Przejdź do głównej zawartości

Ważny dla Platformy awans Tomasza Możejki !

Dziennik „Fakt” nie pierwszy raz obnaża knajackie praktyki w lubuskiej Platformie Obywatelskiej, która rozgrabia powierzoną jej kilka lat temu Polskę – tak na szczeblu krajowym, jak też regionalnym. Tendencja raczej nie do odwrócenia – chyba, że prokuratorzy i sędziowie poczują iż zmiany w partyjnych sondażach, to nie żart. Aż strach pomyśleć,  ile osób straciłoby pracę w urzędach miejskich Gorzowa i Zielonej Góry, gdyby PO dorwała się do władzy…

To duży sukces przewodniczącego Tomasza Możejki, bo w kategorii największego
politycznego cwaniaka dorównuje mu tylko poseł Bożenna Bukiewicz. Biorąc pod
uwagę fakt, że grają w jednej drużynie - sukcesem musi się jednak podzielić ...
Tym razem do pierwszej ligi ogólnopolskich mediów awansował – zresztą nie pierwszy i na własne życzenie w roli „Czarnego Jasia” - szef lubuskiej Agencji Nieruchomości Rolnych Tomasz Możejko, który jest też przewodniczącym Sejmiku Województwa Lubuskiego. W tekście pt. „Cwani rządzą Polską” dziennikarze nie pozostawiają wątpliwości, że T. Możejko to przykład najgorszych z możliwych praktyk zawłaszczania państwa przez partie i polityczne koterie. „Jako dyrektor ANR zarabia 20 tysięcy złotych miesięcznie. Wygrał konkurs na to stanowisko, chociaż komisja rekrutacyjna uznała, że nie ma kwalifikacji” – czytamy w dzisiejszym „Fakcie”. W krótkim tekście gazeta nawiązuje również do nepotyzmu, którego przykładem jest zatrudnienie w kierowanej przez Możejko agencji, męża przewodniczącej PO Bożenny Bukiewicz. „Zaufany człowiek poseł Bożenny Bukiewicz. Znalazł pracę jej mężowi w ANR. Ostatnio miał rozdawać działki działaczom PO” – piszą dziennikarze. Nie ma chyba innych tak „popularnych” polityków z województwa lubuskiego, którzy w prasie bulwarowej, pojawialiby się z taką regularnością i zawsze w kontekście uprawiania prywaty oraz nepotyzmu. Najwidoczniej przeszkadza to tylko opozycji, bo z „platformersów” zaprotestowała dotychczas tylko poseł Bożena Sławiak. A reszta ? Ręka rękę myje – świnia świni koryta nie zazdrości…

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...