Cel jest
precyzyjnie określony, ale jak to wśród inteligentnych i ambitnych bywa – są jeszcze
„podcele”. Arytmetyka wskazuje, że
organizacja powołana przez lubuskich prezydentów i burmistrzów powinna odnieść
sukces, ale w polityce dwa plus dwa nigdy nie wynosi cztery. Niektórzy
kombinują, a to wywołuje emocje. Kiedy dziennikarze rozumieją tylko trochę, to
wszystko daje mieszankę wybuchową. Tymczasem szef SLD traci grunt pod nogami...
… nie bez sporej radości ze strony „trędowatych” z partii
politycznych, którzy powołanej dzisiaj oficjalnie formule „Lepsze Lubuskie”
życzą jak najgorzej. Platforma Obywatelska – bo na listach formacji znaleźć się
może wiele sierot po niedoszłym przewodnczącym Marcinie Jabłońskim, a także
Sojusz Lewicy Demokratycznej – który swój lubuski bastion utracił już dawno. „To jest sejmik samorządowy i chcemy tam
mieć swoją reprezentację, bo nie idziemy po to by występować przeciw komuś, ale
by działać na rzecz rozwoju województwa” – to opinia prezydenta Nowej Soli Wadima Tyszkiewicza. Bardziej
radykalnie wypowiada się prezydent Zielonej Góry i były członek SLD Janusz
Kubicki, który nie pozostawia wątpliwości, że nie chce uczestniczyć w
przedsięwzięciu o charakterze partyjnym. „Jeśli
ktoś chce z nami iść, to proszę bardzo, ale legitymację zostaw w biurze i
pożegnaj się z partią” – uważa prezydent Zielonej Góry. „To zbiór ludzi, który nie będzie miał tych
samych celów, idei oraz programu. Nie wróżę im dobrze i tego, że ten ruch
będzie miał swój finalny koniec” – uważa przewodniczący lubuskich struktur
SLD Bogusław Wontor. Trudno się z nim
nie zgodzić, bo nieobecność w Zielonej Górze prezydenta Gorzowa Tadeusza Jędrzejczaka, to nie tylko
mnogość obowiązków, lecz także reakcja na niezrozumiałe zachowanie prezydenta
Nowej Soli, burmistrza Gubina Bartłomieja
Bartczaka oraz burmistrza Krosna Odrzańskiego Marka Cebuli, którzy nie dalej jak tydzień temu – mimo podnoszonych
haseł antypartyjnych – uczestniczyli w konwencji regionalnej byłego ministra Jarosława Gowina „Godzina dla Polski”.
Odbyła się ona w Gubinie, a szefem nowej formacji został europoseł Arur Zasada. „Tyszkiewicz to stary gracz i zrobi wiele, aby być w centrum uwagi, ale
czy myśli w kategoriach całego regionu, to należy nad tym dyskutować. Inni
czują się zmarginalizowani przez PO i szukają miejsca” – mówi bliski
współpracownik prezydenta J. Kubickiego. Prezydent Gorzowa T.Jędrzejczak sprawy
komentować nie chce, ale nie jest tajemnicą iż przedsięwzięciu patronuje, chciałby
większego wpływu samorządowców na Sejmik Wojewódzki, ale jest zaniepokojony
nadaktywnością partyjną kolegów z Gubina i Nowej Soli. Dlaczego „Lepsze
Lubuskie” wystartowało dzisiaj i tak niespodziewanie ? „To ostatni moment na to, by ambitni samorządowcy nie zostali skaperowani
przez partie. Jak będą pewni inicjatywy i swojej pozycji, to mocno się
zaangażują” – mówi jeden z wójtów. Jeśli chodzi o Gorzów, to zaangażowanie
się w przedsięwzięcie prezydenta Jędrzejczaka oraz kilku innych samorządowców,
może przynieść miastu i regionowi same korzyści. Do wzięcia jest aż 7 mandatów
i gdyby na listach „Lepsze Lubuskie” znaleźli się obok prezydenta Gorzowa,
także włodarze Kostrzyna, Deszczna, Bogdańca, Lubiszyna, Santoka, Kłodawy i
Dobiegniewa, to komitet mógłby wziąć wszystko. Wiadomo, że mandat łapie lider
lub ktoś jeszcze, a reszta to „statyści”.
Tutaj jest inaczej, a samorządowcy sami godzą się na pozycję statystów, którzy
oddadzą mandat następnym. Sukces murowany i zawiera w sobie dwie wartości:
włodarze, którzy się nie dostaną mają pewność mandatu w sejmiku, a „statyści” to osoby które zdobędą nie 100
i 200 głosów, ale znacznie więcej. „Może
zabraknąć rezerwowych, gdy prezydenci i burmistrzowie ponownie zostaną wybrani”
– żartuje, ale na poważnie, jeden z samorządowców z powiatu
międzyrzeckiego. Jeśli więc przewodniczącemu Wontorowi, aktywnemu ostatnio w
Gorzowie w kontekście wyborów samorządowych – bo SLD może nie zdobyć tutaj
żadnego mandatu wojewódzkiego - nie uda się działaczy skłócić, a reszta nie
zostanie podkupiona przez Platformę Obywatelską, to po raz pierwszy samorząd
będzie samorządowy. Trudne, bo czaruje nawet prezydenta Gorzowa, ale stawka jest duża: dać się oczarować taniemu działaczowi ZSMP, czy zdobyć wpływ na samorząd wojewódzki. Inna sprawa, że niektórzy mierzą wyżej, choć do wyborów
samorządowych na ich lojalność nie może liczyć ani Donald Tusk, ani J. Gowin. Warto, by tym razem samorządowcy
utrzymali fason i wyautowali partie polityczne, a Wontora tym bardziej - on wie, że "Lepsze Lubuskie" to jego przegrana i odesłanie do tego czym nigdy się w życiu jeszcze nie zajmował: zwykłej pracy gdzieś tam ...