Przejdź do głównej zawartości

Senator Iwan odkrył "Partię Gorzowską"...

Trudno uwierzyć, ale tak jest w rzeczywistości – politycy z Zielonej Góry narzekają, że są marginalizowani przez tych z Gorzowa. Teza trudna do przyjęcia, bo ci z Gorzowa, to samo mówią o tych z „Winnej Góry”. Wszystko potwierdza opinie, że konflikt zielonogórsko-gorzowski to spór stricte polityczny i służący mobilizacji elektoratu. Niemniej jednak pazerność na południu widać gołym okiem…

Obaj należą do kategorii fachowców i są za to cenieni w swoich środowiskach.
Senator Iwan - w segmencie energetycznym i przemysłowym, a poseł Pahl
- w obszarze prawa i legislatury. Obaj myślą na kilka lat do przodu, ale już
dziś wiadomo, że racja jest po stronie gorzowskiego posła: nie można wszyst-
kiego lokować na południu. Kiedy rozpoczynał wiele lat temu dyskusję o Kolei
Dużych Prędkości, to nawet jego partyjni koledzy twierdzili, że to "utopia".
Dziś koncepcja staje się realna, ale w Gorzowie nikt nie chce o tym rozmawiać...
W Zielonej Górze zawrzało, gdyż niezwykle kompetentny, a na co dzień spokojny i unikający politycznych zwarć b. wojewoda i senator RP Stanisław Iwan wypowiedział słowa, które w Gorzowie zabrzmiałby jak herezja, ale w mieście nad Wartą traktowane być powinny jako komplement. „W Gorzowie jest tylko jedna partia i jest to <partia gorzowska>(…). Kiedy byłem wojewodą, to wystarczyło iż Gorzowa nie było na telewizyjnej mapie pogody, a już miałem w gabinecie delegacje” – mówił dzisiaj podczas sesji Rady Miasta Zielonej Góry. Wszystko z okazji dyskusji nad kwestią Kolei Dużej Prędkości, którą Lubuszanie z „Winnego Grodu”, chcieliby zaanektować do swojego miasta. Senator Iwan – bardziej fachowiec niż polityczny fighter – wykorzystał dyskusję do mobilizacji polityków i uderzył w tony, na które w Gorzowie nikt by sobie nie pozwolił. „Jak się skończą środki unijne, a na znaczeniu straci Urząd Marszałkowski, to Zielona Góra będzie jeszcze miała status wojewódzki, czy już tylko powiatowy ?” – mówił. Według sen. Iwana status miasta wojewódzkiego może zapewnić Zielonej Górze tylko Kolej Dużej Prędkości. Nie trudno zgadnąć, że jeśli będzie ona prowadzić przez Gorzów, to „miasto Bachusa” zostanie zmarginalizowane, a jego mieszkańcom pozostanie studiowanie na Uniwersytecie Zielonogórskim i upijanie się cierpkim winem. Na szczęście dla Gorzowa i dzięki wieloletniej działalności m.in. posła Witolda Pahla, założenia Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Wodnej stanowią, że będzie ona przebiegała przez Gorzów. „Przecież wszyscy chcemy spójności województwa, a więc musimy się dzielić i myśleć przez pryzmat całego regionu. Na południu niech będzie lotnisko, a na północy Kolej Dużych Prędkości” -  uważa poseł W. Pahl. Nie dziwią więc słowa senatora Iwana, który powiedział m.in.: „Politycy z południa sami latają z Babimostu, a oni z tymi z zachodniopomorskiego z Goleniowa(…). Potem przy stolikach omawiają wspólnie ważne sprawy, ale my nie mamy w tym udziału lub nawet o tym nie wiemy” – mówił Iwan. Kwintesencją intencji polityków z Zielonej Góry są wypowiedzi wypowiedź radnych  Prawa i Sprawiedliwości oraz Sojuszu Lewicy Demokratycznej: sympatii do Gorzowa raczej tam nie ma, ale chęci wyrwania jak najwięcej – owszem.  „Prezydent Zielonej Góry ma wiele instrumentów, aby zadbać o to, by Kolej Szybkich Prędkości biegła przez Zieloną Górę, a nie przez Gorzów”– uważa radny Zielonej Góry Kazimierz Łatwiński z PiS.  „Nasi parlamentarzyści powinni nas informować o powstających w ministerstwach dokumentach, abyśmy my jako radni mogli ingerować w projekt, który nam odpowiada” – stwierdził Tomasz Nestorowicz z SLD. Trzeba oddać byłemu wojewodzie Iwanowi, że jako jeden z niewielu potrafi przewidywać i spoglądać perspektywicznie, ale trudno się zgodzić z tezą iż status miasta powiatowego z siedzibą Urzędu Marszałkowskiego jest czymś ujmującym. Po prostu – nie będzie unijnych pieniędzy, to i marszałek nie będzie już na północy mile widziana. Skoro babimojskie lotnisko jest dobre dla wszystkich, to i szybka kolej w Gorzowie będzie dobra. Wszystko wraca, ale lepiej rozmawiać...

Popularne posty z tego bloga

Error. Rzecz o polityce

Rozważając temat polskiej polityki i zachodzących w niej procesów, razem z moim rozmówcą, z wykształcenia informatykiem, zwróciłem uwagę na pewne analogie do działania komputera. W obu przypadkach kluczowym zjawiskiem jest proces. Zarówno w funkcjonowaniu polityki, jak i w systemie komputerowym, procesy są niezmiernie liczne. Procesor nie obsługuje ich jednocześnie, ale przełącza się z procesu na proces, co pozwala na skoordynowanie działań i umożliwia użytkownikowi wykonywanie określonych zadań. W polityce, rolę procesora pełnią politycy, a użytkownikami są obywatele. To oni w wyborach przekazują władzę politykom, aby w określonych procesach, wykonywali powierzone im zadania. Mój rozmówca, informatyk, zwrócił uwagę na fakt, że oprócz procesora, kluczowym elementem w komputerze jest system operacyjny. Dzięki niemu możemy realizować bieżącą kontrolę nad procesami. Jest dla komputera tym, czym dyrygent dla orkiestry: ustala tempo i harmonię między różnymi instrumentami. W komputerze, s...

Hardcorowo w Fabryczna 19

To rozmowa dla ludzi o mocnych nerwach: nie ma w niej żadnej struktury i tego wszystkiego, co w normalnych wywiadach być powinno. Poza dyskusją, tu nic nie było udawane, a całość,  to prawdziwa uczta dla ludzi potrafiących zachować dystans. Odczujecie smak ironii, usłyszycie dźwięk śmiechu, zobaczysz błyskotliwe spojrzenia. Ta rozmowa jest symfonią różnorodności, humoru i inteligencji. Ale uwaga! Nie wszyscy powinni to oglądać... Nazwisk nie wymienię...

Co łączy kapitana Schettino z prezesem Bednarkiem?

Francesco Schettino , to kapitan włoskiego wycieczkowca Costa Concordia. Zasłynął tym, że tuż po uderzeniu przez statek w podmorskie skały, zamiast czynnie uczestniczyć w akcji ratowniczej, postanowił go opuścić jako jeden z pierwszych. Choć nie to było jego największą przewiną, ta właśnie sytuacja sprawiła, że w powszechnej opinii określany jest mianem antybohatera. Nie mnie jednego razi postawa prezesa publicznego Radia Zachód, Piotra Bednarka . Choć nie ciążą na nim żadne zarzuty o charakterze prawnym, jak to miało miejsce w przypadku kapitana Schetino, głosy z wewnątrz spółki pozwalają doszukiwać się analogii. Tak Schetino, jak też Bednarek, nie zdali egzaminu w decydującym momencie. Potwierdza się reguła, że wielkość osoby, jego kwalifikacje i umiejętności, a także predyspozycje do zajmowania określonych stanowisk, weryfikowane są w chwilach próby. Można przez całe życie ślizgać się i wykonywać gesty, które sprawiają, że jest się lubianym. Można też robić odwrotnie, wiecznie sta...