Sukces w polityce, to pochodna cwaniactwa oraz wyrachowania. Nie zawsze
trzeba głosować w duchu dobra wspólnego, bo gdyby co – to można się podpiąć w
ostatniej chwili. Nie liczy się rzetelność, ale możliwość pławienia światłem
odbitym pomysłu, który rokuje jako ewenement na skalę kraju. Platforma była
przeciw, ale już jest za – oto córki i synowie marnotrawni wracają na łono
troski o ubogich i bezdomnych…
Nie ma wątpliwości, że powstający na gorzowskim Osiedlu Słonecznym ośrodek
wychodzenia z bezdomności, to absolutny ewenement na skalę kraju. Co ważne,
powstaje dzięki menadżerskim zdolnościom oraz determinacji Augustyna Wiernickiego, byłego samorządowca, filantropa oraz
społecznika, ale wbrew decyzjom Rady Miasta, która głosami Platformy
Obywatelskiej odrzuciła w grudniu wniosek o dofinansowanie przedsięwzięcia
kwotą 100 tysięcy złotych. Radni PO zdanie jednak zmienili - pofatygowali się
na plac budowy i obwieścili wszem i wobec: to rewelacyjne przedsięwzięcie. Jeśli
tak, to dlaczego w grudniu wszyscy jednogłośnie, z wyjątkiem Grażyny Ćwiklińskiej i mec. Jerzego Synowca, głosowali przeciw
wsparciu tej inwestycji? „Ja się po tej
sesji spotkałem z prezesem Wiernickim i oboje uznaliśmy, że wszystko na tej
sesji było zrobione źle, a zgłoszonych poprawek nie dało się przegłosować” –
mówi NW przewodniczący klubu radnych PO Robert
Surowiec. „Takie rzeczy muszą
przechodzić przez komisje, a nie tak, że to się zgłasza ad hoc na sesji Rady
Miasta” – tłumaczy inna radna PO G. Ćwiklińska, narzekając na sposób
zgłoszenia wniosku o wsparcie przedsięwzięcia o którym radni dowiedzieli się w
dniu głosowania. „To nie jest prawda, bo
na komisji przed głosowaniem uchwały budżetowej pytałem szczegółowo Skarbnika
Miasta o wnioski przeze mnie zgłoszone, a wszystko słyszał przewodniczący
Surowiec” – mówi lider radnych PiS Sebastian
Pieńkowski, który dziwi się, że najpierw radni PO głosowali przeciw, a gdy
przedsięwzięcie ma się ku końcowi, to chcą się pod wszystko podpiąć. „Podczas
głosowania nad budżetem prezydent Jędrzejczak ogłosił przerwę, po której
powiedział, że wnioski w sprawie schroniska nie mogą zostać zaakceptowane, bo
dopiero się o nich dowiedział. Pytałem go wówczas jak to możliwe, że nie czytał
własnej uchwały, którą przedłożył do głosowania radnym” – wyjaśnia przewodniczący
Pieńkowski, przedstawiając jednocześnie protokół z obrad, który jest żywym
dowodem na to, że radni PO …ściemniają. „Niestety wygląda to na mało profesjonalny
pijar polityczny ze strony PO, tak jakby nikt miał nie zauważyć, że obok
zwykłej polityki są sprawy ważniejsze – wspieranie ubogich i bezdomnych” –
tłumaczy radny Robert Jałowy z PiS.
Wśród innych członków PiS-u spoza Rady Miasta słychać głos niezadowolenia, że
A. Wiernicki dogaduje się z PO, dając im
możliwość do uprawiania politycznego PR-u, ale nie zważa na fakt, że
jego naturalnym zapleczem jest właśnie PiS. „Przecież oni go wystawili. Po co więc ten cyrk ?” – mówi polityk. „Ja nikogo nie zapraszam i nikogo nie promuję,
bo jak radni chcą, to przychodzą i wspierają. Byli już prawie wszyscy, a teraz
będą następne spotkania” – wyjaśnia Nad Wartą prezes A. Wiernicki. Czy nie
przeszkadza mu fakt, że promuje w mediach radnych, którzy głosowali przeciwko
jego projektowi ? „ Więcej radości mam z
nawrócenia jednego niewiernego, niż rzeszy wiernych i oddanych, a przecież tu
nawróciło się wielu radnych PO i z tego się cieszę” – skonstatował Wiernicki,
nawiązując do ewangelicznej „Przypowieści o Synu Marnotrawnym”. „Ja poszedłem do polityki, żeby działać dla
dobra wspólnego i zawsze gotów byłem poprzeć dobry projekt dla zwykłych ludzi, bez
względu zgłaszający go klub, a ludzie PO chcą mieć tylko sukcesy, choć
podpinają się pod inicjatywy innych. Polityka powinna być uczciwa” –
konstatuje przewodniczący Pieńkowski.