Psu Pawłowa wystarczyło światełko, a służbom specjalnym wystarczy
donos. Wtedy służbowy ogon staje na sztorc, a możliwość otrzymania kwartalnej
premii wyłącza zmysł zdroworozsądkowej percepcji. Ofiarą donosu może paść
każdy, ale nie każdy przełożony ma odwagę bronić przed tym swojego podwładnego…
Trzeba mieć sporo klasy i
dystansu do siebie, aby nie ugiąć się przed – jak zwykle – bezsensownym działaniom
służb specjalnych, które lubią szum i zanim zajadą na miejsce akcji, to o
wszystkim wiedzą media. „Dopóki nie ma
wyroku, każdy jest niewinny. Do pana Piotra nie miałam nigdy żadnych
zastrzeżeń, żadnych złych doświadczeń” – to komentarz wójtowej Kłodawy Anny Mołodciak do środowej akcji
Centralnego Biura Antykorupcyjnego, które zatrzymało sekretarza gminy, bo
otrzymało informację o jego rzekomej działalności o charakterze korupcyjnym. „Prokurator wydał zakaz pełnienia służbowych
czynności przez sekretarza na czas śledztwa” – oświadczył rzecznik
gorzowskiej Prokuratury Rejonowej Mariusz
Domarecki. Można ubolewać, że prasowe służby prokuratorskie nie były tak
aktywne po uniewinnieniu z korupcyjnych zarzutów b. wiceprezydenta Mariusza Guzendy, ale nie jest też
tajemnicą, że to właśnie prokuratura i sędziowie ciągną polski wymiar
sprawiedliwości w dół, a dzięki działalności tych instytucji ośmiu na
dziesięciu obywateli nie wierzy w ich rzetelność. Oznacza to, że albo coś jest
nie tak, albo te instytucje – pełnymi garściami korzystające z immunitetów - są do niczego i już dawno powinny zostać
rozgonione. Jeśli ktoś zachował się z klasą, to nie służby państwowe, walczące w Kłodawie o poprawę statystyk i medialną oprawę, ale wójtowa Mołodciak, która broni swojego współpracownika do czasu, gdy nie będzie wyroku. Tak trzymać...