Działalność polityczna traktowana jako kwiatek do kożucha nie brzmi
wiarygodnie. Lepszy kompetentny i oddany jej bez reszty, ale z pasją - partyjny działacz, niż
traktujący ją jako ekstrawagancki dodatek przedsiębiorca ze społecznikowskim
zacięciem. Łatwo krytykować władze województwa za złe zarządzanie zadłużonym szpitalem,
gdy samemu przedstawiło się jedynie projekt wybudowania nowego. Polityk z nowatorskim
„know-how” powinien dać z siebie więcej…
Nie milkną głosy na temat uchwały
Sejmiku Województwa w sprawie przekształcenia gorzowskiego szpitala w spółkę
prawa handlowego. Ważnym głosem w tej sprawie jest zapewne opinia b. posła i
senatora, a na co dzień prezesa niepublicznej placówki medycznej „Medi-Raj” Jacka Bachalskiego, który w rozmowie z
red. Łukaszem Chwiłką tygodnika „66-400”
stwierdził m.in. że Zarząd Województwa pod kierunkiem marszałek Elżbiety Polak „nie zna się na spółkach ani zarządzaniu szpitalem”. Jego zdaniem, samo
przekształcenie lecznicy, to nie jest żadne antidotum na kłopoty, ale jedynie
rozwiązanie zastępcze. Według Bachalskiego problemem jest „zarządzanie i racjonalizowanie kosztów funkcjonowania”, bez których
„sama zamiana w spółkę nie przyniesie
efektów”. „Jeśli szpital dalej będzie
w rękach polityków, a marszałek jest politykiem, to istnieje niebezpieczeństwo
utrzymania złej struktury kosztów(…), bo politycy nadal będą szukali tam pracy
dla swoich kolegów” – powiedział J. Bachalski, który jest zdania, że lepszą
formą przekształcenia byłaby spółka akcyjna. W tym samym wywiadzie
zapowiedział, że będzie kandydował na Prezydenta Gorzowa, bo posiada niezbędne „know-how”.
Jednocześnie przyznał się dziennikarzowi, że w przeszłości stosował mało
elegancki czarny PR, a jego udział w wyborach w Poznaniu był na niby i podyktowany
prośbą przyjaciela. „Nie startowałem na
prośbę Waldemara Szadnego, który nie chciał bym robił konkurencję Krystynie
Sibińskiej” – powiedział J. Bachalski, co mocno ucieszyło szeregi przewodniczącej
Krystyny Sibińskiej, gdyż Waldemar Szadny będzie ją wspierał
również w przyszłorocznych wyborach, a współpracownicy posłanki zapowiadają, że
wyślą go z przyjacielską misją. „Skoro
cała ta jego polityka, to sparingi, przyjacielskie uprzejmości i chciejstwo dla
chciejstwa oraz nowatorski know-how, to może zrobi nam uprzejmość i teraz” –
żartuje jeden z bliskich współpracowników K. Sibińskiej. Póki co, szef
ponadpartyjnego stowarzyszenia „Tylko Gorzów” wali swoich dawnych przyjaciół
między oczy: „Politycy gorzowskiej Platformy
Obywatelskiej nie mają odwagi cywilnej. Tu nie ma liderów!”.Wnioski
nasuwają się same i niestety od lat niezmienne: Jacek Bachalski, to pozytywny
wyjątek na lubuskiej scenie politycznej, bo wciąż zaskakuje, coś nowego wymyśla
i potrafi sobą zainteresować. Używając analogii muzycznej, należy z całą mocą
skonstatować, że Bachalski nie jest – jak większość polityków - „zdartą płytą”, ale mimo tego, wszystkie
jego nowe utwory skomponowane zostały na tą samą nutę: jestem wielki, piękny, bogaty
i mam największe doświadczenie, a wszyscy dookoła, to ludzie bez charyzmy. A przecież
prawda jest zawsze w samym środku…