Przejdź do głównej zawartości

Królowie są nadzy - TYLKO... NIE ONI !


W jeden rok obiecali więcej niż politycy w trzy kadencje. Gdyby unikali pewników, terminów, kwot finansowych oraz nie deklarowali kolejnych raportów, zespołów programowych i spotkań – to pewnie można było to „kupić i ślizgać się” przez kolejne miesiące. Dzisiaj wiadomo, że  były lider partii nie wykreuje się na bezpartyjnego, wzięty przedsiębiorca na społecznika, a kilkuosobowa organizacja na poważną siłę polityczną. „Król jest nagi” …
B. poseł i senator Jacek Bachalski to zdolny menadżer i bystry polityk. Wielu
do dzisiaj tęskni za jego stylem zarządzania partią oraz energią i spontanicz-
nością. Niestety rozmienił się na drobne, wierząc iż prezydenturę Gorzowa za-
pewni mu kokietowanie elektoratu lewicowego, którego gwarantem miał być
b. szef SLD Jan Kochanowski. Pomysł nie wyszedł, ale zły posmak pozostał...
Przykre jest to, że politycy deklarujący „nową jakość” w lokalnej polityce, faktycznie powielili najgorsze nawyki tych, których sami krytykowali. Zarzucając partiom politycznym obiecywanie rzeczy nierealnych, a politykom hipokryzję, sami okazali się w tych dyscyplinach mistrzami świata. „Jestem wstępnie umówiony co do wyjazdu do Warszawy na spotkanie w sprawie szpitala z ministrem Bartoszem Arłukowiczem” – stwierdził 4 września ub. r. dziś już ponownie aktywny w mediach działacz SLD, a wtedy lider Stowarzyszenia „Tylko Gorzów” Jan Kochanowski. Spotkanie nie odbyło się do dzisiaj, ale polityk wraz z przewodniczącym „TG” Jackiem Bachalskim zapowiedział powołanie Zespołu ds. Szpitala Wojewódzkiego i przedstawienie w ciągu miesiąca specjalnego raportu, który - mimo upłynięcia pięciu miesięcy - nie powstał do dzisiaj. Kolejny „polityczny bajer”, to boiska dla najaktywniejszych wspólnot mieszkaniowych. „My chcemy takie boiska zafundować trzem wspólnotom mieszkaniowym” – mówił Bachalski. „Ten pomysł wpisuje się w zagospodarowanie zieleni miejskiej i trzeba do niego zwerbować wielu ludzi i nie tylko z urzędu” – stwierdził podczas tej samej konferencji 15 września ub. r. J. Kochanowski. Chętnych nie było, a konkurs nawet się nie rozpoczął, choć miał się zakończyć 15 grudnia. To jednak nie koniec – 31 października liderzy „TG” hucznie zapowiedzieli spotkanie szefów wszystkich gorzowskich organizacji, fundacji i klubów na temat Listy Miejskiej Zgody. Niestety lista powstała jedynie w wyobraźni polityków, a spotkanie, które miało się odbyć 10 grudnia ub. r. w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece nie odbyło się. A przecież miało być inaczej. „Ten temat nabrał już konkretnego kroku, jakim będzie spotkanie w bibliotece” – powiedział w październiku 2012 r. Jacek Bachalski. Miała być też przeprowadzona ankieta wśród mieszkańców miasta na temat ważnych dla nich inwestycji, ale i ona się nie odbyła, choć zapowiedzi były całkiem poważne. „Do mieszkańców dotrą ankiety, by wypowiedzieli się na temat ważnych inwestycji” – stwierdził 17 października ub. r. b. poseł J. Kochanowski. Jeszcze śmieszniej wyszło z raportem ds. traktowania Gorzowa w województwie lubuskim. Pierwszy był merytoryczny i kolorowy, pod dziennikarzy, ale to nie miała być akcja na jeden raz, lecz proces. „Za miesiąc pojawi się raport dotyczący finansów województwa lubuskiego oraz ich nierównomiernego podziału” – mówił 10 października ub. r. lider „TG” J. Bachalski, a raportu nie ma do dzisiaj – podobnie zresztą jak i pełnomocnika. Jeszcze zabawniej brzmią słowa o apartyjności liderów Stowarzyszenia „Tylko Gorzów”, bo okazuje się iż był to tylko medialny przekaz, który nie miał nic wspólnego z rzeczywistością.  Partie polityczne niestety rywalizują ze sobą co jest najważniejsze i jak to sprzedać, a my chcemy zebrać różne organizacje wokół 10 najważniejszych punktów” – grzmiał na konferencji 10 września lider „TG” J. Kochanowski, któremu dzisiaj bliżej już jednak do SLD. Jeśli do wszystkiego dorzucić oficjalnie dystansujących się od organizacji polityków: Artura Radzińskiego i Augustyna Wiernickiego, to inicjatywę już w pierwszym roku uznać należy za spaloną i mniej poważną niż kółko recytatorskie w sali wiejskiej pod Gorzowem. Sytuacja wydaje się karykaturalna, a polityka partii o wiele mniej cyniczna niż byłych „partyjnych baronów” udających bezpartyjne niewiniątka. Pokazywali już zaproszenia, plakaty, ogłaszali terminy i uczestników spotkań, a wszystko podporządkowane było jednemu – przedterminowym wyborom samorządowym. Wyszło szydło z worka…

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...