Przejdź do głównej zawartości

Polska na smutno i politycznie - kontra prawdziwy patriotyzm

Uroczystości Święta Niepodległości, to uczta dla prawdziwych patriotów, a że tych jest w Gorzowie wielu, to w oficjalnych obchodach uczestniczyli gremialnie. I bardzo dobrze – bo dzięki temu w patriotyczne szaty ubrali się także politycy. Dla nich to spora gratka, a właściwie - okazja do  kreacji i politycznego lansu. Fota z biskupem, wojewodą i prezydentem, podstępne wygłoszenie niepotrzebnej mowy oraz udawanie kogoś naprawdę ważnego – to dla wielu przeżycie bezcenne…

Można na smutno - jak po lewej, ale też na wesoło - jak po prawej. Prawda jest taka,
że ci którzy walczyli o Polskę na serio, znają jej wartość i potrafią się z tego cieszyć.
Zenon Michałowski, to jeden z głównych inicjatorów i twórców pomnika Józefa Pił-
sudskiego, a Stanisław Wicik to legendarny działacz opozycji antykomunistycznej,
który swoimi dokonaniami w walce o wolną Polskę mógłby obdzielić 7000 członków
regionalnej "Solidarności". Dziś mieszka w Australii, ale nie przestaje cieszyć się Pol-
ską, co widać na załączonym zdjęciu...
„Wam kury szczać prowadzać, a nie politykę robić” – rzekł niegdyś marszałek Józef Piłsudski, ale zdanie to nie musi być wszystkim znane. Jest bowiem w Gorzowie polityk i poseł, który zajął dziś obok wojewody Jerzego Ostroucha i prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka ważne miejsce: fizycznie i werbalnie, który pytał kilka lat temu zdumionych rozmówców: „A co takiego marszałek Piłsudski zrobił dla naszego miasta ?”. To było kiedyś, bo dziś było już poprawnie i z celebrą godną najważniejszego dnia dla kraju.„Społeczne badania pokazują, ze Polacy jeszcze nigdy nie czuli się tak dobrze we własnym kraju jak dziś” – mówiła pod pomnikiem człowieka, który podobno nic szczególnego dla Gorzowa nie zrobił, poseł Platformy Obywatelskiej Krystyna Sibińska. Dlaczego w ogóle przemawiała, choć standardem jest iż na takich imprezach przemawiają tylko osoby funkcyjne, a swojego oburzenia nie kryła dzisiaj nawet poseł Elżbieta Rafalska ? „Żeby wyborcy ją zapamiętali, że istnieje, bo za rok wybory. Najwidoczniej wojewoda postanowił pompować niemożliwe” – odpowiada jeden z polityków stojących tuż obok, którego najbardziej dziwiło, że czytała z kartki. Wyglądało to trochę jak „polskie przemówienie” papieża Jozefa Ratzingera, a jeśli się chce zawłaszczać Polskę dla jednej tylko partii, to warto nauczyć się swojej roli na pamięć. Ot choćby tak, jak gospodarz imprezy wojewoda J. Ostrouch oraz prezydent Gorzowa. „Ten dzień niesie ze sobą wiele refleksji. Zmusza nie tylko do świętowania, ale zastanowienia się nad rolę i znaczeniem państwa oraz wolności” – mówił wojewoda. Niejako konfrontacyjnie, ale już bez zbędnego patosu, przemówił prezydent Tadeusz Jędrzejczak. „Nie muszę zadawać sobie pytania czy Polska jest niepodległa, bo wiem iż jest niepodległa i rozwija się, a jej bezpieczeństwo jest zagwarantowane” – powiedział. Ciekawą „atrakcją”, bo jak wiadomo na bezrybiu rak jest rybą, było wypuszczenie w górę biało-czerwonych balonów, które pofrunęły wprost w kierunku Zielonej Góry, gdzie swoje polityczne harce zaplanowała na dzisiaj marszałek Elżbieta Polak. Jeden jakby odbił się od reszty i niemal zawisł w miejscu. „Patrzcie, to ten czerwony i nie chce z Gorzowa odlecieć” – zażartował uczestnik. Dostojnie było też w Katedrze, którą licznie wypełnili mieszkańcy, by bezpośrednio po Mszy św. w szpalerze wojska, policji, straży pożarnej i harcerzy udać się pod pomnik. Tu bohater jest jeden i jest nim biskup Stefan Regmunt, który mówił ładnie i patriotyczne, ale był moment iż chyba się zagalopował lub po prostu zapomniał o mea culpa. „Żal, uznanie błędów w życiu jest potrzebne, abyśmy mogli budować na dobrych fundamentach” – mówił pasterz, a wierni byli przekonani, że nawiązuje do wstydliwych zdarzeń, które były w ostatnim czasie udziałem księży oskarżanych o pedofilię i broniących ich hierarchów. Jakież było ich zdziwienie, gdy bp Regmunt skonstatował: „Musimy bronić Kościół przed deprecjonowaniem go poprzez uogólnianie niektórych przypadków, co ma miejsce w odniesieniu do arcybiskupa Michalika i arcybiskupa Hosera”. Któż go jednak słuchał ? Prawdziwi patrioci i wierni tak, ale dla polityków drugiego szeregu w świątyni stawka jest zawsze taka sama: usiąść w jednym z trzech rzędów i dać się złapać obiektywom kamer oraz fotograficznych aparatów. Mylą się ci, którzy sądzą że jest to dyscyplina prosta. Sposobów jest kilka. Pierwszy, to „na Jabłońskiego” – wysyła się wpierw asystenta, samemu czeka w samochodzie, ten obczaja miejsce i dostojnie idzie się na gotowe. Drugi, to „na Hatkę” – trzeba stawać przy kolejnych ławkach i z minuty na minutę przybliżać się o kolejne trzy ławki. Trwa dłużej, ale w końcu ktoś dostrzeże i doprowadzi. Można też „na Porwicha” – zagadnąć kogoś znajomego, kto na pewno idzie w to samo miejsce, a następnie iść po prostu za nim. Stresujące, ale ze względu na ilość uprawiających ten gatunek, działa doskonale. I wreszcie metoda czwarta, w sumie najskuteczniejsza: „na chama” – idzie się, siada i wierzy iż nie wyrzucą. Tu mstrzami są doradcy wojewody, radni wojewódzcy i miejscy, ale także mniej ważni działacze. Prawdziwi Polacy – jeśli nie predystynuje ich do tego funkcja wojewody, prezydenta czy posła, do przodu się nie pchają. Generalnie świętujemy smutnie i aż prosi się, by w roku następnym - po takiej uroczystości - w okolicznym parku odbył się koncert powiązany z grillem, świętowaniem i zabawą. Będzie mniej lansu, ale więcej świętowania, a komitet takiej imprezy warto powołać już dzisiaj. Może spróbujemy ? Warto...

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...