Polityka to specyficzna profesja, gdzie roi się od wilków, lwów i groźnych
tygrysic. Kiedy nie ma się dystansu do siebie, a w dodatku czegokolwiek do
powiedzenia – to zamiast być w ofensywie, łatwo stać się ofiarą. Zwierzęta
mniej szlachetne – a tych w drugich szeregach partii nie brakuje – tylko czekają aż na politycznej
drodze pojawi się nowa „padlina”. Szkoda, bo opisywana sarna jest nie tylko
ładna, ale również zaangażowana i bardzo waleczna…
Fabryczna 19 |
Ta audycja od początku do końca
mogła być „lightowa”, gdyby nie 16
minuta i 30 sekunda w której jej bohaterka odpłynęła w siną dal i zapomniała
komu zawdzięcza całą swoją karierę. „Zaczynamy,
a <Fabryczna 19> to jak dobry sex: oby nie za często, ale raz w tygodniu
to się przyda” – zagaił prowadzący program red. Roman Błaszczak, który – jak zawsze – daje swoim rozmówcą pełną
swobodę i nie naciska, ale jeśli chcą się bardzo „wysypać”, to również mają na to szansę. Używając semantyki
erotycznej, ktoś dostał „politycznego
orgazmu” i zapomniał, że to jednak „trawnik”
na którym wszystko widać i słychać. Kiedy więc błyskotliwy dziennikarz
odpowiednio podprowadził „sarenkę” pod drzewko, ta – niby się krygując – mocno się
otworzyła. „Słyszałem, że chcesz być
prezydentem Gorzowa?” – indagował red. Błaszczak swojego gościa w „Fabryczna
19”, którym tym razem była Mirosława
Winnicka. „Bloki startowe są zajęte”
– odpowiedziała dziennikarskiemu „wilkowi” lewicowa „sarenka”. Interlokutor
ambitnej radnej i byłej szefowej miejskiego SLD nie odpuszczał: „Ty byś się nadawała, wiesz o tym?”. Ta, ze
szczerością i uśmiechem karpia wołającego o Wigilią, odpowiedziała: „Dziękuję bardzo”, a gdy ten jeszcze raz
wypuścił ją konstatacją: „Nawet jak
zostaniesz prezydentem Gorzowa, to już cię do siebie nie zaproszę”,
grzecznie podziękowała, oczywiście nie zaprzeczając.Wywiad wywołał w szeregach SLD i stronników prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka spore zdziwienie,
a co bardziej wpływowi działacze przypomnieli jedno z ostatnich posiedzeń władz
partii, gdy radna Winnicka zgłosiła swój akces w przyszłorocznych wyborach do
Sejmiku Wojewódzkiego. „Padło hasło, że i
owszem, ale niezbędne jest jej finansowe rozliczenie się z partią z poprzednich
wyborów. Ta wypaliła, że może warto, by porozmawiać o rozliczeniach prezydenta
Gorzowa” – opowiada polityk SLD i nie kryje zdziwienia, że komuś odbiła „woda
sodowa”. Inny polityk SLD mówi wprost: „Pisaliście
o jej przejściu do Palikota, ale wtedy to był falstart. Teraz pogrywa, bo
myśli, że ma alternatywę”. Bez względu na wszystko – zaczyna być ciekawie,
a w cenie są dziennikarze bystrzy, błyskotliwi i potrafiący zaciągnąć „sarenkę”
tam, gdzie chce być „karpiem” i woła o Wigilię. I dostała co chciała…