Przejdź do głównej zawartości

Zaczniemy coś robić lub staniemy się zapyziałą prowincją

Przestańmy bezrefleksyjnie przyjmować brednie jakim to dobrem dla Gorzowa jest województwo lubuskie. Takie opinie wygłaszają najczęściej osoby, które były lub są beneficjentami istnienia tego województwa: pobierały lub pobierają pensje parlamentarzysty, zajmują sami wysokie stanowiska urzędnicze lub ułatwili to swojej rodzinie.
              
Artur Radziński jest przedsiębiorcą, byłym radnym i działaczem społecznym.
Niedawno upłynęło 15 lat od powstania województwa lubuskiego i powołania Tadeusza Jędrzejczaka na urząd Prezydenta Miasta. Taka przestrzeń czasowa, pozwala na wysnucie interesujących  wniosków w zakresie zmian, jakie dokonały się w tym czasie w naszym mieście. Wobec tego, że województwo lubuskie, to region o dwóch stolicach, warto porównać niektóre  parametry rozwojowe Zielonej Góry i Gorzowa. Te zaś są dostępne w rocznikach statystycznych.
              W Gorzowie szczycimy sie większą liczba mieszkańców - tymczasem w okresie istnienia lubuskiego i rządów prezydenta Jędrzejczaka, liczba mieszkańców Gorzowa zmalała ze 126 tysięcy na 124,5 tysięcy. Inaczej rzecz ma się w Zielonej Górze, gdzie liczba mieszkańców wzrosła ze 117,5 tysięcy do 119 tysięcy. Bezrobocie ? Jego wskaźnik jeszcze kilka lat temu był wyższy w Zielonej Górze, ale obecnie jest o 1,5-2,0% wyższy w Gorzowie. Oba miasta mają podobną ilość miejsc pracy – bo po około 21 tysięcy - ale w Gorzowie jest prawie 12 tys. miejsc pracy znacznie niżej opłacanej w przemyśle, a w Zielonej Górze tylko nieco ponad 6 tys. Idźmy dalej - w Gorzowie buduje się ostatnio o ok. 10% mniej mieszkań, a te w Zielonej Górze są średnio o ok.10 m2 większe. W obu miastach jest zarejestrowana podobna ilość podmiotów gospodarczych - 17,4 tys w Zielonej Górze i 18 tys w Gorzowie - ale w Zielonej Górze przedsiębiorców obsługują dwa Urzędy Skarbowe. Więcej, to właśnie tam jest siedziba Izby Skarbowej i Urzędu Kontroli Skarbowej. Z perspektywy mieszkańca Gorzowa bardzo niepokojąco wygląda porównanie budżetów obu miast. Jeszcze kilka lat temu były one porównywalne lub budżet Gorzowa był o ok.5% większy. Tymczasem od kilku lat jest odwrotnie, a za 2011 rok dochody własne Gorzowa były niższe i kształtowały się na poziomie ok. 213 mln zł, podczas gdy w Zielonej Góry było to ok.269 mln zł.
                 Gorzów nie rozwija się w tempie adekwatnym do swojego potencjału i ambicji mieszkańców. Nie ma przypadku w tym , że w ostatnich 15 latach ubyło nam 1500 mieszkańców, a tyle samo przybyło w Zielonej Górze. Tam ulokowanych jest 2/3 urzędniczych miejsc pracy tego województwa i pensje są średnio o 150-200 zł/m-c wyższe niż w Gorzowie. Przeraża powiększająca się dysproporcja w dochodach własnych obu miast, bo z niej wynika, że znacznie więcej -średniorocznie  o ponad 50 mln zł - podatków płacą Zielonogórzanie, mając niższe stawki podatkowe za przeliczeniowy m2.
               Przestańmy bezrefleksyjnie przyjmować brednie jakim to dobrem dla Gorzowa jest województwo lubuskie. Takie opinie wygłaszają najczęściej osoby, które były lub są beneficjentami istnienia tego województwa: pobierały lub pobierają pensje parlamentarzysty, zajmują sami wysokie stanowiska urzędnicze lub ułatwili to swojej rodzinie.
               Zacznijmy zastanawiać się jak rzeczywiście prezydent Jędrzejczak zmienił Gorzów, gdyż większość zmian dokonał nie dbając o priorytety rozwojowe, a zaciągnięte kredyty będą spłacały jeszcze nasze wnuki. Możemy też nic nie robić, ale wtedy pogódźmy się z tym, że będziemy zapyziałą powiatową prowincją.

ARTUR RADIZŃSKI

Przewodniczący Forum Gorzowa

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...