaszcza w kontekście uzyskiwanych konkretnych korzyści – pełni doradca ds. komunikacji społecznej Zarządu Województwa Tatiana Mikułko, jeszcze jakiś czas temu oficjalnie, a dziś tylko poprzez przecieki, związana z „Gazetą Zielonogórską”. „Dyrektor Twardowski uznał, że jestem największym wrogiem szpitala” – mówi Nad Wartą red. Kaup i aż trudno w to uwierzyć, bo na jej portalu z trudem szukać tekstów w których M. Twardowski byłby szczególnie krytykowany, choć za swoją butę i bezczelność w ostatnim okresie, zasługuje na co najmniej jeden felieton dziennie. Czarę goryczy przelał dziwny list, który „namiestnik” femme fatale Bożenny Bukiewicz wysłał do prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka, jego zastępcy Aliny Nowak, radnych oraz dyrektora IV Liceum Ogólnokształcącego. „Tak otrzymaliśmy taki list pana Twardowskiego z pytaniami o kwalifikacje red. Kaup do prowadzenia zajęć w szkole. Już na pierwszy rzut oka widać, że to jest jakiś indywidualny konflikt pomiędzy tymi osobami, choć trzeba przyznać iż pani Kaup posiada odpowiednie certyfikaty oraz umiejętności, a poza tym, została zaproszona przez szkolnego pedagoga” – wyjaśnia NW wiceprezydent Alina Nowak, która nie chce wchodzić w szczegóły sprawy, bo nie dotyczy ona obszarów przez nią nadzorowanych jako urzędnika. „Ja nie pracuję już w szpitalu, swoją działalność w trakcie zajęć w liceum wykonywałam nieodpłatnie i w ramach zainicjowanych programów prozdrowotnych, a dyrektor Twardowski niemal mnie szykanuje” – wyjaśnia red. Kaup, która nie może pojąć dlaczego dyr. Twardowski ją szykanuje i wystosowała w tej sprawie list do marszałek Elżbiety Polak, wspominając w nim również o niejednoznacznej roli jej doradcy T. Mikułko, ale odpowiedzi się nie doczekała. „Powiedzmy sobie uczciwie, że red. Kaup w najgorętszym momencie dyskusji o szpitalu w ubiegłym roku zachowywała się co najmniej niejednoznacznie, żeby nie powiedzieć, że unikała tematów drażniących nowego dyrektora. Podobnie zresztą jak Tatiana Mikułko, która jeszcze kilka dni przed nominacją pisała w swojej gazecie bzdury” – mówi ważny urzędnik i polityk z Gorzowa, chcący jednak zachować anonimowość. Kiedy Kaup jest „odstrzeliwana” ze szpitala, bystra Mikułko zostaje właśnie kierownikiem biura prasowego, deklasując w tej „dyscyplinie” Irenę Billewicz-Wysocką, która – szczególnie pod nieobecność swojej szefowej – udowodniła iż jest sprawnym i merytorycznym menadżerem urzędowej komunikacji. „Tak częste zmiany rzeczników świadczą o słabości marszałek i szykowanych zmianach na najwyższym szczeblu” – mówi informator NW. Kiedy więc marszałek Polak eksperymentuje, wojewoda Marcin Jabłoński kolejny już raz stawia na profesjonalistów, a do jego zespołu w Zielonej Górze dołącza Eliza Gniewek–Juszczak. Przegrupowanie trwa i wszystko wskazuje na to, że Bożenna Bukiewicz stawia na armię konwencjonalną, ale toporną, a wojewoda Jabłoński na profesjonalistów. Czasy się zmieniły, czas goni, a o sukcesie decyduje nie ilość, lecz jakość. Kolejny punkt dla wojewody…

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...