Przejdź do głównej zawartości

Służby jak psy Pawłowa


Psu Pawłowa wystarczyło światełko, a służbom specjalnym wystarczy donos. Wtedy służbowy ogon staje na sztorc, a możliwość otrzymania kwartalnej premii wyłącza zmysł zdroworozsądkowej percepcji. Ofiarą donosu może paść każdy, ale nie każdy przełożony ma odwagę bronić przed tym swojego podwładnego…
Każdy chciałby mieć takiego szefa, który broni swoich ludzi do czasu, gdy nie
ma żadnego prawomocnego wyroku, potwierdzającego winę.  Wójt Anna Mołod-
ciak to nie tylko przykład dobrego włodarza gminy, ale również szefa, który nie
wierzy w każdy sen służb specjalnych. Te sny, to najczęściej koszmar bzdur...
Trzeba mieć sporo klasy i dystansu do siebie, aby nie ugiąć się przed – jak zwykle – bezsensownym działaniom służb specjalnych, które lubią szum i zanim zajadą na miejsce akcji, to o wszystkim wiedzą media. „Dopóki nie ma wyroku, każdy jest niewinny. Do pana Piotra nie miałam nigdy żadnych zastrzeżeń, żadnych złych doświadczeń” – to komentarz wójtowej Kłodawy Anny Mołodciak do środowej akcji Centralnego Biura Antykorupcyjnego, które zatrzymało sekretarza gminy, bo otrzymało informację o jego rzekomej działalności o charakterze korupcyjnym. „Prokurator wydał zakaz pełnienia służbowych czynności przez sekretarza na czas śledztwa” – oświadczył rzecznik gorzowskiej Prokuratury Rejonowej Mariusz Domarecki. Można ubolewać, że prasowe służby prokuratorskie nie były tak aktywne po uniewinnieniu z korupcyjnych zarzutów b. wiceprezydenta Mariusza Guzendy, ale nie jest też tajemnicą, że to właśnie prokuratura i sędziowie ciągną polski wymiar sprawiedliwości w dół, a dzięki działalności tych instytucji ośmiu na dziesięciu obywateli nie wierzy w ich rzetelność. Oznacza to, że albo coś jest nie tak, albo te instytucje – pełnymi garściami korzystające z immunitetów -  są do niczego i już dawno powinny zostać rozgonione. Jeśli ktoś zachował się z klasą, to nie służby państwowe, walczące w Kłodawie o poprawę statystyk i medialną oprawę, ale wójtowa Mołodciak, która broni swojego współpracownika do czasu, gdy nie będzie wyroku. Tak trzymać...

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...