Przejdź do głównej zawartości

Sędzia Porwich sądzi wszystkich, ale nie patrzy w lustro...

Pusta beczka wydaje dźwięki znacznie bardziej doniosłe niż ta pełna. Ludzie z kompleksami oraz intelektualnym deficytem, leczą to słowotokiem. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie dotyczyło osób udających mądrych i oddanych Polsce, a w rzeczywistości spoglądających tylko i jedynie na portfel. Co wtedy ? Najlepiej znaleźć i wydać wyrok w sprawie kogoś innego…
Ocena jest jedna: kompromitacja! Wydał wyrok zanim sędzia ubrał togę...
Takiej bezczelności nie zaprezentował jeszcze nikt, a nawet jeśli ktoś taki był, to nie uczyniła tego osoba o tak wątłej reputacji politycznej – dosłownie „Bez Granic”. Przewodniczący gorzowskiej „Solidarności” Jarosław Porwich, wydał wyrok na prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka szybciej niż sędzia Janusz Jaromin, a uczynił to o 8.15 w Radiu Zachód, choć ostateczny werdykt został ogłoszony dopiero o 13-ej.  Czas i miejsce kompromitacji – 13 czerwca 2013 roku, siedziba Radia Zachód. Główny bohater – osoba bez zawodowego doświadczenia, ale wybitny działacz związkowy, a ostatnio przewodniczący Zarządu Regionu Gorzowskiego NSZZ „Solidarność”. Temat – wyrok w sprawie tzw. „afery budowlanej”. „Po dziesięciu latach usłyszymy werdykt, tak naprawdę wyrok prawomocny, który zmieni krajobraz polityczny. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że będzie to wyrok skazujący”- powiedział w rozgłośni J. Porwich, który udawał nie tylko sędziego, ale nawet „Boga”: skazywał, uniewinniał i uzasadniał, a to nie podobało się nawet prowadzącemu audycję Danielowi Rutkowskiemu. „Ja konsultowałem się z osobami, które mają większą wiedzę prawną na ten temat i one chóralnie twierdzą, że dzisiaj zapadnie wyrok skazujący w sprawie prezydenta Jędrzejczaka i potwierdzający w pewnym sensie ten wyrok, który zapadł w niższej instancji” – opowiadał dyrdymały Porwich, który był „przed” lub „po”… głębokich przemyśleniach. „Nie daje pan szansy sędziemu dzisiaj?” – indagował red. Rutkowski, ale Porwich wiedział swoje i brnął tam, gdzie jego egzystencjalna kalkulacja nakazywała mu udawać iż coś wie, a przy tym próbował pozostawić nutę niepewności. „Sędzia, sędzia, sędzia też zapewne podjął już decyzję stosowną, tak więc usłyszymy ją dzisiaj o 13-ej. W każdym razie dobrze się stało, dobrze się stanie dla mieszkańców miasta i samego prezydenta Jędrzejczaka, że ta długa i wieloletnia droga w końcu się zakończy” – powiedział. Dziś powinien wiedzieć, że nie warto skazywać, gdy samemu skorzystało się z prawa etycznej łaski lub zaniechania oceny niektórych spraw ...

Popularne posty z tego bloga

Error. Rzecz o polityce

Rozważając temat polskiej polityki i zachodzących w niej procesów, razem z moim rozmówcą, z wykształcenia informatykiem, zwróciłem uwagę na pewne analogie do działania komputera. W obu przypadkach kluczowym zjawiskiem jest proces. Zarówno w funkcjonowaniu polityki, jak i w systemie komputerowym, procesy są niezmiernie liczne. Procesor nie obsługuje ich jednocześnie, ale przełącza się z procesu na proces, co pozwala na skoordynowanie działań i umożliwia użytkownikowi wykonywanie określonych zadań. W polityce, rolę procesora pełnią politycy, a użytkownikami są obywatele. To oni w wyborach przekazują władzę politykom, aby w określonych procesach, wykonywali powierzone im zadania. Mój rozmówca, informatyk, zwrócił uwagę na fakt, że oprócz procesora, kluczowym elementem w komputerze jest system operacyjny. Dzięki niemu możemy realizować bieżącą kontrolę nad procesami. Jest dla komputera tym, czym dyrygent dla orkiestry: ustala tempo i harmonię między różnymi instrumentami. W komputerze, s...

Hardcorowo w Fabryczna 19

To rozmowa dla ludzi o mocnych nerwach: nie ma w niej żadnej struktury i tego wszystkiego, co w normalnych wywiadach być powinno. Poza dyskusją, tu nic nie było udawane, a całość,  to prawdziwa uczta dla ludzi potrafiących zachować dystans. Odczujecie smak ironii, usłyszycie dźwięk śmiechu, zobaczysz błyskotliwe spojrzenia. Ta rozmowa jest symfonią różnorodności, humoru i inteligencji. Ale uwaga! Nie wszyscy powinni to oglądać... Nazwisk nie wymienię...

Co łączy kapitana Schettino z prezesem Bednarkiem?

Francesco Schettino , to kapitan włoskiego wycieczkowca Costa Concordia. Zasłynął tym, że tuż po uderzeniu przez statek w podmorskie skały, zamiast czynnie uczestniczyć w akcji ratowniczej, postanowił go opuścić jako jeden z pierwszych. Choć nie to było jego największą przewiną, ta właśnie sytuacja sprawiła, że w powszechnej opinii określany jest mianem antybohatera. Nie mnie jednego razi postawa prezesa publicznego Radia Zachód, Piotra Bednarka . Choć nie ciążą na nim żadne zarzuty o charakterze prawnym, jak to miało miejsce w przypadku kapitana Schetino, głosy z wewnątrz spółki pozwalają doszukiwać się analogii. Tak Schetino, jak też Bednarek, nie zdali egzaminu w decydującym momencie. Potwierdza się reguła, że wielkość osoby, jego kwalifikacje i umiejętności, a także predyspozycje do zajmowania określonych stanowisk, weryfikowane są w chwilach próby. Można przez całe życie ślizgać się i wykonywać gesty, które sprawiają, że jest się lubianym. Można też robić odwrotnie, wiecznie sta...