Przejdź do głównej zawartości

Doradca Kunicka "plecakiem" wojewody

Każda partia oraz każdy urząd ma swoje „plecaki”. Rozpychają się na lewo i prawo, aby tylko być jak najbliżej najważniejszej osoby i w świetle jupiterów. Kiedy było się kulturystką jest znacznie łatwiej i nikt nie podskoczy. Gdy dorzuci się do tego jaskrawy płaszczyk i spódniczkę mini, to wymiękną nawet generałowie…

Biskup to ten z prawej od doradcy Haliny Kunickiej. Wojewodą lubuskim jest
ten po lewej stronie jej czerwonego płaszcza. Za doradcą Kunicką poseł Elżbie-
ta Rafalska z PiS i radny Mirosław Marcinkiewicz z PO. Reszta przy niej wymięka...
Kolejność najważniejszych osób w państwie jest ustalona i ma swoje określenie:  procedencja. Inaczej jest w regionach, a w województwie lubuskim szczególnie – tu króluje bezprawie i liczy się ten, który stanie w pobliżu lidera i na prasowym zdjęciu wyglądać będzie jak drugi po Bogu. To że radna zawsze pcha sie wszędzie do pierwszych szeregów, to wiadomo od dawna. Na obchodach w Gorzowie przekroczyła jednak wszelkie granice. Tak sie przepychała do przodu, że nie dopuściła innych do pierwszych szeregów. Czym sie zasłużyła dla województwa, miasta i regionu, że zajęła szczególne miejsce pomiędzy wojewodą, a biskupem?” – pyta czytelnik Nad Wartą. Zdjęcie i skromny ubiór radnej i doradczyni wojewody Haliny Kunickiej wskazują, że z wojewodą Jerzym Ostrouchem łączą ją relacje szczególne, ale przecież tak samo było za poprzednika. „Prezydent Jędrzejczak z boku, wicemarszałek Szykuła daleko w tyle, a zasłużony prałat Andrzejewski ledwo cokolwiek widział zza jej olbrzymich i zasłużonych pleców” – pisze czytelnik. Inaczej mówiąc – H. Kunicka to tzw. plecak. Tak złośliwie określa się w polityce działaczy, którzy za wszelką cenę chcą znaleźć się tam, gdzie nie powinni – w pobliżu lidera dla którego powinni być cieniem. Problemem Kunickiej jest to, że wpycha się wszędzie: tak na imprezach miejskich – obok prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka, jak też na te rządowe – obok wojewody Ostroucha lub wiceministra Marcina Jabłońskiego. Plecak jak nic…

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...