Przejdź do głównej zawartości

Lubomir Fajfer dyrektorem gabinetu wojewody...


Wojewoda nie współpracuje z byle kim, a powierzenie mu funkcji szefa gabinetu, to wyraz najwyższego zaufania. Nie mógł trafić lepiej, powierzając tą funkcję doświadczonemu urzędnikowi, menadżerowi oraz przedsiębiorcy, który unikał dotychczas afiszowania się ze swoimi poglądami oraz przekonaniami…
Lubomir Fajfer to doświadczony urzędnik oraz menadżer obyty w świecie ogólno-
polskich spółek z udziałem Skarbu Państwa. Zawsze z tyłu, nigdy się nie kreuje na
kogoś kim nie jest, a także - co niektórzy uważają za wadę - jest do bólu dyskretny.
Wiadomo już, że b. wicewojewodę lubuskiego Wojciecha Woropaja na stanowisku dyrektora Biura Wojewody Lubuskiego zastąpi Lubomir Fajfer, który - jak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się w LUW - wybrany został w wyniku skomplikowanych procedur konkursowych. „Nie ja jestem dysponentem informacji w tym zakresie” – uciął rozmowę i pytanie Nad Wartą o swoją nominację, co tylko potwierdza, że nadaje się do funkcji jak mało kto inny. „Wojewoda ufa mu, bo miał okazję poznać jego sposób bycia i pracy w okresie, gdy razem pracowali w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim” – mówi informator NW, który przypomina, że L. Fajfer był dyrektorem administracyjnym LUW w okresie, gdy wojewoda Marcin Jabłoński sprawował funkcję wicewojewody lubuskiego u dr Jana Majchrowskiego. Przyszły dyrektor Biura Wojewody polityczne szlify zdobywał u boku posła i wiceministra ochrony środowiska Macieja Rudnickiego, którego był asystentem. Później pełnił funkcję dyrektora Urzędu Wojewódzkiego, a także był wysokiej rangi menadżerem w Zakładach Azotowych Kędzierzyn-Koźle S.A. W ostatnich latach prowadził działalność gospodarczą w obszarze funduszy europejskich, ale przez cały okres pracy zawodowej unikał jakiegokolwiek afiszowania się z poglądami politycznymi.  

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...