Przejdź do głównej zawartości

Z prądem płyną tylko śmieci i zdechłe ryby, ale nie dziennikarze...


Rozmawiam z politykami często i na szczęście w sytuacjach półprywatnych. Potrafię to oddzielić, a co za tym dalej idzie - oberwać może zarówno dobry przyjaciel, jak też poważny przeciwnik. Liczy się tylko jedno: masz coś do powiedzenia lub mówisz co wiesz, ale nie wiesz co mówisz. I odwrotnie – lubię chwalić osoby którym nie jestem przychylny, ale rozczarowują mnie znajomi, którzy twierdzą iż krytyka jest ważna, ale tylko wtedy, gdy nie dotyczy ich samych…
Dziennikarzom nie jest łatwo, ale nie można ich zredukować do zwykłego zawodu
od 8.00 - 16.00. To znacznie więcej, nawet jeśli trzeba zapłacić poważną cenę ...
To na początek – bo wiem, że prowadzona przeze mnie publicystyka wywołuje słuszne emocje. Dziś jednak będzie o dziennikarzach, którzy – niczym sędziowie i prokuratorzy – mają się za lepszych od zwykłych śmiertelników, choć w rzeczywistości tak nie jest. Spotkałem ostatnio czworo bezrobotnych dziennikarzy – jednego nawet w Powiatowym Urzędzie Pracy. Oni pojawili się tam jako petenci, a ja jako partner, choć to akurat jest najmniej ważne, bo takie nieszczęście może spotkać każdego. „Nieszczęśnicy, nie sprzedali się za paczkę dropsów” – pomyślałem o ludziach, których szanowałem i szanuję, choć mierzi mnie fakt, że w gorzowskim dziennikarstwie więcej jest zawiści, zazdrości i radości z porażki kolegi lub koleżanki, niż zawodowej solidarności. „Jak on będzie kulawy, to ja będę lepiej chodził” – zdają się myśleć niektórzy, choć prędzej czy później i tak lądują w ramionach tych, których przedstawiali jako zło absolutne i pazerne: polityków. Tak, powiedzmy to wprost: w zdobywaniu zleceń i posad – dla siebie lub członków rodziny – wielu gorzowskich dziennikarzy od lat nie stosuje metod, które różniłyby się od tego, co w swojej działalności reprezentują politycy i działacze partyjni. Poza „Gazetą Wyborczą”, nie ma dziś w mieście redakcji, która byłaby od podobnych przywar wolna. Obie grupy różni jedno: politycy i działacze są jednak bardziej solidarni, a swoich kolegów szybciej „zagospodarują” niż „wyautują”. Jest jeszcze jedna różnica. Politycy nie krytykują za to dziennikarzy – w nadziei na medialną przychylność, ale już dziennikarze czynią to bardzo chętnie – szczególnie wtedy, gdy ich małżonek lub małżonka pracują poza sferą publiczną i „są nie do ruszenia”. Jak dziennikarz zarzuca politykowi, że zatrudnił żonę lub córkę, to na pierwszy rzut oka jest odważny, ale warto wtedy pójść dalej i zadać pytanie: Ty nigdy nie próbowałeś wykorzystać swojej pozycji do partykularnych celów ? Jeśli nie próbował, to jest wiarygodny, ale jeśli tak, to jego wartość jest znacznie mniejsza niż tych, których krytykuje. Tu pojawia się poważny problem – z prądem czy pod prąd ? Jak wiadomo, na rzece medialnej aktywności z prądem płyną tylko śmieci, a gdzie wszyscy dziennikarze myślą podobnie – co widoczne jest zwłaszcza podczas konferencji prasowych – zazwyczaj nie myśli nikt. Reasumując nasze gorzowskie realia – to nie politycy, ale dziennikarze są dziś najbardziej zdegenerowanym środowiskiem, nie wszyscy oczywiście, ale ci dla których wystawienie rachunku dla Szpitala Wojewódzkiego lub posada dla żony, jest ważniejsza niż dobro wspólne. Polityka można zweryfikować w wyborach, ale słaby dziennikarz będzie się ślizgał latami. Parafrazując Kazimierza Dejmka, stwierdzić można jedno: „Dupa jest od srania, a dziennikarz od obiektywnego opisywania” – rzeczywistości . Więc co ? Więcej solidarności ze sobą, wzajemnej pomocy i wsparcia, a nie zwykłego wyścigu szczurów. To się opłaca...

Robert Bagiński

Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Znamy Jerzego i Annę, a teraz jest także Helenka Synowiec

Dzieci z polityką nic wspólnego nie mają, ale gdy w rodzinie wybitnych prawników i znanych polityków pojawia się piękna córka, nie jest to temat obojętny nad Wartą dla nikogo. Mecenas Synowiec ma powody do radości, jego urocza żona i matka Anna jeszcze więcej, a mieszkańcy Gorzowa powinni mieć nadzieję, że za kilkanaście lat, także ich córka mocno dotknie Gorzów swoją obecnością... ...bo choć dzisiaj Helenka Synowiec jest jeszcze osobą nieznaną, to za kilka lat będzie bardzo obserwowaną. Jednych takie podejście irytuje, ale ponad wszelką watpliwość w Gorzowie nikt z nazwiskiem „Synowiec”, nie może być kimś przeciętnym. „ Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny córeczkę Helenkę – gorzowiankę, która urodziła się 11.10.2016 r, o godz. 8:35 ” – ogłosiła na portalu społecznościowym Anna Synowiec . Ktoś powie, że to nie temat, ale to jest właśnie temat, gdyż nikt z bohaterów nie jest przeciętny: ani ojciec, ani matka, ani nawet córka.          ...