Przejdź do głównej zawartości

Czy "Hetman" pokona "Carycę" i poskromi "Konia Trojańskiego" ?

Przemieszczanie się partyjnych wojsk widać gołym okiem – „Caryca” liczy szable i rozmawia nawet na terytorium wroga, „Hetman” podkupuje kolejne chorągwie na południu, a mniej znani „Dowódcy” liczą się z tym, że w chwili impasu, to właśnie któryś z nich stanie na czele wszystkich. Jest też miejsce dla „Konia Trojańskiego”, bo ten jest głodny stanowisk, wpływów i poparcia…

Czy dojadą do mety jako zwycięzcy ? Wojewoda może im pomóc, ale na ostatniej
prostej, to od Jabłońskiego i Sługockiego będzie zależało zwycięstwo
nad siłami "Mordoru"... (Fot. W. Sługocki)
Od soboty walka o władzę w partii na szczeblu regionalnym rozpoczęła się na całego. Zgodnie z przewidywaniami, niedzielna Konwencja Platformy Obywatelskiej nie kończy bratobójczej walki w partii, ale dopiero ją rozpoczyna. Starcie premiera Donalda Tuska z byłym ministrem sprawiedliwości Jarosławem Gowinem będzie formalnością i niewinną wymianą ciosów. Prawdziwe bitwy odbędą się w regionach, a w województwie lubuskim może być ona jedną z najkrwawszych. Zgodnie z uchwałą PO, już 1 września rozpoczną się wybory w kołach, a następnie strukturach powiatowych i regionalnych. Wszystko ma się zakończyć do 27 października i wtedy będzie już wiadomo, czy dotychczasowa przewodnicząca PO Bożenna Bukiewicz będzie rządzić partią dalej, czy też odda jej stery komuś innemu. „Ciągnie nas w dół i jeśli chcemy rządzić w województwie dalej, to oczywistym jest, że zmiana musi nastąpić” – mówi NW polityk i członek władz regionalnych PO. Nie potrzeba bitewnych „zwiadowców”, by stwierdzić iż chętny jest jeden i kompromisów w jego przypadku raczej nie będzie, bo wielokrotnie przekonał się na własnej skórze, że poseł Bukiewicz i marszałek Elżbieta Polak rannych nie biorą, ale chętnie ich dobijają. Co nie znaczy, że w przypadku ekswojewody Marcina Jabłońskiego to się udało, bo obecny wiceminister wrócił, czaruje działaczy od Żagania, przez Krosno Odrzańskie, a na Gubinie i Drezdenku kończąc. „Widać, że Marcin bardzo chce się odegrać i kierowanie partią w regionie, to na najbliższy okres dla niego najważniejszy cel” – mówi działacz PO Zielonej Góry, który osobiście mocno kibicuje byłemu wojewodzie. Podobnych jemu jest bardzo wiele, bo w partii powszechne jest oczekiwanie zmian, ale przeforsowanie Jabłońskiego może być trudne. „Jest z nim pewien problem, bo jest szanowany i lubiany jako wizytówka naszej partii, ale też znany ze swojego stylu bycia. Bożenna już dziś straszy wszystkich dookoła, że gdyby wybory wygrał Jabłoński, to powycina wszystkich w pień” – to oczywiście opinie przejaskrawione, ale im bliżej partyjnych wyborów, tym będą w gminnych i powiatowych strukturach powszechniejsze. Ludzie boją się, że M. Jabłoński będzie zbyt „propółnocny” i to może mu zaszkodzić. Co prawda pomaga mu coraz bardziej popularny w szeregach partii i świetnie radzący sobie w roli „wojewody wszystkich Lubuszan” Jerzy Ostrouch, dzięki któremu ambitny wiceminister podbija na południu nowe „terytoria”, ale w momencie decydującego starcia może to zostać wykorzystane przeciwko niemu. „Wtedy padną hasła <Mają wojewodę bez konsultacji z partią, a teraz jeszcze chcą władzy w partii?> i Bożenna skrupulatnie to wszystkim wytłumaczy” – snuje wizje na najbliższą przyszłość radny wojewódzki PO. W tym momencie złotym środkiem może być były wiceminister rozwoju regionalnego, a dziś poseł Waldemar Sługocki. Obaj mają doskonałe kompetencje merytoryczne, doświadczenie administracyjne i rządowe, ale to Sługocki może być bardziej „zjadliwy” dla działaczy z południa i do zaakceptowania dla tych z północy. „Chociaż problemem Marcina i Waldka jest brak doświadczenia w pracy stricte partyjnej, gdzie trzeba zakładać koła, jeździć na nudne imprezy i załatwiać tak prozaiczne sprawy, że mogą na nie spoglądać z obrzydzeniem” – mówi polityk PO. Tymczasem poseł Bukiewicz nie pozostaje bez szans, a wszystkie zabiegi Jabłońskiego mogą spalić na panewce, gdy wprowadzi do gry przysłowiowego „Konia Trojańskiego” z północy. Pierwsze ruchy już wykonała i w zeszłym tygodniu odbyło się w gorzowskiej „Gracji” spotkanie władz partii poszerzone o gorzowskich radnych. „Niby współpracujemy, nie ma już tej zadry i emocji co dwa lata temu przed wyborami parlamentarnymi, ale pewności co do lojalności niektórych osób nie mam, bo kto raz zachował się nielojalnie, to bez skrupułów uczyni to drugi raz” – mówi gorzowski polityk, odnosząc się do osławionej już trójcy zdolnych i ambitnych działaczy gorzowskiej PO: Krystyny Sibińskiej, Roberta Surowca i Jerzego Sobolewskiego. Pewne jest jedno, że: jeśli wojewoda J. Ostrouch nie da temu środowisku – bo przecież to nie są tylko te trzy osoby – poczucia współuczestnictwa w projekcie rządzenia, to może się okazać iż będą grali do innej bramki niż jego poprzednik. Inna sprawa, że nowe kierownictwo partii, to złe czasy dla marszałek Polak, a przecież stoją za nią dziesiątki zatrudnionych w administracji urzędników oraz ich rodzin, którzy też są członkami PO. Zmiana może wcale nie być taka prosta…

Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Znamy Jerzego i Annę, a teraz jest także Helenka Synowiec

Dzieci z polityką nic wspólnego nie mają, ale gdy w rodzinie wybitnych prawników i znanych polityków pojawia się piękna córka, nie jest to temat obojętny nad Wartą dla nikogo. Mecenas Synowiec ma powody do radości, jego urocza żona i matka Anna jeszcze więcej, a mieszkańcy Gorzowa powinni mieć nadzieję, że za kilkanaście lat, także ich córka mocno dotknie Gorzów swoją obecnością... ...bo choć dzisiaj Helenka Synowiec jest jeszcze osobą nieznaną, to za kilka lat będzie bardzo obserwowaną. Jednych takie podejście irytuje, ale ponad wszelką watpliwość w Gorzowie nikt z nazwiskiem „Synowiec”, nie może być kimś przeciętnym. „ Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny córeczkę Helenkę – gorzowiankę, która urodziła się 11.10.2016 r, o godz. 8:35 ” – ogłosiła na portalu społecznościowym Anna Synowiec . Ktoś powie, że to nie temat, ale to jest właśnie temat, gdyż nikt z bohaterów nie jest przeciętny: ani ojciec, ani matka, ani nawet córka.          ...