Przejdź do głównej zawartości

Więcej szacunku dla wicemarszałka Krenia !

Partia może dać stanowisko, ale nie zbuduje autorytetu. Jeden ma poparcie PSL-u - lecz nie cieszy się sympatią opiniotwórczych środowisk. Drugi jest poniżany przez szefową – ale cieszy się uznaniem niemal wszystkich. Wnioski są oczywiste: lepiej posiadać mniej władzy, ale więcej szacunku…
Marszałek zmienić się już nie da, ale dziewczynki z Gabinetu Marszałek
- te wszystkie nieudane dziennikarki i wiejskie działaczki - powinny wie-
dzieć, że temu człowiekowi należy się szacunek nie tylko ze względu na funkcję,
 ale także ze względu na doświadczenie, wiedzę i wiek. 
Myli się ten, kto twierdzi iż reprezentantem północnej części regionu we władzach województwa  jest PSL-owski wicemarszałek Maciej Szykuła. Przykłady ? Pierwszy z brzegu, który nie pozostawia wątpliwości. „Pan jest przedstawicielem Gorzowa u <Falubazów>, aby nas za bardzo nie krzywdzili, tak ?” – dopytywał rok temu M. Szykułę redaktor Roman Błaszczak w audycji „Fabryczna 19”, ale ten – jak przystało na serwilistycznego ludowca – wolał się nie wychylać: „Jestem członkiem Zarządu Województwa, mieszkającym w Gorzowie. Reprezentuję całe województwo, a nie tylko Gorzów(…). Macie tendencję do postrzegania województwa przez dawne podziały”. Wypisz wymaluj – powiedzieć tyle, by pozostać w mieście „swoim” i nie podpaść w Zielonej Górze. Gdyby podzielić wojewódzkich decydentów na tych, którzy w Gorzowie się lansują i tych, którzy darzą tą część regionu sympatią, to – może z przejaskrawieniem – wielu politycznym środowiskom bliżej do wicemarszałka Romualda Krenia niż do M. Szykuły. „Był kimś oryginalnym i ciekawym jako szef <budowlanki>, ale później jako polityk, to już tylko dostosowywał się do otoczenia” – mówi polityk miejskiego PSL-u. Inaczej niż szanowany za erudycję, stonowanie, sytuacyjny dowcip oraz bezpośredniość, wicemarszałek R. Kreń. Nie ma chyba polityka, który w Gorzowie miałby tak wysokie notowania w środowiskach politycznych – od lewicy, przez prawicę, związki zawodowe, a na wojewodzie i prezydencie kończąc. „Problemem jest to, że jak zbyt długo z kimś rozmawia, to podchodzi jeden z tych jego <ogonków> i udziela mu reprymendy, że <Pani Marszałek nie życzy sobie takich rozmów>” – mówi urzędnik, który w LUW był takich sytuacji świadkiem. Sam zainteresowany na rozmowę namówić się nie da, ale chętnie piszą i mówią o nim urzędnicy Urzędu Marszałkowskiego. „To najbardziej ludzka i taka mądra postać, zapali z nami, zapyta o zdrowie, ale i udzieli reprymendy” – mówi urzędniczka jednego z departamentów UM. Co ważne – w Gorzowie, najczęściej nieoficjalnie, spotkał się już z nim niemal każdy polityk i każdy zastrzega również: „Żeby tylko pochwałami nie zrobić mu krzywdy”. Krzywdę zrobiła mu we wtorek w Gorzowie marszałek Elżbieta Polak, która potraktowała swojego współpracownika jak pionka i przedmiot, ale jedno jest pewne – sympatii sobie tym nie przysporzyła i sprawę żywo komentowali po jej wyjeździe nawet ci, którzy siedzieli obok niej. Dziennikarze zaś szczególnie. „Małomicka słoma z butów” – to tylko jeden z komentarzy po którym wicemarszałek jest jeszcze bardziej ludzki, a marszałek - pozostała tam gdzie była. Warto nad sobą pracować...

Popularne posty z tego bloga

Error. Rzecz o polityce

Rozważając temat polskiej polityki i zachodzących w niej procesów, razem z moim rozmówcą, z wykształcenia informatykiem, zwróciłem uwagę na pewne analogie do działania komputera. W obu przypadkach kluczowym zjawiskiem jest proces. Zarówno w funkcjonowaniu polityki, jak i w systemie komputerowym, procesy są niezmiernie liczne. Procesor nie obsługuje ich jednocześnie, ale przełącza się z procesu na proces, co pozwala na skoordynowanie działań i umożliwia użytkownikowi wykonywanie określonych zadań. W polityce, rolę procesora pełnią politycy, a użytkownikami są obywatele. To oni w wyborach przekazują władzę politykom, aby w określonych procesach, wykonywali powierzone im zadania. Mój rozmówca, informatyk, zwrócił uwagę na fakt, że oprócz procesora, kluczowym elementem w komputerze jest system operacyjny. Dzięki niemu możemy realizować bieżącą kontrolę nad procesami. Jest dla komputera tym, czym dyrygent dla orkiestry: ustala tempo i harmonię między różnymi instrumentami. W komputerze, s...

Hardcorowo w Fabryczna 19

To rozmowa dla ludzi o mocnych nerwach: nie ma w niej żadnej struktury i tego wszystkiego, co w normalnych wywiadach być powinno. Poza dyskusją, tu nic nie było udawane, a całość,  to prawdziwa uczta dla ludzi potrafiących zachować dystans. Odczujecie smak ironii, usłyszycie dźwięk śmiechu, zobaczysz błyskotliwe spojrzenia. Ta rozmowa jest symfonią różnorodności, humoru i inteligencji. Ale uwaga! Nie wszyscy powinni to oglądać... Nazwisk nie wymienię...

Co łączy kapitana Schettino z prezesem Bednarkiem?

Francesco Schettino , to kapitan włoskiego wycieczkowca Costa Concordia. Zasłynął tym, że tuż po uderzeniu przez statek w podmorskie skały, zamiast czynnie uczestniczyć w akcji ratowniczej, postanowił go opuścić jako jeden z pierwszych. Choć nie to było jego największą przewiną, ta właśnie sytuacja sprawiła, że w powszechnej opinii określany jest mianem antybohatera. Nie mnie jednego razi postawa prezesa publicznego Radia Zachód, Piotra Bednarka . Choć nie ciążą na nim żadne zarzuty o charakterze prawnym, jak to miało miejsce w przypadku kapitana Schetino, głosy z wewnątrz spółki pozwalają doszukiwać się analogii. Tak Schetino, jak też Bednarek, nie zdali egzaminu w decydującym momencie. Potwierdza się reguła, że wielkość osoby, jego kwalifikacje i umiejętności, a także predyspozycje do zajmowania określonych stanowisk, weryfikowane są w chwilach próby. Można przez całe życie ślizgać się i wykonywać gesty, które sprawiają, że jest się lubianym. Można też robić odwrotnie, wiecznie sta...