Przejdź do głównej zawartości

Za dużo formy i za mało treści

Polityczny lans i miałkość, to specyficzny rodzaj uprawiania polityki. Na prowincji do wychwycenia dla nielicznych, ale w stolicy widać go gołym okiem. Kiedy dochodzą problemy, ważne sprawy oraz polityczna odpowiedzialność – „król prowincji” staje się „stańczykiem dworu”. Ilość wpisów w internecie oraz ekspresja medialnych eventów, nie zawsze przekłada się na skuteczność w polityce. Ministerialna rola Jabłońskiego pokazuje jedno – siła jego partyjnej konkurentki nie wynika z jej talentu, ale ze słabości innych…

Polityka krajowa rządzi się innymi prawami niż ta regionalna – w Gorzowie wystarczy „polityczny bat” na dyrektora publicznej telewizji lub budżet na program telewizyjny. W Warszawie trzeba być kimś – dobry garnitur  i koleżeństwo z ministrem Michałem Bonim wrażenia nie robi. Dziennikarze potrafią być przychylni, lecz przywilej ten nie przysługuje mało znanemu podsekretarzowi stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. „Wierzymy, ze jesteśmy dobrze przygotowani, zgromadzone są odpowiednie zasoby, środki i siły do tego, by zapewnić w stolicy bezpieczeństwo” – mówił nie dalej jak 6 dni temu w I Programie Polskiego Radia wiceminister ds. Gorzowa – tudzież określany mianem wiceministra  ds. Policji – Marcin Jabłoński. Zajścia w Warszawie to szansa i zagrożenie – zależy kim się jest i jakie posiada wpływy. Te gorzowskie wydają się jedynie „hotelowe” a dwóch asystentów sprowadzonych z Gorzowa szału nie zrobią – są lepsi. Tak więc dzisiaj w mediach brylował głównie jego szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz, ale jego gorzowski zastępca też coś dostał – możliwość wystąpienia w wieczornym programie TVP Info. „Wszystko potoczyło się sprawnie. Staraliśmy się z nimi współpracować, współdziałać i udało się zabezpieczyć bezpieczeństwo. Chcę podkreślić, że nikomu nic się nie stało. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będziemy bardziej skuteczni poprzez poszukiwanie nowych form zabezpieczenia takich imprez” – tłumaczył wiceminister M. Jabłoński. Zdziwienie ? Całkiem niepotrzebnie. Kto pamięta jego - oraz jego partię Unię Wolności - kunktatorskie i pasywne zachowanie na przejściu granicznym w Świecku w 1999 roku, gdy przejście zablokował Andzej Lepper, a także w gorzowskim PKS-ie rok później,  ten wie doskonale, że funkcja szefa ds. policji jest ostatnią którą powinien zajmować. Mając do wybory kolorową tęczę i kordon policji – wybierze to pierwsze. Ma spore zasługi w cyfryzacji administracji i przy budowach miasteczek ruchu drogowego, ale prawdziwych manifestacji sztucznie zaprogramować się nie da, a substytutem miasteczek rowerowych mogą być co najwyżej obozy treningowe dla kiboli. Minister najzwyczajniej lepiej czuje się w stacji dyrektora Artura Gurca – na którego ma polityczny wpływ i „bata”  – aniżeli w medium krajowym. Czy w Warszawie 11 listopada wydarzyło się coś niezwykłego ? „To są koszty demokracji i będziemy analizować każdą sytuację. Będziemy szukali nowego sposobu działania. Problem leży nie po stronie policji, ale po stronie organizatorów marszu. Trzeba będzie podjąć nowe sposoby współpracy z władzami miasta” – powiedział krajan z województwa lubuskiego. Inaczej mówiąc – Polacy nic się nie stało, choć jeszcze niedawno na stronach MSW można było przeczytać: „<Nie będzie zgody ani na agresywne protesty obrońców, ani na zakłócanie polskiego Święta Niepodległości przez bojówkarzy> – podkreślił M. Jabłoński”. Czyli jest jak trzeba, a na Zachodzie bez zmian: partyjne wybory zakończone, działacze pozostawieni sobie samym, felietonów w echogorzowa.pl i kanapiepulsu.pl już nie ma. Bo po co ? Czas wyborów zakończony…

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...