Przejdź do głównej zawartości

Tajemnicze spotkanie z anonimem w tle. Ruch Palikota werbuje czy jest rozgrywany ?


Nie wiadomo dlaczego „tajemniczy czytelnik” wybrał sobie akurat blog Nad Wartą, ale poza wszelką wątpliwością pozostaje fakt, że młodzi politycy zielonogórskiego Ruchu Palikota oraz Sojuszu Lewicy Demokratycznej, pracują nad nowym projektem przed przyszłorocznymi wyborami samorządowymi, a różne grupy wzajemnie się przy tym rozgrywają. Wczoraj doszło do „tajemniczego spotkania” dwóch zielonogórskich polityków. Chwilę później ktoś doniósł o nim wprost do Gorzowa…
Komu zależy na nagłaśnianiu podobnych spotkań i kreowaniu na ich podstawie
poważnych wniosków politycznych ? Temu, kto chciałby przekazać sygnał, że
ma inne alternatywy lub tym, którzy chcieliby zaszkodzić osobom, które posia-
dają jeszcze inne alternatywy...
Dwie rzeczy są pewne: tajemnicze spotkanie miało miejsce, a komuś zależy by zaszkodzić politycznej karierze radnego SLD Filipa Gryko. I ta ostatnia wersja wydaje się najbardziej prawdopodobna, ale warto opisać całą sytuację, by pokazać mechanizmy, które w lubuskiej polityce są niemal standardem. „Byłem dzisiaj w zielonogórskiej galerii „Focus” świadkiem ciekawego spotkania posła Mroczka i młodego Gryko, a ponieważ siedziałem stolik obok, jakieś 1,5 metra od nich, to udało mi się podsłuchać wiele, ale nie wszystko” – napisał, zapewne nie bez jakiegoś interesu, tajemniczy czytelnik Nad Wartą z Zielonej Góry. Na tym etapie bohaterowie tajemniczego spotkania niczego nie kwestionują. Tak, spotkanie miało miejsce, ale to było zwykłe przyjacielskie i bardzo miłe spotkanie. Nic więcej” – odpowiedział na pytanie NW młody lider lewicowych samorządowców F. Gryko, który nie ukrywa iż z obecnym szefem SLD Bogusławem Wontorem nie jest mu po drodze, a takie spotkanie mogłoby mu zaszkodzić. Faktu spotkania w galerii „Focus” nie kwestionuje też w rozmowie z NW poseł Ruchu Palikota Maciej Mroczek. „Trudno zaprzeczyć, skoro spotkanie stało się publicznym faktem, a my z Filipem rzeczywiście się spotkaliśmy i ucięliśmy sobie miłą rozmowę na różne temat” – powiedział, nie kryjąc przy tym zdziwienia, iż takie spotkanie stało się już publiczne, a obok ktoś najzwyczajniej w świecie podsłuchiwał. „Poseł Mroczek namawiał radnego do stworzenia w Radzie Miasta klubu Ruchu Palikota i jestem przekonany, że poseł mówił iż <ma dogadanych trzech radnych z PO> i namawiał Gryko, aby wyrwał jeszcze trzech z SLD. Ten zapewniał, że pogada z chłopakami” – pisze do NW mocno zainteresowany działacz, który wierzy iż upublicznienie go, zaszkodzi karierze F. Gryko. Znawcy tematu plotek politycznych wiedzą, że musi ona zawierać wiele szczegółów i przynajmniej część faktów musi być prawdziwa. Nie dziwi więc konstatacja „Gal Anonima”, który napisał: „Jeśli ma pan wątpliwości, to proszę to sprawdzić”. Wnioski ? Zielonogórska polityka nabiera kolorów i albo ktoś próbuje się mocno wypromować jako osoba posiadająca polityczną alternatywę, albo ktoś inny liczy na to, że upubliczniając takie spotkania zaszkodzi konkurencji. Jest jeszcze inny wariant o którym anonimowo wspomniał zielonogórski polityk SLD. "Boguś próbuje odwrócić uwagę od osobistego zaangażowania w promocję do Ruchu Palikota swojej bliskiej przyjaciółki z Uniwersytetu Zielonogórskiego" - uważa działacz przypisujący niecne zamiary szefowi lubuskiej lewicy.

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...