„Trupa w szafie” ma każdy, a
niektórzy mają ich kilka, ale problem pojawia się dopiero w momencie, gdy jest
się osobą publiczną. Wtedy trzeba się liczyć z możliwością bycia indagowanym o
sprawy, które formalnie są zakończone, ale mimo wszystko – budzą wątpliwości, a
nawet niesmak. Czy wicemarszałek województwa był tajnym współpracownikiem ?
Jedno oficjalne zdanie oraz wyjaśnienie zapisów w katalogach IPN może zamknąć
temat raz na zawsze…
Formalnie od 2007 roku, każda
osoba ubiegająca się o funkcję publiczną z wyboru, która urodziła się przed 1
sierpnia 1972 roku, ma obowiązek złożenia oświadczenie o swojej współpracy lub
jej braku ze służbami bezpieczeństwa PRL. W 2010 roku złożył je także obecny
wicemarszałek województwa, a wówczas kandydat Polskiego Stronnictwa Ludowego Maciej Szykuła, który oświadczył iż nie
był tajnym i świadomym współpracownikiem SB. Wszystko byłoby w porządku, gdyby
nie fakt iż w katalogach Instytutu Pamięci Narodowej istnieją jednak zapisy z dokumentów
organów bezpieczeństwa, choć sam IPN postanowił „pozostawić sprawę bez dalszego biegu, wobec nie stwierdzenia
wątpliwości co do zgodności oświadczenia lustracyjnego z prawdą”. Mimo to,
te same katalogi zawierają informacje, że we wrześniu 1985 roku obecny
wicemarszałek został zarejestrowany w sekcji „C” Wojewódzkiego Urzędu Spraw
Wewnętrznych pod numerem 7802 jako kandydat na tajnego współpracownika. I tutaj
sprawę można by zakończyć, bo bycie kandydatem na tajnego współpracownika, to
nie to samo co nim być, gdyby nie fakt, że 4 dni później M .Szykuła został –
zgodnie z informacjami IPN – „pozyskany
na TW pod pseudonimem <Wiktor>”, a zdjęto go z tej ewidencji dopiero
15 stycznia 1990 roku. Wszystko odbywało się – jak wynika z katalogów IPN – w ramach
zabezpieczania instytucji oświaty i wychowania, a w archiwach zachowało się z
tamtego okresu całkiem sporo dokumentów. Co to wszystko oznacza ? Właściwie
nic, poza jednym – wicemarszałek Szykuła z PSL winien jest wszystkim, jak
najszybciej, kilka zdań wyjaśnień, po czym sprawę należy raz na zawsze zamknąć
i tak będzie najlepiej dla niego oraz wszystkich tych, którzy informacjom
nadali już spory bieg. Czwartek i piątek upłynął bowiem pod hasłem politycznego
szemrania w kręgach posłów, radnych i ważnych urzędników. Pamiętać należy
jednak, że wicemarszałek ma prawo do wyjaśnień, a jeśli będą one wiarygodne, to
sprawy po prostu nie ma. Ruch po stronie M. Szykuły - oby skorzystał z tego, bo trudno uwierzyć, że mógłby być tajnym współpracownikiem o ps. "Wiktor"...