Przejdź do głównej zawartości

Czy to już "Afera Surmacza", która pogrąży gorzowski PiS z ul. Hawelańskiej ?

Jak Kali ukraść krowa, to dobrze, ale jak kto inny ukraść Kali krowa, to źle” – zdaje się kalkulować były wiceminister i polityk Prawa i Sprawiedliwości. Kiedy on sprawę bagatelizuje, urzędnicy skarbowi nie mają wątpliwości iż zaistniało przestępstwo - znacznie poważniejsze niż to, które opisali radni Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Pozostaje pytanie, czy gorzowskiej prokuraturze starczy odwagi do zajęcia się sprawą z urzędu…

Tak się rozpoczynają największe afery. Najpierw ujawnione zostały pisma w których
sam Marek Surmacz opisywał przestępstwa w partii, a teraz polityczna konkurencja
wyciąga prawdziwą bombę. Czy to już "Afera Surmacza" ?
Wszystko wskazuje na to, że gorzowski polityk PiS Marek Surmacz wpadł w poważne tarapaty i choć próbuje całą sprawę bagatelizować, to grozi mu nie tylko odpowiedzialność karna, ale jeszcze szybciej – utrata mandatu. Wszystko z powodu interpelacji, którą sformułował Klub Radnych SLD, zarzucając mu podpisywanie umów i faktur, a także opłacanie ich – w imieniu podmiotu nieistniejącego od 10 lat. Sam zainteresowany próbuje obrócić kota ogonem.  „To jest stek bzdur, a radny Kurczyna nie zna historii Prawa i Sprawiedliwości. Jako prawnik powinien wiedzieć, ze w takiej sytuacji formalnie nastąpiło tylko wykreślenie tego podmiotu z rejestru partii politycznych, ponieważ Przymierze Prawicy wstąpiło do Prawa i Sprawiedliwości” – mówił dziś w Radiu Gorzów. Czy widzi w swoim działaniu coś złego, skoro podpisywał i opłacał faktury w imieniu czegoś co nie istnieje, a w dodatku uzyskiwał z tego tytułu korzyści finansowe ?  „Te faktury są tak formalnie tytułowane, ale to jakieś tylko uchybienie bez większego znaczenia” – uważa. Inaczej widzi sprawę Anna Baran, rzeczniczka Urzędu Kontroli Skarbowej w Zielonej Górze, która sprawę nazywa po imieniu – to jest przestępstwo i powinno być ścigane z urzędu. „Oczywiście podmiot nieistniejący nie prawa do udziału w transakcji jako sprzedawca lub nabywca, to jest przestępstwo. Jeśli podmiotu nie ma w rejestrze partii, a występuje na fakturze jako odbiorca lub kupujący, to jest to faktura fikcyjna” – mówi rzecznik Baran, która zaprzecza aby istniała jakakolwiek forma kontynuacji. Zresztą ten sam wątek podnosi przewodniczący SLD Marcin Kurczyna. „Nie ma w ustawie o partiach politycznych kwestii kontynuacji i ciągłości. To jakaś bzdura! Mnie zastanawia coś - w jaki sposób Prawo i Sprawiedliwość to wszystko księguje i rozlicza, bo zgodnie z prawem się nie da. Przecież ja nie mógłbym rozliczyć w SLD faktur wystawianych na PZPR. Wyśmiano by mnie” – mówi Mec. Kurczyna, który nie ma wątpliwości iż to gruba sprawa i powinna znaleźć finał w prokuraturze. „Jeśli ktoś występuje w umowach i fakturach w imieniu podmiotu wyrejestrowanego, to mówimy tu o fikcyjnych dokumentach i przestępstwie. Jeżeli pan Surmacz podpisuje dokumenty  w imieniu podmiotu, który już nie istnieje, to jest to przestępstwo przeciwko dokumentom i powinno być ścigane przez prokuraturę i policję” – wyjaśnia NW rzeczniczka Urzędu Kontroli Skarbowej. Wielu zastanawia się jeszcze nad innym aspektem sprawy. „Jeżeli radny Surmacz uzyskiwał jakąś korzyść na majątku miejskim, gdzie pełni mandat radnego, to nie ma wątpliwości iż powinien szybko stracić mandat. To niedopuszczalne i prawo nie pozostawia tu żadnych wątpliwości” – mówi NW jeden z polityków Platformy Obywatelskiej. Teraz ruch należy do Prokuratury Rejonowej, która nie powinna udawać iż o niczym nie wie. To kolejna już afera w gorzowskich strukturach Prawa i Sprawiedliwości, której bohaterem jest M. Surmacz. "Zaczyna być dla nas kłopotem" - mówi jeden z polityków PiS z ul. Hawelańskiej.

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...