Przejdź do głównej zawartości

Monty Python po gorzowsku

Te dyskusje i wynurzenia są jak sikanie w portki: grzeją tylko sikających. Choć media ogłosiły powrót grupy „Monty Pythona” - będzie to utrudnione. Nieoczekiwanie urosła im konkurencja i choć mówią o rzeczach poważnych, jest dokładnie tak jak w pythonowskim „Żywocie Briana”. Trawestując jeden tylko dialog o ukrzyżowanku: „Partyjka jakaś lub stowarzyszonko ?". "Jeśli Twój Ruch to na lewo, Europa Plus prosto, a Tylko Gorzów na prawo"...
Zapewne dla wielu mieszkańców Gorzowa konstatacja: „Ja się nazywam Jacek Bachalski”, była na początku audycji niezbędna, a reszta to już kopia tego, co od lat z sukcesem robią poseł Krystyna Sibińska oraz przewodniczący gorzowskich samorządowców PO Robert Surowiec w programie „Gorzowski bohater”. Z jedną wszakże różnicą - ci ostatni mogą zaprosić do audycji kogokolwiek zechcą, a były kandydat jest ograniczony do eksposła Jana Kochanowskiego lub uznanego mecenasa i radnego Jerzego Synowca. Konfiguracja dowolna: mogą wystąpić w programie „Tylko o Gorzowie” razem, osobno, naprzemiennie, siedzieć po prawej lub lewej stronie prowadzącego, ale także wystąpić pod jego innym sztandarem: Europy Plus, Ruchu Palikota, Stronnictwa Demokratycznego, Twojego Ruchu lub kandydata na włodarza jednego z polskich miast. „Coraz więcej miast jest zarządzanych w Polsce bez udziału polityków partyjnych i wcale na tym źle nie wychodzi. Czy nie przyszedł czas, aby również w Gorzowie odsunąć partyjnych działaczy od wpływu na miasto, bo Gorzów wcale na tym dobrze nie wychodzi?” – zagaił red. Bachalski, który już za tydzień zamierza stanąć na czele lubuskich struktur Twojego Ruchu. Szefem Europy Plus jest od miesięcy, a z kierowania poznańskimi strukturami Stronnictwa Demokratycznego nie zdążył nawet zrezygnować – wystarczy w Google wpisać słowa kluczowe: „Stronnictwo Demokratyczne Poznań Przewodniczący”. Trudno odmówić ciekawych i celnych uwag posłowi Kochanowskiemu, który na samorządzie zna się jak mało kto, a na karykaturalnego przeciwnika partii nie próbuje się nawet kreować: należał i należy, z sukcesami kierował lewicą w województwie lubuskim, a jeśli będzie chciał zrobić karierę – to na pewno nie dzięki demagogicznym hasłom apartyjności. „Szansą są okręgi jednomandatowe, bo wtedy do samorządu będą mogli się dostać ludzie z dorobkiem i doświadczeniem. Nawet partiom będzie zależało na tym, aby na listach byli jej najlepsi przedstawiciele, bo w przeciwnym razie nie będą mieli żadnych szans” – mówił b. lider lubuskiego Sojuszu Lewicy Demokratycznej, a na co dzień robiący za tłumy wspierające kandydaturę J. Bachalskiego. Przewodniczący wielu organizacji i redaktor w jednej osobie nie mógł się czuć zadowolony, a jego retoryki nie podchwycił nawet niezależny zawodowo, finansowo i politycznie mec. Synowiec. Jak przystało na człowieka rozsądnego – choć tej przypadłości nie można odmówić również J. Bachalskiemu - powiedział rzeczy, którym zaprzeczyć nie można, ale w jego ustach są po prostu autentyczne. „Partie w Sejmie i Senacie tak, ale w miastach nie powinny mieć one wielkiego znaczenia, a najlepiej żadnego. Po co nam problem religii w szkołach, antykoncepcji, aborcji i Smoleńska tutaj na dole w mieście. Mam prywatne hasło: zrobię wszystko by moja 16 letnia córka chciał po studiach wrócić do Gorzowa” – mówił radny Synowiec. Tyle konstatacji i tego co ciekawe, bo reszta to „wrestling” – a więc udawane walki bez ciosów, albo po prostu „sex telefon” – można sobie przyjemnie pogadać, ale i tak wiadomo, że to lipa. „Dlaczego media nie interesują się poglądami bezpartyjnego Jurka Surowca, a bardziej ich interesują opinie prominentnego działacza PiS Marka Surmacza?” – zagrzewał do walki red. J. Bachalski. Odpowiedział mu kolega z lewicy: „Bo są zorganizowane i mają siłę oddziaływania”. Redaktor jednak nie ustępował i dalej – mimo braku stosownej aplikacji – występował w roli adwokata osoby, która sama poradziłaby sobie bez problemu. „Dlaczego do programów telewizyjnych zapraszani są przedstawiciele partii, a nie społeczeństwa, jak Jurek Synowiec?” – perorował. Nie dalej jak wczoraj żyjący jeszcze członkowie grupy Monty Pythona ogłosili w BBC, że zamierzają wrócić na ekrany telewizji. Jeśli za sprawą Nad Wartą łowcy talentów dowiedzą się o „Rozmowach Tylko o Gorzowie”, powrót sławnej grupy kabaretowej będzie utrudniony. Minęły 44 lata i wyrosła im konkurencja. "To jest patologia" - skonstatował na koniec Bachalski, stawiając dziennikarzom zarzut, że zapraszają polityków, a nie jego. Zapomniał dodać, że w jego medium na Władysława Komarnickiego zapis skutecznie obowiązuje już od dwóch lat. Przygadał więc kocioł garnkowi...


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...