Przejdź do głównej zawartości

Tramwaj politycznych emocji już ruszył

Przygotowany na zlecenie władz Gorzowa plan rozwoju transportu publicznego, to dla politycznej opozycji kolejna sposobność do torpedowania działań prezydenta miasta. Inna sprawa, że nie chodzi tu o politykę, ale ogromne pieniądze jakie z budżetu miasta rok do roku wydawane są na kosztowny transport publiczny. Na niespełna rok przed wyborami dyskusja w gronie polityków może być jednak niemożliwa. Stawką są wybory samorządowe w których opozycja szuka argumentów na "nie", a nie na "proponujemy"...

Ekonomii nie zawsze po drodze z polityką, ale trudno sobie wyobrazić, że na kilkanaście miesięcy przed wyborami samorządowymi „polityka” i „ekonomia” się dogadają. Byłoby to możliwe w każdym innym mieście, ale nie takim, gdzie od kilkunastu lat ci sami radni grzeją ławy opozycji. Nawet gdyby chcieli, to już nie potrafią – działając z przyzwyczajenia w duchu „przeciw” lub „odłóżmy to na kiedy indziej”. „My dzisiaj dopłacamy do komunikacji miejskiej już prawie na poziomie dopłat do oświaty i jak tak dalej pójdzie, to za kilka lat będzie to kwota większa.  Niektórym panom radnym, tak zwanym politykom, chodzi jedynie o zdemolowanie miasta i popisywanie się przed mieszkańcami, jak bardzo ich kochają” – uważa prezydent Tadeusz Jędrzejczak. Na kilka dni przed opublikowanie „Planu transportowego” swoją opinię wyrazili politycy. „Wróbelki ćwierkają, że prezydent Jędrzejczak chce spełnić swoje życiowe marzenie i zlikwidować tramwaj na Piaski. Dla mnie osobiście wydaje się to niepokojące ” – skonstatował przewodniczący Klubu Radnych PO Robert Surowiec. Tymczasem świat nie jest czarno- biały, jak to jest w polityce, a plan przewiduje, obok wariantu ograniczenia linii tramwajowych, także wariant ich poważnego rozbudowania. Tym samym pojawia się koncepcja  w której powstałyby – obok już istniejących linii  1,2 i 3 – także nowe trakcje 4,5,6 i 7. Inaczej rzecz ujmując, przygotowana koncepcja podejmuje temat znacznie szerzej i akurat w kwestii rozbudowy sieci tramwajowej zakłada aż 12 wariantów. Wariant rozbudowy zakłada m.in. budowę trakcji przez Park Kopernika, ulicę Piłsudskiego i Czartoryskiego, a dalej w kierunku Szpitala Wojewódzkiego. „Bardzo dobrze, że ten plan mamy i myślę, że tramwaje powinny być tak, gdzie jest na nie zapotrzebowanie, a konieczne są też dodatkowe zakupy w zakresie taboru. Sama koncepcja centrum przesiadkowego wydaje się bardzo sensowna i powinna być zrealizowana już dawno” – to znów opinia wiceprzewodniczącego Rady Miasta i lidera PiS Mirosława Rawy. Nie inaczej rzecz postrzega inny wiceprzewodniczący – Jan Kaczanowski z SLD. „Będzie o czym dyskutować, bo akurat w dziedzinie rozwoju sieci tramwajowej w Gorzowie mamy wieloletnie zaniedbania. Jeśli nie wykorzystamy tu środków unijnych w tym obszarze to my już drugiej i lepszej szansy mieć nie będziemy” – uważa. Wśród propozycji jest oczywiście także wariant likwidacji sieci tramwajowej na Piaski i zastąpienie jej siecią autobusów elektrycznych. Wydaje się więc, że ten pomysł budzi wśród polityków stojących od kilkunastu lat w opozycji do prezydenta Gorzowa najwięcej emocji. Więcej, jest niemal pewne, że właśnie ta kwestia będzie dla radnych dwóch największych partii, które mają chrapkę na fotel Prezydenta Miasta w przyszłorocznych wyborach, orężem w walce z T. Jędrzejczakiem. On sam zdaje się już do tego przywykł i niczego innego nie oczekiwał. „Ja się już niczemu nie dziwię i nie słucham co mówią radni, bo oni nie czytają dokumentów. Obawiam się tego, abyśmy nie wozili w autobusach i tramwajach powietrza. Niech radni demolują dalej miasto, a ja będę o tym mówił publicznie, bo innej rady nie ma” – konstatuje prezydent Jędrzejczak i podaje konkretny przykład dotyczący spółki inwestycyjnej: „Kiedy nie chcieliśmy płacić VAT-u przy inwestycjach w mieście, to radny Surowiec również był przeciwnikiem tego rozwiązania i dlatego niestety płacimy te 23 procent”. Podczas ostatniej Komisji Gospodarki swoje wątpliwości powtórzył przewodniczący Surowiec powtórzył ponownie i uzasadnił je do bólu szczerze: „Bo prezydent będzie chciał wybudować nowy urząd miasta”.

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...