Przejdź do głównej zawartości

Szpak zadziobał marszałek

Ptaki dziobią i nie ma się temu co dziwić, bo taka jest ich natura – ale od redaktora Szpaka z telewizji RTV Lubuska wymaga się więcej. Może dziobać, a nawet uprawiać „żużel na wazelinie” i służyć za „polityczny czopek”, lecz wszystko z umiarem, bo społeczeństwo to nie ciemnota. Jeśli już władze wojewódzkie wydają pieniądze podatników na propagandę, to niech beneficjenci interesu przestaną „wchodzić im bez mydła” ….

Dzięcioł to ptak, który nie jest płochliwy, choć zachowuje ostrożność.
Jego lot jest podobno falisty, ale ze Szpakiem przegrywa, a wszystko
dlatego, że nie ma pojęcia o ILS-ie i lotnisku w Babimoście...
Tego zaś było aż nadto, a nieswojo czuła się nawet rozmówczyni redaktora Michał Szpaka, która wzięła udział w programie RTV Lubuska pt. „Lubuski Ring”. Trudno mieć o cokolwiek żal do marszałek Elżbiety Polak, gdy interlokutor  -sam i od siebie - „dziobał” nie jak dorodny szpak, ale najbardziej wydajny dzięcioł. Ornitologiczne „dziobnięcie” od samego początku zabrzmiało jak duże coś, po którym trzeba się wyprostować i zrobić poważną minę: „W naszym studiu marszałek województwa lubuskiego i członkini Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej. Gratulacje, została pani wybrana do tego zaszczytnego grona raptem 120 osób, co na 42 tysiące członków partii jest dużym wyróżnieniem” – zagaił red. Szpak. Marszałek Polak nie zemdlała z wrażenia, dlatego dziennikarz pociągnął temat dalej i chyba ku zdziwieniu jej samej, bo na licach pojawiły się rumieńce, a mocno powiększone źrenice zdradzały stan euforii i podniecenia. „Czy to oznacza, że będzie nam pani odpływać z województwa lubuskiego ? Czy to oznacza, że czeka panią kariera w Sejmie lub Europie ?” – indagował dziennikarz RTV Lubuska, co już na wstępie budziło skojarzenia z magnetofonem i prezesem klubu z filmu „Miś”. „Łubu dubu, łubu dubu, niech nam żyje prezes klubu! To ja, Jarząbek” – to znają wszyscy, a dziennikarz Szpak był w tej lepszej sytuacji, że odpowiedź mógł uzyskać od razu. „To wzmocnienie mnie jako marszałka i myślę, że także przełożenie merytoryczne, ponieważ zajmuję się polityką regionalną. Taki głos z regionu będzie ważny w Radzie Krajowej i przełoży się zapewne także na funkcjonowanie struktur politycznych” – odpowiedziała marszałek Polak. Szpak jednak nie ustawał i „dziobał dalej”, choć zmęczenie rozmówczyni widoczne było gołym okiem. „I to taki zaszczyt polityczny, tak pani to odbiera. Taki zaszczytny moment, bo znalezienie się w takim gronie to ogromny zaszczyt” – piał z zachwytu niemal jak zwykły „kogut” błyskotliwy dziennikarz. Odpowiedź mogła być tylko jedna. „No będę miała lepszą dostępność do tych polityków z pierwszych stron gazet. Także do pana premiera” – skonstatowała marszałek. Choć wiadomo, że szpak nigdy nie będzie latał jak jastrząb, a – parafrazując Ignacego Krasickiego - ptak trzymany w politycznej klatce nie wie, co to znaczy dziennikarska wolność, to warto zweryfikować, czym owe elitarne i wąskie gronie jest w rzeczywistości. Skład i liczbę Rady Krajowej określa „Statut PO” w paragrafie 55 i już na dzień dobry nie wydaje się to grono na tyle istotne, by dziobać z tego tytułu jak dzięcioł, piać z zachwytu jak kogut lub obnosić się z piórami jak łazienkowski paf. W jego skład wchodzą posłowie – których jest 203, senatorowie – których jest 62, szefowie regionalnych struktur partii – których jest 16, europarlamentarzyści – w liczbie 22 i już po odjęciu członkostwa Sławomira Nitrasa i Artura Zasady, a także członkowie Zarządu Krajowego – tu raczej pokrywający się z szefami regionów - oraz 120 osób wybieranych przez Zjazd Krajowy. Lekko licząc, elitarne grono do którego trafiła marszałek Polak, to nie jest 120 osób – jak chciałby red. Szpak, ale grubo ponad trzysta pięćdziesiąt osób, po odjęciu funkcji się dublujących, a wszyscy wybrani w sobotę otrzymali jeden z dwóch wyników: 763 lub 764, co nie najlepiej świadczy o partyjnej demokracji. Dziennikarz mógł nie doczytać, ale jedno jest pewne – godzien robotnik zapłaty swojej...
Link do RTV Lubuska: 
http://www.rtvlubuska.pl/programy/lubuski_ring/1657,odcinek-21

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...