Przejdź do głównej zawartości

"PATEK" -iem po politycznej wodzie....

Pewne jest to, że David Copperfield byłby zawstydzony po spotkaniu z wojewodą Jerzym Ostrouchem. Nie miał takich możliwości jak namiestnik Donalda Tuska, choć od kilku tygodni zegarek „Patek Phillipe” odmierza temu rządowi czas szybciej niż wcześniej. Cena nie gra roli, ale całus przewodniczącej Bukiewicz i ekswicemarszałka Niesiołowskiego mogą uczynić jeszcze większe cuda…

Cudotwórcami są nie tylko święci, ale także wojewodowie – przynajmniej wojewoda lubuski Jerzy Ostrouch. Kilkoma ruchami dokonał więcej niż ktokolwiek inny: uzdrowił byłego dyrektora Filharmonii Gorzowskiej, wskrzesił politycznie zmarłego ekssenatora oraz ukrył niewidoczną cenę zegarka „Patyk Philippe”. Cud numer jeden: po wielotygodniowym zwolnieniu nagle i niespodziewanie ozdrowiał dyrektor Filharmonii Gorzowskiej Krzysztof Świtalski, który do 3 czerwca przebywał na zwolnieniu lekarskim, a 4 czerwca powołany został – jako jedyny doradca wojewody – na pełny etat w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim. Oficjalnie pracuje w podległej prezydentowi Tadeuszowi Jędrzejczakowi Filharmonii Gorzowskiej do lipca, ale już dziś można powiedzieć, że „polityczna prostytucja” stała się faktem, żenująca oferta została „skonsumowana”, ale nie jest znany „sutener”. Jedno jest pewne – lawirant został doradcą i jest wreszcie zdrowy, a ZUS nic mu nie zrobił. W dzień wręczania nominacji spierał się w sądzie o odszkodowanie. Cud numer dwa: odsunięty na boczny tor b. senator Henryk Maciej Woźniak zmartwychwstał z „trumny politycznej banicji” i został doradcą wojewody, a wszystko stało się w rocznicę dnia pierwszych demokratycznych wyborów parlamentarnych, choć on sam 24 lata temu i wcześniej – sprawował funkcję szefa Urzędu Skarbowego. Cudem numer trzy jest wpisanie przez wojewodę do oświadczenia majątkowego zegarka marki „Patek Phillipe”, ale bez określenia jego wartości – choć nie jest tajemnicą iż najtańsze egzemplarze producenta zaczynają się od 40 tysięcy złotych, a kończą na 1 milionie. Jeśli pożyczył podczas ostatniej wizyty od  ministra Sławomira Nowaka, to nie ma problemu, ale jeśli nie – to lepiej by wpisał wartość do oświadczenia majątkowego. Co do doradców – jeśli skalą ich wartości jest poziom wynagrodzenia, to najlepszy nie jest fachowiec Bogdan Mucha (1/2 etatu), Edward Jakubowski (2/5 etatu) czy Henryk M. Woźniak (1/10 etatu) ale ekscentryczny, zadufany w sobie i cyniczny – ale zaprzyjaźniony z wiceministrem Marcinem Jabłońskim – doradca K. Świtalski. Synekura za cztery tysiące jak znalazł, ale przecież to zaledwie 1/10 wartości zegarka wojewody. Może cynizm J. Ostroucha jest już na takim poziomie, że za nic ma przychylnego mu w czasach bezrobocia prezydenta Gorzowa i chciałby zrobić H. M. Woźniaka przyszłym komisarzem miasta. „Błagamy, nie. Lepsze komory gazowe!” – zdają się krzyczeć urzędnicy. Kiedy wojewoda jest po 14 latach na fali - nie spogląda na innych...

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...