Przejdź do głównej zawartości

Wiernicki nawrócił Platformę Obywatelską !


Sukces w polityce, to pochodna cwaniactwa oraz wyrachowania. Nie zawsze trzeba głosować w duchu dobra wspólnego, bo gdyby co – to można się podpiąć w ostatniej chwili. Nie liczy się rzetelność, ale możliwość pławienia światłem odbitym pomysłu, który rokuje jako ewenement na skalę kraju. Platforma była przeciw, ale już jest za – oto córki i synowie marnotrawni wracają na łono troski o ubogich i bezdomnych…
Niemal cały klub Platformy Obywatelskiej głosował przeciw inicjatywie prezesa
Augustyna Wiernickiego, aby kilka tygodni później stwierdzić: to świetne przed-
sięwzięcie. Nie jest prawdą, że głosowanie było zaskoczeniem, bo przewodniczący
Sebastian Pieńkowski komunikował sprawę zarówno na komisjach, jak też, podczas
sesji budżetowej. "Nawrócili się" - konstatuje prezes Wiernicki. Ciekawe na jak długo...
Nie ma wątpliwości, że  powstający na gorzowskim Osiedlu Słonecznym ośrodek wychodzenia z bezdomności, to absolutny ewenement na skalę kraju. Co ważne, powstaje dzięki menadżerskim zdolnościom oraz determinacji Augustyna Wiernickiego, byłego samorządowca, filantropa oraz społecznika, ale wbrew decyzjom Rady Miasta, która głosami Platformy Obywatelskiej odrzuciła w grudniu wniosek o dofinansowanie przedsięwzięcia kwotą 100 tysięcy złotych. Radni PO zdanie jednak zmienili - pofatygowali się na plac budowy i obwieścili wszem i wobec: to rewelacyjne przedsięwzięcie. Jeśli tak, to dlaczego w grudniu wszyscy jednogłośnie, z wyjątkiem Grażyny Ćwiklińskiej i mec. Jerzego Synowca, głosowali przeciw wsparciu tej inwestycji? „Ja się po tej sesji spotkałem z prezesem Wiernickim i oboje uznaliśmy, że wszystko na tej sesji było zrobione źle, a zgłoszonych poprawek nie dało się przegłosować” – mówi NW przewodniczący klubu radnych PO Robert Surowiec. „Takie rzeczy muszą przechodzić przez komisje, a nie tak, że to się zgłasza ad hoc na sesji Rady Miasta” – tłumaczy inna radna PO G. Ćwiklińska, narzekając na sposób zgłoszenia wniosku o wsparcie przedsięwzięcia o którym radni dowiedzieli się w dniu głosowania. „To nie jest prawda, bo na komisji przed głosowaniem uchwały budżetowej pytałem szczegółowo Skarbnika Miasta o wnioski przeze mnie zgłoszone, a wszystko słyszał przewodniczący Surowiec” – mówi lider radnych PiS Sebastian Pieńkowski, który dziwi się, że najpierw radni PO głosowali przeciw, a gdy przedsięwzięcie ma się ku końcowi, to chcą się pod wszystko podpiąć.  „Podczas głosowania nad budżetem prezydent Jędrzejczak ogłosił przerwę, po której powiedział, że wnioski w sprawie schroniska nie mogą zostać zaakceptowane, bo dopiero się o nich dowiedział. Pytałem go wówczas jak to możliwe, że nie czytał własnej uchwały, którą przedłożył do głosowania radnym” – wyjaśnia przewodniczący Pieńkowski, przedstawiając jednocześnie protokół z obrad, który jest żywym dowodem na to, że radni PO …ściemniają.  „Niestety wygląda to na mało profesjonalny pijar polityczny ze strony PO, tak jakby nikt miał nie zauważyć, że obok zwykłej polityki są sprawy ważniejsze – wspieranie ubogich i bezdomnych” – tłumaczy radny Robert Jałowy z PiS. Wśród innych członków PiS-u spoza Rady Miasta słychać głos niezadowolenia, że A. Wiernicki dogaduje się z PO, dając im  możliwość do uprawiania politycznego PR-u, ale nie zważa na fakt, że jego naturalnym zapleczem jest właśnie PiS. „Przecież oni go wystawili. Po co więc ten cyrk ?” – mówi polityk. „Ja nikogo nie zapraszam i nikogo nie promuję, bo jak radni chcą, to przychodzą i wspierają. Byli już prawie wszyscy, a teraz będą następne spotkania” – wyjaśnia Nad Wartą prezes A. Wiernicki. Czy nie przeszkadza mu fakt, że promuje w mediach radnych, którzy głosowali przeciwko jego projektowi ? „ Więcej radości mam z nawrócenia jednego niewiernego, niż rzeszy wiernych i oddanych, a przecież tu nawróciło się wielu radnych PO i z tego się cieszę” – skonstatował Wiernicki, nawiązując do ewangelicznej „Przypowieści o Synu Marnotrawnym”. „Ja poszedłem do polityki, żeby działać dla dobra wspólnego i zawsze gotów byłem poprzeć dobry projekt dla zwykłych ludzi, bez względu zgłaszający go klub, a ludzie PO chcą mieć tylko sukcesy, choć podpinają się pod inicjatywy innych. Polityka powinna być uczciwa” – konstatuje przewodniczący Pieńkowski.

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...