To dobra wiadomość dla bohatera „Afery
Surmacza” – bo ma powody do świętowania, ale bardzo zła dla zwykłych
śmiertelników. Znany polityk z dużego ugrupowania politycznego może liczyć na
przychylność strachliwej i koniunkturalnej prokuratury, ale już każdy inny w
podobnej sytuacji powinien się liczyć co najmniej z grzywną. Inaczej rzecz
ujmując – polityk ma powody do radości, jego konkurenci muszą mieć poważnego „kaca”,
a budżet miejskiej jednostki jest w plecy…
Prokuratorzy w Koszalinie
umorzyli postępowanie w związku z podejrzeniem wyłudzenia przez byłego
wiceministra w rządzie Prawa i Sprawiedliwości Marka Surmacza, korzyści majątkowych poprzez wynajmowanie od miasta
po preferencyjnych warunkach nieruchomości. Polityk wynajmował je, nie mając do
tego prawa, gdyż partia na którą się powoływał od 10 lat nie istniała, a mimo
tego - ten nie poinformował o tym Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej i należności
uiszczał z prywatnego konta. „Czyny
opisane w zawiadomieniu nie spełniały znamion przestępstwa” – napisali prokuratorzy
w postanowieniu o umorzeniu postępowania.
Dlaczego tak się stało ? Prokuratorzy, to zwykli urzędnicy – najczęściej tacy,
którym nie udało się dostać do Palestry – a w przypadku polityków głównych
partii niemal zawsze zachowują się podobnie: umorzenie to sposób na uniknięcie
w przyszłości problemów. „Prawo to jest
matematyka i oczywiście jestem zdziwiony na jakich przesłankach prokuratura
oparła swoją decyzję, bo dla mnie jest to niespodzianką” –powiedział NW sradny i szef
gorzowskiego SLD Marcin Kurczyna. Nie inaczej reaguje lider gorzowskiej Platformy Obywatelskiej Robert Surowiec. "Nie jestem sędzią w tej sprawie, ale nie ukrywam zdziwienia, bo pewne rzeczy były oczywiste. Najwidoczniej nie dla prokuratorów" - powiedział Nad Wartą. Bez
względu na decyzję prokuratury, wiadomo, że Urząd Miasta wystąpi przeciwko
Markowi Surmaczowi do sądu z pozwem
cywilnym o zapłatę, bo uzyskał korzyści do której nie miał prawa. Może jest sporo racji w twierdzeniu adwokata i polityka M. Kurczyny, że "prawo to matematyka", ale więcej w nim statystyki, a tą - jak wiadomo - udowodnić można wszystko. Dosłownie wszystko - nawet to, że ktoś wynajmował nieruchomość na partię, która nie istniała - uzyskując z tego tytułu preferencyjne warunki - a następnie udawał iż nie wie o co chodzi.