Przejdź do głównej zawartości

Ogólnopolski dziennik na tropie wydatków lubuskiej PO. To dopiero początek...

Czasy nasiadówek w siedzibach partii skończyły się już dawno, a że politycy Platformy przyzwyczajeni są do luksusów, to odbywają je w restauracjach. Pozostawiając przy tym całkiem spore rachunki - ogólnopolski dziennik wymienia tylko jeden z zielonogórskiej restauracji „Crassaforte”, ale jest znacznie więcej…

Każdy poseł, urzędnik - od wójta po marszałka - radny i prezes spółki z nadania
Platformy Obywatelskiej wpłaca na konto partii darowiznę od 900 do 3000 zł.
Emerycie należący do PO jedzą paluszki, a elita kawior i zupę szparagową...
Wcześniejsze informacje Nad Wartą o nasiadówkach w restauracjach w Świebodzinie, czy ostatnio w gorzowskiej „Gracji” – to były posiedzenia Zarządu Regionu PO - należy uzupełnić o kolejną imprezę. „Dziennik Gazeta Prawna” , a także „Super Express” donoszą  o fakturze lubuskich struktur PO na kwotę prawie 6 tysięcy złotych, a rzecz dotyczy styczniowej imprezy w zielonogórskiej restauracji „Crassaforte” (5 800 zł). „Nie udzielamy informacji na temat naszych klientów, a tym bardziej menu, które im serwowaliśmy” – poinformowała grzecznie pracownica lokalu. Bardziej rozmowni są działacze partii. „A co w tym dziwnego ? Takich restauracyjnych spotkań za partyjne było sporo w ostatnim kwartale” – mówi działacz jednego z zielonogórskich kół, który z oczywistych względów chce pozostać anonimowy.  Czy uczestniczą w nich również politycy z Gorzowa ? „W tej konkretnej restauracji nie byłem, ale w innych owszem” – odpowiada jeden polityk i samorządowiec, który bardzo chciałby zobaczyć partyjne faktury, ale wie iż to nierealne, ale możliwe – członkiem partyjnej komisji rewizyjnej jest mieszkaniec Gorzowa, a na co dzień doradca wojewody Stefan Mocek. „To nie robota dla niego, bo jest za spokojny i delikatny” – mówi działacz. Z innych źródeł udało się jednak dowiedzieć, że w 2012 roku z partyjnych pieniędzy lubuskiej PO opłacono 14 faktur z restauracji na łączną kwotę ponad 17 tysięcy złotych. „W sumie to przecież nie jest dużo” – mówi informator NW.  A jak to wygląda w innych partiach ? „My nie robimy spotkań w restauracjach, bo ledwo na czynsz nam starcza. Jeśli coś kupimy to wodę i ciasteczka dla członków” – mówi lider gorzowskiego PiS-u Sebastian Pieńkowski. Podobnie w Sojuszu Lewicy Demokratycznej. „Na ostatnie spotkanie władz partii, gdy w Gorzowie był przewodniczący Wontor, to paluszki i ciastka kupowałem z własnych pieniędzy. Nie stać nas na kolacje i imprezy w lokalach, a jeśli gdzieś idziemy, to każdy płaci za siebie i to jest zdrowe” – mówi rzecznik SLD Mariusz Domaradzki. Przywilej do korzystania z restauracji w ramach pełnionego urzędu na koszt podatników mógłby mieć Prezydent Miasta, gdy zaprasza kogoś na nieformalny obiad lub kolację, ale i on jest tutaj konserwatywny – nie ma biznesowej karty ani specjalnego funduszu. „Kiedy zapraszam marszałek czy jednego lub drugiego polityka na nieformalne spotkanie, to nawet do głowy by mi nie przyszło, aby płacić za to z miejskich pieniędzy. Inaczej zostałem wychowany i uważam to za nieporozumienie, co dzieje się z partyjnymi pieniędzmi” – mówi NW prezydent Tadeusz Jędrzejczak. Nic dodać i nic ująć, ale można sobie wyobrazić co by się działo, gdyby w fotelu T. Jędrzejczaka siedział lub siedziała…

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...