Przejdź do głównej zawartości

Czy Możejko oszukał mieszkańców Gorzowa ?

Słowa w polityce mogą znaczyć wiele, ale muszą być wypowiadane przez osoby wiarygodne. Wiarygodność traci się wtedy, gdy mówi się jedno, a czyni coś całkiem innego. Dlaczego mieszkańcy i politycy z północnej części województwa nie czują, że samorządowe władze wojewódzkie, to również ich przedstawiciele ? Odpowiedź jest prosta: bo marszałek Elżbieta Polak wcale im w tym nie pomaga…

„Nie będzie sesji Sejmiku Województwa Lubuskiego w Gorzowie, bo doszliśmy do wniosku iż w to miejsce zorganizujemy Forum Różnorodności Kulturalnej” – wycedziła dziś na konferencji prasowej marszałek Elżbieta Polak, indagowana o zapowiadane od dawna przez władze województwa posiedzenie sejmiku w Gorzowie. Tym samym próbowała tłumaczyć, że spotkanie przedstawicieli mniejszości etnicznych Romów i Łemków, to „tak jakby był to sejmik wojewódzki, bo też będzie uroczyście”. Nijak się to ma do tego, co zapowiadane było jeszcze kilka tygodni temu, ale ponieważ marszałek Polak spotkała się z dziennikarzami jeszcze przed sprezentowaniem lubuskim policjantom narkotestów, to trudno podejrzewać iż mogłaby być „po” i nie wiedziała, co mówi. „Myślę, ze odświętna sesja podczas obchodów Dni Województwa usatysfakcjonuje wiele środowisk społecznych i politycznych. Zresztą w tym roku zaplanowaliśmy jeszcze dwie sesje w Gorzowie” - mówił na konferencji prasowej 9 maja br. przewodniczący Sejmiku Wojewódzkiego Tomasz Możejko. Deklarację ze szczegółowym opisem powtórzył 28 maja w rozmowie z red. Janem Delijewskim z portalu echogorzowa.pl. „Będzie to sesja uroczysta na której nie przewidujemy żadnych roboczych tematów. Będą więc odznaczenia, nagrody i wyróżnienia” – skonstatował wówczas Możejko. Jak na taką zmianę reagują gorzowscy politycy ? „Przewodniczący Możejko, to człowiek honoru. Jeśli więc mówił, ze sesja będzie w trakcie Dni Województwa, to mi nawet do głowy nie przychodzi, że mógłby się zachować niehonorowo” – komentuje NW przewodniczący klubu gorzowskich radnych PO Robert Surowiec. Bardziej dosadnie stawia sprawę radny PiS Robert Jałowy. „Jesteśmy traktowani jak folwark, a każdy właściciel na folwarku może robić co chce i zmieniać wszelkie reguły. Pokazano nam kolejny raz, gdzie jest nasze miejsce” – uważa Jałowy. „Cała pani marszałek Polak, która wiele mówi, ale to tylko słowa bez pokrycia. To brak szacunku dla ludzi, którym obiecywało się coś innego, a na koniec próbuje się przekręcić kota ogonem” – dodaje radna PO Grażyna Ćwiklińska. Wnioski są smutne, bo jeśli ciekawe oraz interesujące spotkanie grup etnicznych, to prawie to samo co posiedzenie Sejmiku Wojewódzkiego, to równie dobrze można powiedzieć, że merytoryczna i potrzebna rada ordynatorów w szpitalu psychiatrycznym jest tym samym, co posiedzenie Zarządu Województwa. „Publiczna obietnica, która pada z ust polityka to forma umowy społecznej. Jeżeli polityk jej nie dotrzymuje i bez słowa zmienia zdanie to możemy przypuszczać, że w innych sytuacjach obietnice też nie będą dotrzymane. Na przykład w sprawie liczby oddziałów gorzowskiego szpitala po komercjalizacji” – puentuje całość R. Jałowy, a radny Marcin Gucia dodaje zdanie klucz: "Lubuskie nie warte zachodu".

Popularne posty z tego bloga

Error. Rzecz o polityce

Rozważając temat polskiej polityki i zachodzących w niej procesów, razem z moim rozmówcą, z wykształcenia informatykiem, zwróciłem uwagę na pewne analogie do działania komputera. W obu przypadkach kluczowym zjawiskiem jest proces. Zarówno w funkcjonowaniu polityki, jak i w systemie komputerowym, procesy są niezmiernie liczne. Procesor nie obsługuje ich jednocześnie, ale przełącza się z procesu na proces, co pozwala na skoordynowanie działań i umożliwia użytkownikowi wykonywanie określonych zadań. W polityce, rolę procesora pełnią politycy, a użytkownikami są obywatele. To oni w wyborach przekazują władzę politykom, aby w określonych procesach, wykonywali powierzone im zadania. Mój rozmówca, informatyk, zwrócił uwagę na fakt, że oprócz procesora, kluczowym elementem w komputerze jest system operacyjny. Dzięki niemu możemy realizować bieżącą kontrolę nad procesami. Jest dla komputera tym, czym dyrygent dla orkiestry: ustala tempo i harmonię między różnymi instrumentami. W komputerze, s...

Hardcorowo w Fabryczna 19

To rozmowa dla ludzi o mocnych nerwach: nie ma w niej żadnej struktury i tego wszystkiego, co w normalnych wywiadach być powinno. Poza dyskusją, tu nic nie było udawane, a całość,  to prawdziwa uczta dla ludzi potrafiących zachować dystans. Odczujecie smak ironii, usłyszycie dźwięk śmiechu, zobaczysz błyskotliwe spojrzenia. Ta rozmowa jest symfonią różnorodności, humoru i inteligencji. Ale uwaga! Nie wszyscy powinni to oglądać... Nazwisk nie wymienię...

Co łączy kapitana Schettino z prezesem Bednarkiem?

Francesco Schettino , to kapitan włoskiego wycieczkowca Costa Concordia. Zasłynął tym, że tuż po uderzeniu przez statek w podmorskie skały, zamiast czynnie uczestniczyć w akcji ratowniczej, postanowił go opuścić jako jeden z pierwszych. Choć nie to było jego największą przewiną, ta właśnie sytuacja sprawiła, że w powszechnej opinii określany jest mianem antybohatera. Nie mnie jednego razi postawa prezesa publicznego Radia Zachód, Piotra Bednarka . Choć nie ciążą na nim żadne zarzuty o charakterze prawnym, jak to miało miejsce w przypadku kapitana Schetino, głosy z wewnątrz spółki pozwalają doszukiwać się analogii. Tak Schetino, jak też Bednarek, nie zdali egzaminu w decydującym momencie. Potwierdza się reguła, że wielkość osoby, jego kwalifikacje i umiejętności, a także predyspozycje do zajmowania określonych stanowisk, weryfikowane są w chwilach próby. Można przez całe życie ślizgać się i wykonywać gesty, które sprawiają, że jest się lubianym. Można też robić odwrotnie, wiecznie sta...